Minister obiecał, że w poniedziałek otworzy lasy. Leśnicy czekają na instrukcje

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Jakub Strauchmann
Prawdopodobnie dopiero w niedzielę dowiemy się, na jakich zasadach będziemy mogli w poniedziałek wejść do lasu. Skorzystanie z leśnego parkingu, wiaty czy miejsca do biwakowania będzie (raczej) niemożliwe.

Zakaz wstępu do lasu został wprowadzony 3 kwietnia, choć podstawa prawna tego zarządzenia zmieniała się. Początkowo lasy państwowe zamknęli nadleśniczowie (na swoim terenie), zobowiązani do tego służbowym poleceniem Generalnego Dyrektora Lasów Państwowych.

Na mocy ustawy o lasach nadleśniczowie mają takie uprawnienia, ale tylko w bardzo konkretnych sytuacjach, np. z powodu uszkodzenia drzewostanu, zagrożenia pożarowego lub prowadzonych w lesie prac gospodarczych. Ustawa o lasach nie przewidziała jednak epidemii. To budziło zastrzeżenia prawne, poza tym zakazy nie obejmowały pasów komunalnych.

10 kwietnia rząd dopisał w rozporządzeniu o ograniczeniach związanych z korona wirusem zakaz korzystania z terenów leśnych, pełniących funkcje publiczne. Ten przepis obowiązuje do niedzieli 19 kwietnia. Co będzie dalej? Na razie dokładnie nie wiadomo, bo treści nowego rozporządzenia jeszcze nie opublikowano. Minister środowiska Michał Woś zapowiedział w mediach, że zakaz wstępu do lasu zostanie zniesiony, ale zamknięta pozostanie infrastruktura towarzysząca – parkingi, wiaty, miejsca biwakowe, ścieżki edukacyjne.

- Na razie nie wiemy czy będziemy otwierać parkingi, czy będą jakieś limity miejsc, czy będą konieczne maseczki. Czekamy na zapisy rozporządzenia – mówi Sławomir Cichy, rzecznik RDLP w Katowicach.

- Prawdopodobnie w poniedziałek zdejmiemy taśmy zagradzające wstęp na ścieżki i drogi leśne, pozostawimy je na parkingach czy wiatach – mówi Marek Cholewa, nadleśniczy nadleśnictwa w Prudniku. – Natomiast obowiązywać będą inne przepisy dotyczące epidemii – trzeba będzie chodzić w maseczkach, zachowując bezpieczną odległość.

Mandatów nie było

W ciągu ostatniego tygodnia na terenie RDLP w Katowicach (38 nadleśnictw, 760 tys. hektarów lasów) patrole służb leśnych zanotowały spotkania z ok. 370 osobami. Większość osób tylko poinformowano o zakazie wstępu do lasu. Kilkanaście osób zostało formalnie pouczonych, wraz ze spisaniem notatki i ich danych personalnych. Kolejnym krokiem było by już nałożenie mandatu na osoby nie stosujące się do pouczeń, ale takich sytuacji nie było.

- Nałożyliśmy kilka mandatów, ale nie związanych z epidemią, a dotyczących łamania zakazu wjazdu do lasy – mówi Sławomir Cichy. – Wychodziliśmy z założenia, że ludzie mogą nie wiedzieć o zakazie, więc za pierwszym razem informujemy o tym, a za drugim razem pouczamy. Nie miesimy przypadku, żeby ktoś ryzykował kolejny raz.

Coraz większym problemem dla leśników jest jednak brak deszczu i coraz większa susza. Nadleśniczy z Prudnika nie wyklucza, że za 2 – 3 tygodnie będzie musiał zamknąć wstęp do lasu z innego powodu.

- Jest tragicznie sucho, bezpieczeństwo pożarowe może niebawem wymagać ograniczenia wstępu na tereny leśne – mówi Marek Cholewa. – Już mieliśmy w sąsiedztwie kompleksów leśnych pożary w Biechowie i Pokrzywnej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomocnik rolnika przy zbiorach - zasady zatrudnienia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska