Mistrzostwa świata w lekkoatletyce 2019. Profesor Adam Kszczot w dołku

Jakub Guder
Adam Kszczot
Adam Kszczot fot. Paweł Relikowski
Mistrzostwa świata w lekkoatletyce 2019. - To co na stoperze się zgadzało. Brakowało jednak w tym wszystkim luzu i polotu - powiedział po nieudanym biegu półfinałowym Adam Kszczot, który w Doha nie zdobędzie trzeciego medalu mistrzostw świata.

Zabrakło mocy, zabrakło szybkości. Adam Kszczot zajął dopiero szóste miejsce w swoim półfinałowym biegu na 800m i nie powalczy o trzeci medal mistrzostw świata z rzędu.

Polak był mocno rozczarowany swoim występem, ale trzeba przyznać, że miał w tym roku pod górę. Nowością w jego przygotowaniach do docelowej imprezy było to, że postanowił trochę dłużej odpocząć i zrezygnował z sezonu halowego. Potem jak bumerang wracały problemy ze zdrowiem. - To był bardzo trudny sezon. Dwa razy byłem chory i miałem gorączkę. Na mistrzostwach Polski nie wystartowałem z powodu zatrucia układu pokarmowego. Brałem wtedy antybiotyki. Potem przygoda w Chorzowie - mówił w Doha Kszczot, mając na myśli starcie z Michałem Rozmysem podczas Memoriału Kamili Skolimowskiej, po którym miał rozcięte kolano. - Wszystko w momentach, w których chciałbym uniknąć nawet kichnięcia - dodał.

Kszczot przyznał, że nie dopuszczał do siebie myśli, że coś może być nie tak, cały czas był pozytywnie nastawiony, ale już w pierwszej rundzie „zderzył się z dość trudną rzeczywistością”. W półfinale trzymał się stawki. Jak sam stwierdził, wiedział, że ma dobrą pozycję i szansę na to, by zaistnieć w tym biegu. - Zabrakło jednak 130 metrów. Taki jest sport. To jest bolesne - mówił.

Jego monolog z dziennikarzami trwał kilka minut. Kszczot robił przerwy, łamał mu się głos, starał się powstrzymywać emocje.

Wicemistrz świata sprzed dwóch lat zapowiedział, że najbliższego sezonu halowego nie odpuści, ale prawdopodobnie nie pojedzie na halowe mistrzostwa świata. Dziękował także trenerowi Zbigniewowi Królowi i pozostałym swoim współpracownikom, ale nie chciał mówić, czy dalej będzie współpracować z tym szkoleniowcem. - Teraz chcę pojechać na wakacje z rodziną - dodał.

Co ciekawe Polak miał też trochę pecha. Czas 1:45.22 dał mu szóste miejsce w pierwszym biegu półfinałowym. Ten sam wynik pozwoliłby mu... wygrać trzecią serię w półfinale, a do finału awansowało po dwóch najlepszych i tylko dwóch z najlepszymi czasami.

W niedzielę wieczorem ostrzyliśmy sobie zęby na podium w sztafecie mieszanej 4x400m, która pierwszy raz znalazła się w programie mistrzostw świata. Wygraliśmy swój półfinał, chociaż trzeba przyznać, że nasza seria - chociażby bez Amerykanów czy Jamajczyków - była trochę łatwiejsza.

W tej konkurencji w każdej drużynie biegną po dwie kobiety i dwóch mężczyzn. O tym, kto pojawi się na której zmianie, decyduje trener. My zagraliśmy va banque. Wszyscy rywale biegli z mężczyznami na pierwszej i ostatniej zmianie, tymczasem Aleksander Matusiński najpierw puścił w bój Wiktora Suwarę i Rafała Omelkę, a dopiero potem Igę Baumgart-Witan i Justynę Święty-Ersetic, która miała odpierać ataki samych panów (w półfinale biegły Kiełbasińska oraz Hołub-Kowalik). Plan był prosty - panowie robią przewagę, dziewczyny bronią, ile sił w nogach.

Święty-Ersetic faktycznie przejęła pałeczkę na pierwszej pozycji, ze sporą przewagą nad resztą, ale siła męskich mięśni była nie do pokonania. Najpierw jak express minął ją Amerykanin, a potem dopadli pozostali.

- Na mecie podszedł do mnie Brytyjczyk i powiedział, że należy mi się szacunek za to, że biegłam z samymi facetami - uśmiechała się nasza podwójna mistrzynie Europy.

Na pocieszenie naszym pozostał nowy rekord Polki oraz kwalifikacja olimpijska na przyszłoroczne igrzyska w Tokio.

Ewie Swobodzie sporo zabrakło, by awansować do finału sprintu na 100m. Musiałaby pobiec w granicach swojego rekordu życiowego (11.07), a w półfinale stoper pokazał 11.27. Poziom finału był badzo wysoki. Wygrała Jamajka Shelly-Ann Fraser-Pryce z najlepszym wynikiem w tym roku. Na starcie nie pojawiła się Holenderka Dafne Schippers, która narzeka na drobny uraz. Zapowiedziała jednak, że będzie startowć na 200m.

Mistrzostwa świata w lekkoatletyce 2019
FINAŁY. Skok o tyczce kobiet (K): 1. Anżelika Sidorowa (lekkoatleci neutralni) 4.95, 2. Sandi Morris (USA) 4.90, 3. Katerina Stefanidi (GRE) 4.85. 100m K: 1. Shelly-Ann Fraser-Pryce (JAM) 10.71, 2.Dina Asher-Smith (GBR) 10.83, 3. Marie-Josee Ta Lou (CIV), 16. Ewa Swoboda (POL) 11.27 (szóste miejsce w półfinale). Trójskok mężczyzn (M): 1. Christian Taylor (USA) 17.92, 2. Will Claye (USA) 17.74, 3. Hugues Zango (BUR) 17.66. 4x400m mieszana: 1. USA 3:09.34 (rekord świata), 2. Jamajka 3:11.78, 3. Bahrajn 3:11.82, 4. Wielka Brytania 3:12.27, 5. Polska 3:12.33 (rekord kraju). Chód 20 km K: 1. Hong Liu (CHN) 1:32:53, 2. Shenjie Qieyang (CHN) 1:33:10, 3. Liujing Yang (CHN) 1:33:17.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Mistrzostwa świata w lekkoatletyce 2019. Profesor Adam Kszczot w dołku - Gazeta Wrocławska

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska