Protokół
Protokół
MKS Kluczbork - Bytovia Bytów 2-1 (1-0)
1-0 Kaczmarek - 35., 1-1 Łapigrowski - 76., 2-1 Fryzowicz - 79.
MKS: Abramowicz - Orłowicz, Ganowicz, Sudoł, Pajączkowski - Niziołek, Ulatowski, Swędrowski (56. Fryzowicz), Glanowski, Kaczmarek (81. Ekwueme) - Burski (71. Skrzypczak). Trener Zbigniew Smółka.
Bytovia: Gostomski - J. Szałek (70. Kowal), M. Szałek, Wróbel, Szmidke - Ambroziak (58. Kajca), Pięta, Pietroń, Łapigrowski, Kłos (44. Bryndal) - Retlewski. Trener Waldemar Walkusz.
Sędziował Grzegorz Jabłoński (Kraków). Żółte kartki: Niziołek, Kaczmarek, Ekwueme - Pietroń, Pięta, Kajca, Wróbel. Czerwone kartki: Pięta - 82. (za dwie żółte), Kajca - 87. (za dwie żółte). Widzów 500.
Przez pierwsze dwa kwadranse widzowie się solidnie wynudzili, bowiem na boisku nie zdarzyło się nic godnego uwagi. Dopiero w 34. min. była pierwsza bramkowa sytuacja. Z ostrego kąta główkował Dawid Ambroziak, ale bramkarz MKS-u Mateusz Abramowicz nie dał się zaskoczyć. Po chwili padł gol, ale po drugiej stronie boiska.
- Adam Orłowicz idealnie wręcz dośrodkował - mówił pomocnik MKS-u Krzysztof Kaczmarek. - Mnie pozostało tylko dobrze dostawić głowę.
Znacznie ciekawsza była druga odsłona. W 52. min. głowa uderzał Piotr Łapigrowski, ale Abramowicz ładnie obronił. Golkiper MKS-u wyszedł też obronną ręką z sytuacji sam na sam z Krzysztofem Bryndalem w 64. min. W 74. min. idealnej sytuacji na podwyższenie wyniku nie wykorzystał wprowadzony do gry Karol Fryzowicz, który będąc sam na sam z bramkarzem Bytovii Maciejem Gostomskim uderzył obok słupka.
Po chwili ta niewykorzystana okazja się srodze zemściła. Łapigrowski strzałem przy słupku pokonał Abramowicza.
- Dobrze, że szybko podnieśliśmy się po tym straconym golu - oceniał kapitan MKS-u Michał Glanowski.
W 79. min. Fryzowicz znów znalazł się sam na sam z bramkarzem gości Maciejem Gostomskim. "Dziubnął" piłkę koło jego nogi i trafił do pustej bramki z około 16 metrów.
Goście kończyli mecz w dziewiątkę po tym, jak po dwie żółte kartki dostali: kapitan Wojciech Pięta i Marcin Kajca.
MKS powinien wykorzystać osłabienie Bytovii. Dogodne okazje do podwyższenia wyniku zmarnowali jednak Paschal Ekwueme i Rafał Niziołek.
Ostatnie fragmenty spotkania były bardzo nerwowe. Sędzia doliczył aż sześć minut i grający w osłabieniu przyjezdni mogli to wykorzystać. Strzał głową Łapigrowskiego w trzeciej minucie doliczonego czasu gry obronił jednak Abramowicz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?