MKS Kluczbork przegrał w Katowicach z GKS-em

Piotr Mazurczak
Krzysztof Kaczmarek (z prawej) ucieka katowickim obrońcom: Tomaszowi Sokołowskiemu i Wojciechowi Szali (z tyłu).
Krzysztof Kaczmarek (z prawej) ucieka katowickim obrońcom: Tomaszowi Sokołowskiemu i Wojciechowi Szali (z tyłu). Piotr Mazurczak
Podopieczni Ryszarda Okaja ulegli popularnej "GieKSie" 0-1.
I liga GKS Katowice - MKS Kluczbork 1:0

I liga GKS Katowice - MKS Kluczbork 1:0

Protokół

Protokół

GKS Katowice - MKS Kluczbork 1-0 (1-0)
1-0 Dziedzic - 38.

GKS: Gorczyca - Sokołowski, Szala, Kowalczyk (82. Napierała), Niechciał - Chwalibogowski (58. Kaliciak), Plewnia, Dziedzic, Cholerzyński (89. Piechniak), Goncerz - Olkowski. Trener Wojciech Stawowy.

MKS: Świtała - Orłowicz, Copik, Wilusz, Stawowy - Tuszyński, Glanowski, Ulatowski (73. Góral), Kaczmarek (46. Niziołek), Nitkiewicz (62. Hober) - Kazimierowicz. Trener Ryszard Okaj.

Sędziował Jacek Zygmunt (Jarosław). Żółte kartki: Gorczyca, Plewnia, Szala. Widzów 3000.

Nasz zespól wyraźnie "przespał" pierwszą połowę spotkania. W niej zdecydowanie dominowali gospodarze.

Już po pięciu minutach powinni prowadzić 2-0. Dwa razy przed szansą stanął Janusz Dziedzic, ale dwukrotnie dobrze interweniował golkiper MKS-u Grzegorz Świtała.

W 13. min Świtała znów popisał się skuteczną interwencją zbijając piłkę na poprzeczkę po strzale pochodzącego z Opola Piotra Plewni. Świtałę niepokoił także Paweł Olkowski, ale i jemu nie udało się zmusić do kapitulacji naszego golkipera.Grający z wiatrem gospodarze cały czas nacierali i ich starania przyniosły efekt w 38. min. Po dośrodkowaniu Tomasza Sokołowskiego z prawej strony z pięciu metrów do siatki trafił Dziedzic. Jeszcze przed przerwą wynik powinien podwyższyć Bartłomiej Chwalibogowski, ale w sytuacji sam na sam z nim górą był Świtała. Dopiero w 45. min MKS pierwszy raz zagroził katowiczanom, ale uderzenie Kamila Nitkiewicza było niecelne.

- O pierwszej połowie chciałbym jak najszybciej zapomnieć - mówił szkoleniowiec MKS-u Ryszard Okaj.

Po przerwie biało-niebiescy ruszyli znacznie odważniej do przodu. - Chwała rywalom, że zagrali va banque - przyznał trener GKS-u Wojciech Stawowy.

Nasi piłkarze mieli przynajmniej trzy dobre okazje bramkowe. W 75. min Patryk Tuszyński upadając na murawę oddał minimalnie niecelny strzał. W 84. min z 17 metrów uderzał Wojciech Hober i piłka odbiła się od poprzeczki. Natomiast w 89. min gospodarzy uratował Sokołowski wybijając piłkę z linii bramkowej po strzale Tomasza Kazimierowicza z ostrego kąta.

Nasz zespół nie przerwał więc fatalnej serii w spotkaniach wyjazdowych. To był 11. mecz MKS-u w tym sezonie na stadionie rywali i bilans jest zawstydzający: trzy remisy i osiem porażek.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska