Targi nto - nowe

MKS Kluczbork uległ drużynie z Gorzowa

fot. Sebastian Stemplewski
Michał Glanowski (z prawej), Grzegorz Włoch (w środku) i Waldemar Sobota mieli nietęgie miny.
Michał Glanowski (z prawej), Grzegorz Włoch (w środku) i Waldemar Sobota mieli nietęgie miny. fot. Sebastian Stemplewski
Zespół z Kluczborka przegrał w Gorzowie z liderem i stracił szansę na nową I ligę.

Protokół

Protokół

GKP Gorzów - MKS Kluczbork 2-0 (1-0)
1-0 Gajewski - 45., 2-0 Maliszewski - 58.
GKP: Dłoniak - Ruminkiewicz, Gaca, Więckowski, Ziemniak - Gajewski, Chrobot, Maliszewski (89. Weres), Kaczmarek (56. Erlich) - Szałas (82. Stojanowski), Pawlak (73. Malinowski). Trener Grzegorz Kowalski.
MKS: Świtała - Chatkiewicz, Gierak, Jagieniak, Adamczyk - Hober (71. Jasiński), Nowacki (64. Glanowski), Kazimierowicz, Nitkiewicz (71. Włoch) - Sobota, Sobotta (64. Szepeta). Trener Ryszard Okaj.
Sędziował Marek Opaliński (Lubin). Żółte kartki: Ruminkiewicz, Ziemniak, Gajewski, Kaczmarek, Pawlak - Jagieniak. Czerwona kartka: Gajewski (70. za dwie żółte). Widzów 2000.

W Gorzowie miejscowy zespół zachował miano niepokonanego na swoim obiekcie. Choć spotkały się czołowe ekipy rozgrywek, to gospodarze od początku dyktowali warunki gry. Trener MKS-u Ryszard Okaj chciał ich zaskoczyć roszadami. W wyjściowym składzie zabrakło dotychczasowych rozgrywających Janusza Luberdy i Marcina Glanowskiego, a w środku pola zagrał przesunięty z defensywy Dawid Nowacki.

- Obawialiśmy się Klucz-borka. Obserwujemy jak gra i jest to bardzo fajna piłka - przyznał Grzegorz Kowalski, trener GKP. - Dlatego musieliśmy zdominować wydarzenia na boisku, aby MKS się nie rozpędził. I to się nam udało.

Gospodarze prowadzenie objęli w doliczonym czasie I połowy. Bramkę strzelił - po prostopadłym podaniu - Piotr Gajewski, który uderzył mocno przy słupku. Gospodarze mogli udokumentować przewagę wcześniej, jednak po próbie Gajewskiego przytomnie w bramce zachował się... obrońca Tomasz Jagie-niak. Miejscowi kilka razy próbowali zaskoczyć Grzegorza Świtałę strzałami z dystansu, kilka razy groźnie dośrodkowywali, jednak nasz bramkarz długo nie dał się zaskoczyć.

Przed przerwą także MKS mógł pokusić się o gola. W 12. min zakotłowało się w polu karnym gospodarzy, jednak Piotra Sobottę w ostatniej chwili uprzedził Dawid Dłoniak. Potem w 45. min szarżował Waldemar Sobota, ale piłkę zmierzającą do bramki wybił Krzysztof Ziemniak.

Tuż po przerwie GKP ostro zaatakował i miał dwie doskonałe sytuacje do podwyższenia. Wykorzystał trzecią, kiedy Łukasz Maliszewski huknął nie do obrony z 22 metrów.
- GKP był lepiej dysponowany i udowodnił, że jest groźny - dodał Okaj. - W porównaniu do rywala my jesteśmy amatorami i upały nie są dla nas korzystne. Kilku moich piłkarzy po prostu nie wytrzymało trudów meczu.

MKS mimo wszystko odżył w 70. min, kiedy czerwoną kartkę zobaczył Gajewski. Z dystansu, ale niecelnie strzelali Bartosz Szepeta i Glanowski, a Dłoniak złapał piłkę po uderzeniu Tomasza Kazimierowicza. Więcej okazji, mimo wyraźnej przewagi, zespół z Klucz-borka nie stworzył i nie ma już szans na awans do nowej I ligi. GKPi Raków Częstochowa wyraźnie mu uciekły.

- Przyznam, że liczyłem się z taką możliwością, iż w Gorzowie punktów nie zrobimy - przyznał Okaj. - My mamy taki styl, że staramy się grać ofensywnie i wówczas wiele rzeczy nam wychodzi. W tym meczu prezentowaliśmy się na tyle ile pozwolili gospodarze i stąd taki, a nie inny wynik.

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska