Targi nto - nowe

MKS Kluczbork zremisował z Rakowem Częstochowa

fot. Sebastian Stemplewski
Duet młodych zawodników MKS-u: Waldemar Sobota (przy piłce) i Wojciech Hober.
Duet młodych zawodników MKS-u: Waldemar Sobota (przy piłce) i Wojciech Hober. fot. Sebastian Stemplewski
Bezbramkowy rezultat osiągnięty pod Jasną Górą z pewnością jest niezłym wynikiem.

Protokół

Protokół

Raków Częstochowa - MKS Kluczbork 0-0
Raków: Siwy - Mastalerz, A.Pluta, Żebrowski, Kowalczyk - Gliński, Lenartowski, Bukowiec (81. S.Pluta), Foszmańczyk - Sołtysik, Zachara (61. Witczyk). Trener Robert Olbiński.
MKS: Świtała - Cieślak, Nowacki, Jagieniak, Adamczyk - Hober (67. Niziołek), Kazimierowicz, Glanowski, Jasiński - Sobota (57. Begar), Sobotta (87. Krzecięsa). Trener Andrzej Polak.
Sędziował: Artur Lewandowski (Kraków). Żółte kartki: Mastalerz, A.Pluta, Kowalczyk, Gliński - Glanowski, Begar. Widzów 1000.

Pierwsza połowa należała do gospodarzy, którzy do pojedynku przystępowali z "nożem na gardle". Drużyna, która miała walczyć o awans, do soboty zdobyła zaledwie punkt i nie dziwi, że gospodarze od razu rzucili się na podopiecznych Andrzeja Polaka.

W naszej drużynie doszło do jednej zmiany w porównaniu z "żelaznym“ składem jaki wychodził do gry w czterech pierwszych spotkaniach. W miejsce kontuzjowanego Kamila Nitkiewicza (od dziś powinien jednak już normalnie trenować) na lewej pomocy od pierwszego gwizdka sędziego występował Tomasz Jasiński.

To właśnie on miał najlepszą w tym spotkaniu sytuację do zdobycia bramki dla kluczborskiego zespołu. W 64. min prawą strona ruszył Wojciech Hober i zagrał piłkę wzdłuż bramki do "Jasiny“, który zamykał akcję. Ten jednak z trzech metrów nie trafił do siatki. Na jego usprawiedliwienie należy dodać, że miał piłkę nieco z tyłu.

Oprócz sytuacji Jasińskiego w drugiej połowie na bramkę gospodarzy groźnie uderzali: Michał Glanowski i Piotr Sobotta. Jednak z tych sytuacji efektu bramkowego nie było.
Raków dobrze operował piłką, miał w środku pola przewagę, ale szczególnie groźnych sytuacji nie stworzył. W pierwszej połowie najgroźniejsze było uderzenie Artura Lenartowskiego, ale bramkarz MKS-u Grzegorz Świtała był na posterunku.

- Po porażce z Jarotą Jarocin u siebie liczyłem na punkty w Częstochowie - mówił trener kluczborskiego zespołu Andrzej Polak. - Była okazja do tego, żeby zainkasować komplet, ale z tego jednego też jestem zadowolony. W Częstochowie jeszcze wiele drużyn zgubi punkty. To silna drużyna i jej miejsce na dole tabeli jest zaskoczeniem. W przerwie w szatni padło trochę ostrych słów i po przerwie gra wyglądała znacznie lepiej. Zdecydowałem się nieco zmienić ustawienie i po przerwie graliśmy systemem 4-4-1-1, by zneutralizować atuty Rakowa. Gospodarze, choć znacznie częściej byli przy piłce, to nie stworzyli poważnego zagrożenia pod naszą bramką.

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska