Młody owczarek czekał na śmierć, spod oczu sączyła mu się krew. Po latach zapadł wyrok na sadystę

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Aleksandra Czechowska z Opola uratowała owczarkowi życie i stworzyła mu dom. Dziś Dino i jego pani są niemal nierozłączni. Pies chodzi z działaczką TOZ do pracy, wspólnie jeżdżą na wycieczki, a nawet pływają na desce. Dino pojawił się też przed kluczborskim sądem, gdy zapadał pierwszy wyrok w jego sprawie.
Aleksandra Czechowska z Opola uratowała owczarkowi życie i stworzyła mu dom. Dziś Dino i jego pani są niemal nierozłączni. Pies chodzi z działaczką TOZ do pracy, wspólnie jeżdżą na wycieczki, a nawet pływają na desce. Dino pojawił się też przed kluczborskim sądem, gdy zapadał pierwszy wyrok w jego sprawie. archiwum prywatne
- Obiecałam Dinowi, że nie pozwolę, by wrócił do tego piekła. Walka trwała cztery lata, a ja odetchnęłam z ulgą dopiero teraz, gdy zapadł prawomocny wyrok – mówi działaczka TOZ, która uratowała psa i dała mu dom. Dziś są nierozłączni.

Gdyby nie anonimowe zgłoszenie wiosną 2018 roku, o smutnym losie młodego owczarka niemieckiego zapewne nikt by nie usłyszał. Na interwencję do powiatu kluczborskiego pojechała wówczas m.in. Aleksandra Czechowska, początkująca działaczka Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Opolu.

- Dino miał ich siedem: na tułowiu, nogach i kufie. To były krwawiące, pękające rany z których wydobywała się ropa. Widok był przerażający, bo krew wypływała mu nawet z oczu - wspomina wolontariuszka. - Pies w lecznicy weterynaryjnej spędził miesiąc i wcale nie było pewności, że przeżyje. Jeden z lekarzy weterynarii, który wypowiadał się w jego sprawie, stwierdził, że Dino kwalifikował się do uśpienia. Żal było na to patrzeć, bo on miał wówczas dopiero 4,5 roku.

Równolegle z walką o życie owczarka, działacze TOZ walczyli też o to, by właściciel psa został skazany za piekło, jakie zafundował czworonogowi. Zdaniem śledczych pies, choć wymagał pilnego leczenia, nie otrzymał należytej pomocy. Sprawa znalazła finał w sądzie.

- Oskarżony ze swoim obrońcą próbowali udowadniać, że to ja doprowadziłam Dina do takiego stanu, że zraniłam go pod oczami puszką. To były absurdalne zarzuty, ale bardzo bolały. Płakałam, bo pokochałam tego psa od pierwszej sekundy i obiecałam mu, że nikt więcej go nie skrzywdzi – mówi Aleksandra Czechowska. – Były właściciel Dina nie interesował się psem, nie zabiegał o to, by go odzyskać, a wszystko co robił, było grą obliczoną na uniknięcie kary. Nawet sąd zauważył, że za stan swojego zwierzęcia winił wszystkich dookoła, tylko nie siebie. Tam nie było cienia skruchy.

Jesienią ubiegłego Sąd Rejonowy w Kluczborku, za znęcanie się nad zwierzęciem, orzekł wobec Józef S. grzywnę w wysokości 15 tys. złotych, nawiązkę na rzecz opolskiego TOZ w wysokości 10 tys. złotych oraz przepadek psa. Na skutek apelacji sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Opolu, ale ten w ubiegłym tygodniu podtrzymał karę wymierzoną przez pierwszą instancję. Rozstrzygnięcie jest prawomocne.

- Dino wiele w życiu przeszedł. Po wyrwaniu go z piekła stał się dla mnie członkiem rodziny. Walka o sprawiedliwość była długa i trudna, ale cieszę się, że ona jest już za nami – mówi Aleksandra Czechowska. – Gdy zobaczyłam Dina po raz pierwszy, właściciel zamierzał go uśpić, bo dla niego nie rokował na wyzdrowienie. Dał sobie tydzień, żeby zobaczyć czy będzie poprawa, ale jak mogła być, skoro go nie leczył? Zdążyliśmy w ostatnim momencie. Ubiegłotygodniowy wyrok powinien być przestrogą dla innych właścicieli, którzy zapominają o swoich obowiązkach.

Dziś owczarek i jego pani są niemal nierozłączni. Dino chodzi z Aleksandrą do pracy, wspólnie jeżdżą na wycieczki, a nawet pływają na desce.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska