Młody pracownik mądry, ale po szkodzie. Na co uważać?

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
b Studenci podczas wakacyjnej przerwy chętnie zatrudniają się jako kelnerzy. Wynagrodzenie na umowie zwykle nie jest wysokie, ale liczą na to, że uda im się dorobić na napiwkach.
b Studenci podczas wakacyjnej przerwy chętnie zatrudniają się jako kelnerzy. Wynagrodzenie na umowie zwykle nie jest wysokie, ale liczą na to, że uda im się dorobić na napiwkach. Fot. 123rf
Szukając zatrudnienia na wakacje młodzi często wierzą w uczciwość ludzi. Pracują bez umów i zdziwieni odchodzą z kwitkiem, gdy szef zapłacić im nie zamierza.

Magda, 21-letnia studentka filologii polskiej, dostała pracę na stoisku gastronomicznym. Ucieszyła się, że nie musi jak jej koleżanki z roku harować za granicą, aby zarobić na studia i drobne przyjemności. - Pieniądze może nie są takie jak w Niemczech czy Holandii, ale za to jestem na miejscu - opowiada.

Wątpliwości pojawiły się już na początku, bo choć przepracowała cały dzień, nikt nawet nie zająknął się na temat umowy. - Pomyślałam, że szef zapomniał, ale nic mu nie powiedziałam, bo było mi zwyczajnie głupio. Ta sama sytuacja powtórzyła się przez kolejne dni - wspomina.

Magda wiedziała że ryzykuje, bo jeśli trafi na oszusta, przepracuje miesiąc i odejdzie bez grosza. No bo jak udowodni, że faktycznie pracowała. Odetchnęła z ulgą, gdy po tygodniu szef zaprosił ją do biura, aby podpisać umowę. - Było na niej napisane, że za miesiąc zarobię 300 złotych, więc pomyślałam, że to żart. Szef szybko mi wyjaśnił, że pozostałe 900 złotych też dostanę, ale na czarno - wspomina. - Zgodziłam się na to, ale trochę się obawiam, że za miesiąc harówki dostanę tylko 300 zł. Szef zawsze może mi wtedy powiedzieć, że przecież taką umowę podpisałam - mówi.

Wątpliwości ma również Kinga, studentka ekonomii, która zatrudniła się jako kelnerka. - Na umowie mam napisane, że miesięcznie dostanę 300 zł, ale drugie tyle wypłacą mi na czarno. Kierownik zapewnia, że będą zadowolona bo z napiwków uzbieram dwa razy tyle - mówi. - Na razie przepracowałam dwa dni i szału nie ma, ale może w weekendy ludzie będą bardziej hojni.

Inspektorom pracy problem jest doskonale znany. Każdego roku po wakacjach zgłaszają się do nich młode osoby, które twierdzą, że zostały oszukane.

- Zwykle scenariusz jest podobny - mówi Łukasz Śmierciak z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Opolu. - Młodzi umawiają się na określone warunki i stawki, ale nie mają potwierdzenia tego na piśmie. Oczywiście ustna umowa również jest obowiązująca, ale zdecydowanie trudniej udowodnić, że została ona zawarta w takim a nie innym kształcie.

Pracownicy sezonowi dla własnego bezpieczeństwa powinni domagać się pisemnej umowy. W razie wątpliwości umowę można skonsultować z inspektorami pracy, którzy porad udzielają bezpłatnie. - Pamiętajmy, żeby jeden egzemplarz zatrzymać dla siebie. W przypadku, gdyby zatrudniający okazał się nieuczciwy, jest ona podstawą do tego, aby domagać się wypłaty należnego wynagrodzenia - radzi Łukasz Śmierciak.

Gdy jednak zaryzykowałeś zatrudnienie na czarno i masz podejrzenie, że szef chce cię oszukać, nie rzucaj pracy z dnia na dzień, tylko poinformuj o tym inspekcję pracy. - Nasz pracownik po takim sygnale udaje się do danej firmy i często dopiero po takiej kontroli pracujące tam osoby otrzymywały umowy - wyjaśnia Łukasz Śmierciak.

- Młodemu człowiekowi, który rezygnuje z pracy, a dopiero później zgłasza nam problem trudniej udowodnić, że faktycznie świadczył pracę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska