Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Młodzi ludzie coraz bardziej się zamykają w swoich światach. Może teatr jest dla nich ratunkiem. O tym rozmawiamy z Jackiem Malinowskim

Urszula Śleszyńska
Urszula Śleszyńska
Jacek Malinowski, dyrektor Białostockiego Teatru Lalek
Jacek Malinowski, dyrektor Białostockiego Teatru Lalek Wojciech Wojtkielewicz
Z Jackiem Malinowskim, dyrektorem Białostockiego Teatru Lalek rozmawiamy o teatralnym głosie młodego pokolenia, wietrze zmian, podsumowaniach i jubileuszach. Ale też o nadchodzącej premierze, spektaklu "GPS", który podejmuje bardzo ważne społecznie i historycznie tematy.

BTL niedawno wrócił z podsumowania projektu ConnectUP. Jak było?

- Jacek Malinowski: Ta podróż na pewno zostanie nam na długo w pamięci. W ramach projektu trzy uczennice jednego z białostockich liceów, konkretnie Autorskiej Szkoły Klanzy wzięły udział w międzynarodowym spotkaniu młodzieży w Forli, we Włoszech. To właśnie tam, przez tydzień, wraz z edukatorem BTL Tomaszem Damulewiczem, pracowały nad projektem "Chasing the wind", czyli "Ścigając się z wiatrem". W jego ramach młodzież z wielu krajów - pod okiem profesjonalistów - wspólnie stworzyła artystyczną wypowiedź o nadziejach i obawach swojego pokolenia. Wypowiedź bardzo refleksyjną, poetycką, z kontekstem ekologicznym. Mamy masę problemów cywilizacyjnych...

Chociażby depresja, która dotyka coraz młodszych ludzi.

- Młodzi ludzie paradoksalnie coraz bardziej się zamykają w swoich światach, mimo tego, że mamy nadmiar rozmaitych urządzeń elektronicznych służących do komunikacji. Myślę, że ta młodzież z różnych rejonów świata ma bardzo podobne przemyślenia i refleksje. To jest głos pokolenia. Obejrzane w Forli działania młodzieży, to sygnał dla nas...

Za nami nie tylko wspomniany projekt, ale też kilka osobistych jubileuszy...

- Dwaj koledzy obchodzili rocznice związane z wysługą lat. Leszek Augustynowicz, którzy przez lata pracował w naszej technice, a teraz jest inspicjentem - za 25 lat stażu pracy oraz Krzysztof Stanik – rzemieślnik teatralny - 30 lat stażu pracy. Działania konstruktora w pracowni teatralnej możemy porównać z rzemiosłem zegarmistrza. Niewielu ludzi dziś decyduje się na tego typu pracę. Był to też moment, aby uhonorować panie, które wiele lat spędziły w naszej Pracowni Plastycznej. Są już na emeryturze, ale cały czas współpracują z teatrem. Mówię o pani Małgorzacie Koniczek - od 28 lat i Annie Gołębiewskiej - od 44 lat związanymi z BTL.

Chyba trudno jest znaleźć tak oddanych pracowników, którzy przy okazji tak dobrze znają się na swoim fachu.

- Bardzo trudno! Taka osoba nie tylko powinna mieć rzemiosło w rękach, czyli potrafi szyć, malować, rzeźbić etc. Powinna również posiadać umiejętność czytania projektów, które składają scenografowie. Potrzebna jest tu umiejętność pracy drużynowej. Pracownia współpracuje z reżyserem, scenografem, z aktorami, którzy używają określonych elementów dekoracji, lalek czy kostiumów. Trzeba umieć się wczuć w samego autora, mieć dużo empatii do jego pracy na scenie. Stąd też nasze podziękowania były bardzo gorące, od serca.

Za nami niedawna premiera "Hulajgęby", a przed nami kolejna, "GPS" już 19 maja.

- "GPS" czyli Getto Pod Stopami to premiera realizowana w ramach projektu ConnectUP dofinansowanego z programu Kreatywna Europa Unii Europejskiej. I to także premiera, która w ramach działań związanych z projektem będzie miała określoną linię edukacyjną. To przedstawienie, które ma budzić świadomość młodych ludzi w Białymstoku, okolicach, a także w wielu innych miejscach, o tym, że żyła w naszym mieście określona grupa polskich obywateli, którzy etnicznie byli Żydami. Chcemy zaakcentować, pokazać jakie były ich losy i jak II wojna światowa te losy skomplikowała. Chcemy wychowywać poprzez sztukę, uwrażliwiać i tłumaczyć ile kolorów to miasto miało w przeszłości.

Spektakl zaprezentowany zostanie na scenie kameralnej?

- Tak, myślę, że tego typu tematom sprzyjają intymne kontakty z widownią. Chcielibyśmy, aby przy okazji spektakli odbywały się spotkania z artystami, edukatorem BTL, który wątki pojawiające się w spektaklu będzie rozwijać, uzupełniać. Temat ten też jest przepracowany z młodzieżą ze szkół, które są w naszym partnerstwie w ramach projektu ConnectUP. Robiliśmy m.in. ankiety, wywiady z młodzieżą na temat wiedzy o gettcie w Białymstoku.

Jak ta wiedza wypadła? Na jakim jest poziomie?

- Na pewno z tego spotkania wynika wielka otwartość na zgłębianie historii, wiedzy o mieście. Myślę, że do niedawna, do ubiegłorocznych obchodów 80. rocznicy Powstania w Getcie Białostockim, wielu przeciętnych białostoczan mogło wiedzieć na ten temat niewiele... Spektakl w założeniu ma tę świadomość budzić. Mamy też pomysł, aby towarzyszyła temu gra terenowa, którą będzie można przeprowadzić z młodzieżą i odwiedzić określone miejsca z mapy getta. Tak, by okazało się, że zwyczajne miejsce, które mijamy codziennie, jest miejscem z historią. Stąd też tytuł - Getto Pod Stopami. Człowiek, który wychowuje się bez wiedzy o tożsamości miejsca, w którym mieszka, jest w jakimś stopniu uboższy.

Reżyseruje Maria Żynel.

- Jest również autorką scenografii i współautorką scenariusza, który pisała wraz Ukrainką - Uliją Bilinski. To też wybór nieprzypadkowy. Chcieliśmy, może nie wprost, stworzyć rodzaj asocjacji z tym, co się dzieje na Ukrainie. Mam wrażenie, że w wielu miejscowościach atakująca Rosja również tworzy getta, gdzie Ukraińcy muszą pod ostrzałem mieszkać, żyć, funkcjonować. A przecież wśród tych Ukraińców jest wielu młodych ludzi, dzieci... Historia "getta" nieustannie powtarza się.

Ale premiera to niejedyna wasza propozycja. Na afisz wracają też spektakle nieco starsze.

- Tak, wracają nagradzane "Bajka o Rybaku i Rybce" i "Virginia Wolf" podejmująca ważne tematy. Wznowienie "Virginii..." nie jest przypadkowe, bo na przełomie miesiąca ruszamy ze spektaklem do Ankary na kolejny festiwal, gdzie zaprezentujemy go czterokrotnie. Na afisz wracają też nasze hity...

Czyli na przykład "Czerwony Kapturek"!

- Dokładnie tak. Ten spektakl będzie z nami w weekend majowy, więc jeżeli ktoś ma ochotę spędzić ten czas w teatrze, to jest świetna okazja. To spektakl, który ma już swoją długą historię w BTL-u. Tu przewijają się generacje aktorów... Myślę, że wciąż jest pozytywnie odbierany przez widownię.

A Ryszard Doliński cały czas straszy śmiesząc, lub też śmieszy strasząc.

- Ryszard grał początkowo inną postać w tym spektaklu. A teraz śmieszy strasząc...Od pewnego czasu jest już na emeryturze, ale cały czas z nami współpracuje, ale kto wie...za jakiś czas prawdopodobnie przekaże tę rolę młodszemu koledze. Podejrzewam, że będzie to Krzysztof Bitdorf. A na jego miejsce z kolei wprowadzimy innego młodszego kolegę i tym samym ten spektakl będzie dalej żył, w równie dobrej kondycji jak do tej pory. Będzie takim długofalowym, granym z pokolenia na pokolenie evergreenem. Bo to jest przecież klasyka, a ona jest nieśmiertelna.

W weekend majowy będzie też coś dla nieco starszej widowni.

- Tak, gramy też "Pustostany". To z kolei spektakl skupiony wokół aktorki - Łucji Grzeszczyk. Monodram, który pokazuje jej wrażliwość i umiejętności. To historia bardzo współczesna, która trafia mocno do młodych ludzi. Zresztą sama książka, na podstawie której powstał spektakl, jest napisana przez młodą osobę. Na początku roku prezentowaliśmy "Pustostany" w Katowicach na Festiwalu Komedii i tam Łucja Grzeszczyk wystąpiła w gronie wielu fantastycznych aktorów, między innymi Krystyny Jandy.

od 7 lat
Wideo

Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny