Młodzi mówili o tym, co ich boli

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Jak młodzież miała się spotykać w kołach DFK, często rezygnowała z mniejszości - mówiono podczas spotkania w Suchym Borze.
Jak młodzież miała się spotykać w kołach DFK, często rezygnowała z mniejszości - mówiono podczas spotkania w Suchym Borze.
Od piątku do niedzieli członkowie BJDM dyskutowali w Suchym Borze o strategii młodzieży na najbliższe lata. Pilnie trzeba odbudować struktury i poprawić komunikację z kołami DFK.

Nasza strategia ma być uzupełnieniem strategii całej mniejszości, wypracowanej w ubiegłym roku - mówi Joanna Hassa, liderka Związku Młodzieży Mniejszości Niemieckiej. - Chcemy uzupełnić i pogłębić to, czego w tamtym dokumencie zabrakło.
Młodzież rozmawiała szczerze o swoich problemach. O tym, że struktur albo nie ma, albo zostały bardzo osłabione. O konieczności poprawy komunikacji między BJDM a kołami DFK.

- W 2005 roku BJDM stracił osobne siedziby - dodaje Joanna Hassa. - Jak młodzież miała spotykać się w DFK, często rezygnowała. Zresztą niektóre zwyczajnie koła bały się młodzieży. Problem klucza, czyli dostępu do swojego kącika, trwa w pewnym sensie do dziś.

Inna bolączka młodzieży to brak ciągłości działania. Podczas Wielkiego Ślizgania BJDM ma stu wolontariuszy, ale nie bardzo wiadomo, co mieliby oni robić przez cały rok.
Wiele rzeczy można by, zdaniem młodych, zmienić od zaraz. W czasie weekendowej burzy mózgów pojawił się pomysł, by przy okazji obchodów - w czterech miastach - 20-lecia Związku Niemieckich Stowarzyszeń zorganizować rozgrywki siatkówki dla młodzieży z mniejszości z finałem we Wrocławiu o puchar przewodniczącego VdG.

Rafał z Gdańska - jeden z uczestników "burzy mózgów" w Suchym Borze działa w mniejszości od około 7 lat.
- W minionych latach popełniono błędy - uważa Rafał - ze względów finansowych struktury prawie zlikwidowano. A osoby aktywne nie biorą się znikąd. Jak przy kole DFK nie działa grupa młodzieżowa, to młody człowiek tam nie przyjdzie, albo przyjdzie raz w roku na spotkanie świąteczne. Szansę na realizowanie naszych idei musi nam dać "dorosła" organizacja mniejszości, otwierając się na nas.

Ową "dorosłą" mniejszość reprezentowali podczas rozmów Bernard Gaida i Rafał Bartek.
- Problemu klucza, czyli dostępu do siedzib, na dziś nie widzę - mówi Rafał Bartek. - Może wystąpić najwyżej w pojedynczych miejscowościach. Ważniejszy jest problem gotowości młodych ludzi do odpowiedzialności. Potrzebne też są działania systematyczne, rytmiczne, co tydzień albo chociaż raz w miesiącu. Ważne, że mówimy o tym głośno.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska