- Grupa trzydziestolatków i młodszych bezrobotnych to w naszych statystykach aż blisko 35 procent ogółu wszystkich zarejestrowanych, czyli łatwo policzyć, że takich osób może być nawet cztery tysiące - mówi Teresa Rymarz, pośrednik pracy w Powiatowym Urzędzie Pracy w Nysie, gdzie już niebawem realizowany będzie projekt "Młodzi na Maksa".
- A naszym zadaniem jest również pomoc młodym, zwłaszcza tym bez kwalifikacji oraz takim, którym wcześniej na rynku pracy już coś się nie udało - dodaje Rymarz.
Projekt przewiduje przeszkolenie, podniesienie kwalifikacji i zaktywizowanie 25 młodych bezrobotnych, którzy na samym początku przejdą szereg spotkań z doradcą zawodowym. Ten pomoże im określić indywidualną ścieżkę rozwoju, znaleźć słabe i mocne strony, zalety i deficyty.
- Pomożemy tym ludziom walczyć z brakiem wiary w siebie i swoje możliwości, nauczymy jak rozmawiać z pracodawcą, jak poruszać się na rynku pracy - wylicza Teresa Rymarz. - Z takimi podstawami młodym ludziom będzie zdecydowanie łatwiej rozpocząć przygotowane dla nich staże.
Kolejnym bowiem krokiem w projekcie "Młodzi na Maksa" będzie zapewnienie stażu pracy wszystkim uczestnikom.
Nyski pośredniak już zwerbował do projektu nie tylko beneficjentów ze strony bezrobotnych, ale również pracodawców, którzy zdecydowali się przyjąć na staż młodych.
- Wśród firm jest całe spektrum branż - od budowlanki, poprzez krawiectwo, wszelkie usługi, handel po fizjoterapię - wylicza Rymarz. - Zatem bez wątpienia każdy z uczestników znajdzie coś dla siebie zgodnie z jego predyspozycjami.
Bo te, rzecz jasna, będą brane pod uwagę. Kryteria, jakimi kierowali się urzędnicy wybierając beneficjentów projektu, nie były zbyt surowe, niemniej należało mieć nie więcej niż 30 lat i... szczere chęci do pracy. Starano się również, by w programie wzięli udział ci z najmniejszym doświadczeniem zawodowym i kwalifikacjami.
- Sami również do nas się zgłaszali, a tych zgłoszeń było naprawdę sporo. Świadczy to, niestety, przede wszystkim o sytuacji na naszym rynku pracy. 24-procentowe bezrobocie mówi samo za siebie - dodaje pani Teresa.
Staże, na jakie dostanie się 25 szczęśliwców, będą trwały pół roku, a podczas nich każdy z uczestników otrzyma stypendium w kwocie 850 zł miesięcznie. Ponadto będzie mógł liczyć na zwrot kosztów dojazdu, a jeśli jego rokowania w danej firmie będą na tyle dobre, że pracodawca zdecyduje się pomyśleć o jego dalszym zatrudnieniu, to niewykluczone, że może liczyć również na tzw. bony szkoleniowe nawet do 1200 złotych.
Projekt ma ruszyć na przełomie maja i czerwca, a jego realizacja kosztować będzie nieco ponad 260 tys. zł.
PUP w Nysie stara się o jego finansowanie z ministerialnej rezerwy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?