Mniejszość niemiecka ma problem z pieniędzmi

fot. Paweł Stauffer
Norbert Rasch musi teraz wypić piwo, którego nawarzyli jego poprzednicy, zaniedbując rozmowy z Niemcami o finansowaniu mniejszości.
Norbert Rasch musi teraz wypić piwo, którego nawarzyli jego poprzednicy, zaniedbując rozmowy z Niemcami o finansowaniu mniejszości. fot. Paweł Stauffer
Tylko do końca 2010 roku wystarczy pieniędzy na dotacje dla mniejszości niemieckiej w Polsce. O kolejnych funduszach trzeba rozmawiać już dziś, ale opolscy liderzy są zbywani przez niemieckie władze.

Dzięki dotacjom z tzw. funduszy zwrotnych Fundacji Rozwoju Śląska funkcjonuje około 300 kół Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców na Śląsku Opolskim oraz skupiska mniejszości m.in. na Górnym i Dolnym Śląsku, na Warmii i Pomorzu. Ale te pieniądze się kończą.

Od roku 2002 niemieckie MSWiA przestało jednak przekazywać na ten cel pieniądze. W 2006 Niemcy w Polsce wywalczyli sobie prawo do samodzielnego wydawania funduszy zwrotnych, ale wsparcie dla nich ostatecznie znikło wtedy z budżetu w Berlinie.

Dziś efekt jest taki, że w tym i następnym roku polscy Niemcy mogą jeszcze funkcjonować normalnie, wydając ok. 8 mln zł rocznie, czyli aż o 7 milionów mniej niż na początku tej dekady. Nie bardzo wiadomo, co będzie później.

Strona niemiecka obiecała wprawdzie zastrzyk świeżych pieniędzy z budżetu Republiki Federalnej, ale ile ich będzie, nie sposób się dowiedzieć. A czas nagli.

Komentarz

Komentarz

Ruch po stronie Berlina
Przyszłość Niemców w Polsce bardziej niż kiedykolwiek jest w rękach władz nad Renem. Z samych składek koła TSKN się nie utrzymają. Nie tylko dlatego, że to ledwo 12 zł na rok od głowy. Niemiecka tożsamość - już teraz słaba - pozbawiona moralnego i materialnego wsparcia Vaterlandu, do którego przyzwyczajono ludzi przez 20 lat, ulegnie dalszej erozji.
A finansowanie (lub brak) wpłynie decydująco nie tylko na postawę szeregowych członków Towarzystwa. Od sukcesu w zabiegach o "świeże" euro zależy też pozycja nowych władz, z Norbertem Raschem na czele.
Kiedy go wybrano, Berlin deklarował, że widzi w nim przyszłość mniejszości. Nadszedł sprawdzian szczerości tych deklaracji. Krzysztof Ogiolda

Jeśli bowiem na przełomie lat 2010-2011 finansowanie mniejszości z Berlina ma ruszyć, to odpowiednie kwoty powinny zostać wpisane do budżetu na rok 2010.

Prace nad nim rozpoczynają się w Bundestagu wiosną. Ale wpisanie do niego 1,8 mln euro rocznie dla mniejszości w Polsce będzie bardzo trudne. Niemcom szykuje się dziura budżetowa, a prognozy gospodarcze na najbliższy rok zapowiadają nad Renem spadek produkcji o 3,5 do 5 proc.

Liderów TSKN czekają trudne rozmowy.
- Byłem dwa razy w tej sprawie w Berlinie - mówi Norbert Rasch, przewodniczący zarządu TSKN. - Na razie nie wiemy, ile pieniędzy niemiecki parlament przeznaczy na ten cel. Nie ma żadnych konkretnych obietnic. Źle się stało, że kilka lat temu finansowania mniejszości w Polsce nie udało się utrzymać w niemieckim budżecie, choćby z jakąś symboliczną sumą. Teraz zabiegamy intensywnie, żeby wpisano nas do budżetu na nowo. Ale już widać, że łatwo nie będzie.

Więcej o problemach finansowych opolskich Niemców w piątkowej nto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska