Mniejszość niemiecka w Ochodzach spędziłą niezapomnianego sylwestra

fot. Archiwum prywatne
Ludzie czuli się coraz swobodniej, a humory poprlawiały się z każdym “kawałkiem” muzyki.
Ludzie czuli się coraz swobodniej, a humory poprlawiały się z każdym “kawałkiem” muzyki. fot. Archiwum prywatne
Zabawa rozpoczęła się o 19.00, a w sali zgromadziło się około pięćdziesięciu par. Większość gości stanowiła młodzież, ale nie brakło także przedstawicieli średniej i starszej generacji. Przy szlagrach tańczyli do rana.

Okres sylwestrowo-noworoczny i karnawał to czas imprez organizowanych w wielu kołach mniejszości. Członkowie DFK Ochodze postanowili w sylwestra spotkać się na wspólnej zabawie w siedzibie Ochotniczej Straży Pożarnej.

Pomysł zorganizowania mniejszościowej imprezy powstał już na początku listopada, a jego inicjatorami byli dwaj bracia Marek i Stefan Heince.

- Musieliśmy przede wszystkim rozstrzygnąć, czy do tańca zagra zespół, czy poprzestaniemy na muzyce z płyt CD - mówią Marek i Stefan - zdecydowaliśmy się na to drugie rozwiązanie. Na szukanie zespołu było już trochę późno, a płyty okazały się tańsze, nawet po zapłaceniu obowiązkowych tantiem.

Szczyt przygotowań przypadł na czas między Bożym Narodzeniem a sylwestrem. Miejscowa młodzież włączyła się licznie w przygotowania. Panowie zabrali się za wystrój sali i ustawienie stołów, panie wzięły na siebie ich nakrycie. Posiłki, napoje i zakąski zamówiono przez catering.

Zabawa nie od razu się rozkręciła. Przez pierwszą godzinę uczestnicy oswajali się z muzyką i z sobą nawzajem. Potem kolejne pary ruszały na parkiet zachęcane przez didżejów do wspólnej zabawy.

- Raz jeszcze okazało się, że najlepiej tańczy się przy niemieckich szlagrach i przy popularnych przebojach disco-polo - opowiada Marek Heince. - Ludzie czuli się coraz swobodniej, a humory poprawiały się z każdym “kawałkiem" muzyki.

Tańce przerwano dopiero przed północą, by Nowy Rok - zgodnie z tradycją - przywitać hukiem petard i składanymi sobie nawzajem życzeniami.

A potem zabawa ruszyła ze zdwojoną siłą.

- No i trwała dopóki ostatnia para nie zeszła z parkietu - dodaje Stefan Heince - czyli do godziny piątej rano. Słowem, impreza udała się na sto procent.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska