Mniejszość wybierze Bundestag

sxc.hu
Siedziba parlamentu RFN.
Siedziba parlamentu RFN. sxc.hu
Każdy, kto ma niemieckie obywatelstwo, będzie mógł głosować w wyborach do parlamentu Bundesrepubliki.

Taką decyzję podjął w lipcu niemiecki Trybunał Konstytucyjny i jest to dla Niemców mieszkających za granicą prawdziwy przełom.

Dotychczas posłów do Bundestagu mogli wybierać tylko ci Niemcy żyjący poza RFN, którzy oprócz obywatelstwa, tzw. Staatu, przynajmniej 3 miesiące byli zameldowani na terenie Niemiec. Z prawa tego korzystało w regionie kilkaset osób.

Teraz potencjalnych wyborców może być kilkadziesiąt tysięcy. Do TSKN należy ponad 40 tys. członków płacących składki, ale Staat ma także wiele osób nie angażujących się w działalność mniejszościowych struktur.

- Trybunał Konstytucyjny ma nadzieję, że ta zmiana przyczyni się do integracji niemieckiego społeczeństwa - mówi Łukasz Biły, specjalista ds. mediów w Związku Niemieckich Stowarzyszeń (VdG).

- Sprawczynią całego zamieszania okazała się niespełna 30-letnia Niemka urodzona w Belgii, która poskarżyła się do trybunału, że ordynacja wyborcza ogranicza jej prawa obywatelskie. Sędziowie zajęli się jej wnioskiem i w głosowaniu, stosunkiem 7:1, nakazali zmienić dotychczasowe prawo wyborcze, uznając warunek zameldowania w Niemczech za sprzeczny z konstytucją.

- To bardzo dobra wiadomość - cieszy się Andrzej Mały, lider DFK Opole-Grudzice i miejskich struktur MN w Opolu. - Po 1989 r. nie uchylałem się od udziału w wyborach w Polsce i zawsze chciałem głosować także w Niemczech. Zastanawiałem się nawet, czy nie zameldować się tam na parę miesięcy. Teraz nie będę musiał. Ciekawe, jak będziemy oddawać głosy. Jeśli w konsulatach, to już sobie wyobrażam tłumy przed placówką w Opolu.

Trybunał Konstytucyjny nakazał zmianę ordynacji wyborczej, ale jego decyzja jest na tyle świeża, że jeszcze nie wiadomo, jak Niemcy z zagranicy będą głosować.

Dotychczas wybierali posłów nie w placówkach dyplomatycznych, lecz pocztą. Wyborca zgłaszał się pisemnie do niemieckiej komisji w miejscu zameldowania, a ona przysyłała mu kartę do głosowania i dwie koperty.

Do jednej - czystej - wkładał swój głos, do drugiej opatrzonej adresem zwrotnym kartę z formułą przysięgi, że osobiście dokonał skreśleń. Obie musiały dotrzeć do komisji wyborczej najpóźniej w dniu wyborów.

Nawet jeśli teraz będzie podobnie, sprawą otwartą jest, czy głosujący z "Auslandu" sam wybierze sobie niemiecki okręg wyborczy, czy będzie on - jak w polskiej ordynacji - wyznaczony (Polacy z zagranicy głosują na kandydatów warszawskich).

Jedno jest pewne. Żaden kandydat i żadna partia nie zlekceważy ok. 60 tys. głosów.
- Czujemy się dowartościowani i zrównani w prawach z Niemcami żyjącymi granicach Bundesrepubliki, to wzmocni naszą więź z państwem niemieckim - mówi Bernard Gaida, przewodniczący zarządu VdG. - Jesteśmy otwarci na wszystkich, którzy zechcą tu przyjechać i z wyborcami się spotkać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska