Molestowanie Kluczborkiem w pępku

Zbigniew Górniak

Dialog sekretarki z szefem:
- Panie dyrektorze, czy pan już we mnie wszedł?
- Owszem, pani Dorotko, już kilka minut temu.
- Och, jaki z pana wspaniały kochanek!!!
Polscy żandarmi postępu i politycznej poprawności wzniecili kolejną histerię przeciw molestowaniu seksualnemu w miejscu pracy. Rzekomo jest to zjawisko w naszym kraju nagminne i coś z tym trzeba zrobić, bo inaczej nie wpuszczą nas do Europy. Ożywiły się zatem przeróżne kobiece środowiska i dawaj stękać i jojczyć na temat erotycznego wykorzystywania podwładnych przez swych szefów. Przy czym z ich relacji wynika na ogół taki oto podział płci w tym wyzysku: agresorami mają być najczęściej mężczyźni, upośledzane zaś bywają kobiety. No cóż, jeśli ma się szefa, jak z dowcipu powyżej, można rzeczywiście czuć się upośledzoną...
Tak zwane środowiska kobiece, aby uzasadnić swe trwanie w przelicznych gremiach (przelicznych i PRZELICZALNYCH na nasze podatki, względnie na podatki europejskiego frajera, jeśli gremium finansowane jest z eurofunduszy), dmuchają kolejny balon, którego nie ma. Po co bowiem - jak postulują to feministki - wprowadzać do polskiego kodeksu karnego zapisy o molestowaniu seksualnym w miejscu pracy, skoro aż roi się w tym kodeksie od stosownych paragrafów regulujących już problem jakiejkolwiek seksualnej napastliwości? I czy wprowadzenie takowych zapisów nie rozpęta aby histerii podobnej do tej, jaką na tle molestowania obserwuje się dziś w krajach zachodu, a w szczególności w USA, gdzie kolega boi się poczęstować koleżankę z pracy komplementem, bo może pójść za to do mamra, na dodatek w samych tylko skarpetkach?
Ileż to smakowitych komplikacji prawnych mogą zrodzić takie kodeksowe zapisy i ich rygorystyczne przestrzeganie. Wpada do redakcji kumpela z działu terenowego. Na torsie kusa bluzeczka, pępek na wierzchu - och, te upały, szefie! - a w pępku połyskuje brylantowy kolczyk w kształcie herbu Kluczborka, bo praca w dziale terenowym zobowiązuje do lokalnego patriotyzmu. Jako miłośnik precjozów i Kluczborka, wgapiam się w ów klejnocik jak sroka w gnat, a mój lokalny patriotyzm unosi się i pęcznieje. I robi się problem. Koleżanka interpretuje moje zainteresowanie jako bezczelne molestowanie, wlecze mnie za włosy do sądu, a pomagają jej w tym organizacje kobiecie i wynajęty przez nie adwokat-hiena. Ja zaś bronię się przed sądem tym, że to przecież nie ja przylazłem do pracy w bluzce rozmiarów chusteczki do nosa - z błyskającym wabikiem w pępku. Kto zatem kogo tu molestował?
Prawda, jaka niezła to pożywka dla kobiecej propagandy, chciwych adwokatów i sądowych reporterów? Tylko czy dla zdrowego rozsądku także?
- Panie Zbyszku, skończył już pan felieton, bo nie zauważyłam puenty?
- Właśnie kończę, droga pani...
- Och, ach.., ależ pan potrafi finiszować!!!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska