Monika Hojnisz: Wbrew temu, co mówią kibice, nie przyjechałyśmy na wycieczkę

Tomasz Biliński
Tomasz Biliński
Po Kamilu Stochu i Stefanie Huli Monika Hojnisz jest najwyżej sklasyfikowana spośród polskich zawodników.
Po Kamilu Stochu i Stefanie Huli Monika Hojnisz jest najwyżej sklasyfikowana spośród polskich zawodników. Pawel Relikowski / Polska Press
Wprawdzie Monika Hojnisz w biegu indywidualnym medalu nie zdobyła, to i tak sprawiła niespodziankę, zajmując szóste miejsce. - Wbrew pozorom, co mówią kibice przed telewizorem, nie przyjechałyśmy do Pjongczangu na wycieczkę. Dajemy z siebie maksimum, a że nie zawsze wychodzi, to przekonały się o tym lepsze zawodniczki od nas. Może brakowało nam szczęścia? Tym razem ono było i oby przy nas zostało - podsumowała 26-letnia biathlonistka.

Zajmując szóste miejsce w biegu indywidualnym wyszła Pani z cienia starszych koleżanek.
Tak, czasem tak pryskam. Szczególnie na głównych imprezach jestem taką niespodzianką.

Poza Kamilem Stochem i Stefanem Hulą jest Pani najwyżej sklasyfikowana.
Pamiętajmy, że igrzyska jeszcze się nie skończyły. Mam nadzieję, że jako reprezentacja Polski wrócimy z jakimś krążkiem.

Jest Pani zaskoczona szóstym miejscem?
Ambicje miałam, cień nadziei był. Ale biorąc pod uwagę, jak sobie radziłam w dwóch pierwszych konkurencjach i jak słabo radziłam sobie zwłaszcza na strzelnicy, to mogę być zadowolona. Chociaż w każdym biegu czułam, że to nie jest moje 100 proc. możliwości. Nie wiem co tak naprawdę zawaliło. Cieszę się, że chociaż ten bieg indywidualny wypalił. Czułam się fajnie od jego początku. Podczas biegu dostałam informację, że jestem na czwartym miejscu. Do finiszu musiałam wytrzymać. Ale też wiedziałam, że za mną biegnie Laura Dahlmeier, więc spodziewałam się, że skończę niżej. Ale i tak jest się z czego cieszyc.

Ale tym razem pobiegła Pani na 100 proc.?
Byłoby tak, gdybym przebiegła bez pudła. Natomiast jeśli chodzi o bieganie, to trochę podeszłam do tego dystansu asekuracyjnie. Bałam się tych 15 km, bo trzeba umieć rozłożyć siły. Może nie powinnam tego mówić, ale zawsze startuję z rezerwą. 100 proc. na pewno dałam z siebie na ostatnim kółku. Mimo że czułam zmęczenie, miałam mroczki przed oczami, to chyba dzięki informacji, że biegnę na czwartym miejscu, wykrzesałam z siebie resztki sił.

Strzelanie też Pani poprawiła dzięki rezerwie?
A to nie, to dzięki temu, że wiatr tak nie doskwierał. Choć kilka korekt musiałam zrobić, strzelając leżąc. Generalnie ostatnio nie radzę sobie ze stójką, moja głowa podświadomie mówi mi, że nie potrafię tego robić. Nie powiem, że teraz to przezwyciężyłam, ale wymęczyłam to dobre strzelanie.

Pogoda się zmieniła, jest cieplej, mniej wieje, trasa też jest inna?
Przede wszystkim niezmiennie jest trudna i wymagająca. Trzeba mądrze rozłożyć siły, to pierwszy krok do tego, żeby na niej "nie umrzeć". Druga rzecz, to śnieg na trasie, który w różnych jej fragmentach jest inny. Nie jest łatwo dobrać na to smarowanie. To wyzwanie. Wiatr oczywiście od początku daje się we znaki, choć tym razem był łaskawszy.

Co się dzieje z waszym biegiem, bo wszystkie jesteście zdecydowanie wolniejsze od rywalek?
Musimy to przeanalizować.

Wszystkie mówicie to samo.
Musimy ustalić wspólną wersję, wtedy pogadamy.

Dostałyście burę od trenera za poprzednie biegi?
On wie, że robimy wszystko, co w naszej mocy. Wbrew pozorom, co mówią kibice przed telewizorem, nie przyjechałyśmy tu na wycieczkę. Dajemy z siebie maksimum, a że nie zawsze wychodzi, to przekonały się o tym lepsze zawodniczki od nas. Może brakowało nam szczęścia? W biegu indywidualnym ono było i oby przy nas zostało.

Kolejną niespodziankę sprawicie w sztafecie?
Chciałabym. Chciałabym, żebyśmy wszystkie wyjechały z Pjongczangu szczęśliwe. A te, które zapowiadają zakończenie kariery, niech skończą ją z pompą.

Z Pjongczangu Tomasz Biliński

Szefowa polskiej misji olimpijskiej: Nie cała reprezentacja jest już w Pjongczangu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Monika Hojnisz: Wbrew temu, co mówią kibice, nie przyjechałyśmy na wycieczkę - Portal i.pl

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska