Monitoring zagrożony

Robert Lodziński
Robert Lodziński
Jeżeli nie znajdą się dodatkowi sponsorzy, to upadnie program monitorowania miasta. Aby rozpocząć prace, potrzeba jeszcze dziewięciu tysięcy złotych.

Brakująca suma wydaje się nieduża, ale bez niej rozpoczęcie prac jest niemożliwe. Wstępnie koszty monitoringu (z udziałem ośmiu kamer) szacowano na ok. 150 tysięcy złotych. - Gdyby ktoś w lipcu powiedział, że z powodu 9 tysięcy nie będziemy mogli ruszyć z programem, zaśmiałbym mu się w oczy - mówi Rajmund Dorotnik, naczelnik wydziału zarządzania kryzysowego Urzędu Miasta w Opolu. - Teraz jednak zaczynam poważnie obawiać się o los programu - dodaje.

Od kwietnia wraz z komendantem opolskiej straży miejskiej Janem Piotrowskim namawia sponsorów do sfinansowania programu monitorowania centrum miasta. O wsparcie proszono głównie firmy i instytucje działające w zasięgu pola widzenia przyszłych kamer. - Deklaracje o współpracy były optymistyczne, jednak gdy przyszło do płacenia, firmy zaczęły się wycofywać - mówi komendant Piotrowski.

Pieniędzy było tak mało, że wcześniejsze deklaracje o zamontowaniu ośmiu kamer "okrojono" do czterech urządzeń. Ale nawet na to brakuje teraz dziewięciu tysięcy złotych (dotychczas zebrano ponad 50 tysięcy złotych). - Mimo że brakuje niewiele, to nie mamy skąd wziąć tych pieniędzy - mówi Rajmund Dorotnik. - Bez zamontowania co najmniej czterech kamer cały program nie ma sensu - uważa.
Na razie dysponuje on pieniędzmi pozwalającymi na zorganizowanie w siedzibie straży miejskiej centrum odbiorczego, przystosowanego do pracy szesnastu kamer i zamontowaniu w mieście trzech urządzeń. Gdyby udało się zgromadzić pieniądze na zakup czwartej, kamery monitorowałyby część ulicy Krakowskiej, plac Wolności oraz okolice ratusza. Zrezygnowano już z "podglądania" całej ulicy Krakowskiej oraz okolic dworców PKP i PKS.
- Lepiej zorganizować centrum przystosowane do obsługi 16 kamer niż tylko czterech. Koszt w tym przypadku jest podobny, a kolejne monitory można w przyszłości dokładać. Musimy jednak ruszyć, zainstalować choćby cztery kamery, aby wszyscy się przekonali, że system poprawia bezpieczeństwo. Później znajdą się już kolejni sponsorzy - uważa naczelnik Dorotnik.

W całej sprawie niemożliwe jest już dofinansowanie z budżetu miasta. Pieniądze przekazane przez samorząd zmuszałyby do zorganizowania przetargu na wykonanie monitoringu. - Procedury są tu bardzo długie i prawdopodobnie nie zdążylibyśmy z montażem do końca roku. Musielibyśmy więc oddać sponsorom zebrane pieniądze - dodaje naczelnik.
W ubiegłym roku miasto również przymierzało się do ustawienia kamer w mieście. Zebrano około 50 tysięcy złotych. Pomysłu jednak nie zrealizowano i pieniądze wróciły do sponsorów. Jeżeli sponsorzy nie wspomogą teraz programu, czeka go w tym roku podobny los.
- Monitoring to przede wszystkim ogromna korzyść właśnie dla instytucji i firm działających w jego obrębie. Widocznie właścicieli firm nie interesuje poprawa bezpieczeństwa. Nie możemy uszczęśliwiać ich na siłę - mówi komendant Piotrowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska