MOPR w Opolu pomaga potrzebującym opolanom

Piotr Warczak/ Polskapress
Rosną kwoty, które Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie ma do dyspozycji na zasiłki, a ludziom niestety, żyje się coraz gorzej. Bo rosną też koszty utrzymania, ceny leków...
Rosną kwoty, które Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie ma do dyspozycji na zasiłki, a ludziom niestety, żyje się coraz gorzej. Bo rosną też koszty utrzymania, ceny leków... Piotr Warczak/ Polskapress
Nie ma przepisu, który zabraniałby pomocy potrzebującemu, bo dochód przekracza ustawowy próg. Jeśli przewlekle chory nie wykupi leku, jego stan zdrowia się pogorszy. Pieniądze na leki to priorytet.

Anna, matka samotnie wychowująca kilkumiesięcznego chłopca, zwróciła się do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Opolu z prośbą o zasiłek na zakup butów dla siebie, a kaftanika, body i kombinezonu dla synka. Dostała 100 zł jako tzw. zasiłek celowy.

W tym roku - dzieląc pulę pieniędzy, którą MOPR ma do dyspozycji - "celowy" tyle właśnie wynosi. Pod warunkiem, że ten, kto się o niego stara, spełnia kryteria ustawowe, czyli dochód nie może przekraczać 542 zł (w przypadku osób samotnych). Przyznanie zasiłku dla pani Anny - zgodnie z przepisami - musiał poprzedzić dwukrotny wywiad środowiskowy, a do pieniędzy dołączono stosowne uzasadnienie. Ostatni akapit pouczał panią Annę, że za udzielenie nieprawdziwych informacji o sytuacji finansowej grozi jej kara.
Czasem potrzebujący, który zwraca się o zasiłek celowy na leki, nieznacznie przekracza próg dochodowy.

- Tak było z emerytką, panią Marią - opowiada Małgorzata Kozak, wicedyrektor opolskiego MOPR. - Musiała wziąć zastrzyk w kolano, który kosztował 500 zł. Nie miała tyle pieniędzy. Daliśmy. Dzięki temu pani Maria chodzi i daje sobie radę sama.

Bardzo często pracownicy socjalni zmuszeni są rozstrzygnąć, czy dać 1000 zł na zakup wózka inwalidzkiego, czy lepiej szukać niepełnosprawnemu miejsca w którymś z domów pomocy społecznej.

- Staramy się tak gospodarować funduszami, żeby udzielić człowiekowi pomocy, która warunkuje jego pozostanie w środowisku - tłumaczy Małgorzata Kozak. - Większość ludzi woli żyć we własnym mieszkaniu niż w DPS-ie. Człowiekowi lepiej, a dla gminy - taniej.

Pieniądze, którymi dysponuje MOPR, w części pochodzą z budżetu państwa, a w części z budżetu gminy.

- Liczba opolan, którzy potrzebują pomocy finansowej nie zmienia się od kilku lat - mówi Monika Buczyńska, kierownik sekcji świadczeń MOPR. - Rosną kwoty, które ośrodek ma do dyspozycji, z obu źródeł, a ludziom, niestety, żyje się gorzej. Mają na to wpływ wyraźnie rosnące ceny leków, koszty mediów, czynsze. Coraz częściej rachunki za leki w przypadku osób przewlekle chorych przewyższają kwotę, którą mają oni na miesięczne utrzymanie. Niektóre formy pomocy, z jakich w ostatnich latach mogą korzystać najbiedniejsi, każą się zastanowić nad ich celowością. Do takich należy na przykład dodatek energetyczny w wysokości 11 zł 30 gr. Wprowadzony został ustawowo. Ktoś tracił czas na przygotowanie przepisów ustawy. Ktoś się zajmuje dystrybucją, sprawdzaniem, komu się należy, a efekt, czyli suma, wzbudza pusty śmiech.
Najtrudniej odmówić pomocy ludziom, którzy wychowują niepełnosprawne dzieci. - Raczej nie odmawiamy, ale ich potrzeby są o wiele większe niż pieniądze, którymi dysponujemy. W takich sytuacjach wskazujemy fundacje i stowarzyszenia, gdzie można jeszcze szukać ratunku i wsparcia - mówi Iwona Reinhardt, kierowniczka działu pomocy środowiskowej MOPR. - Od pewnego czasu sami pozyskujemy z Niemiec i Holandii sprzęt rehabilitacyjny. W Domu Dziennego Pobytu "Złota Jesień" zorganizowaliśmy bezpłatną wypożyczalnię takiego sprzętu. Żałujemy, że w Opolu zlikwidowano apteki prowadzone przez "Caritas" w których chorzy na receptę mogli dostać leki za darmo. Raz po raz media pokazują, ile ich, nawet tych z grupy niezbędnych dla przewlekle chorych, marnuje się z tego powodu, że ktoś kupił na zapas, a lekarz potem musiał z różnych powodów przepisać zamiennik.

Kiedy mowa o oszczędnym i racjonalnym wydawaniu pieniędzy na pomoc ubogim, pracownicy socjalni mają taką koncepcję, by ta pomoc była monitorowana. Wtedy znacznie łatwiej byłoby nimi gospodarować. Dziś w największym stopniu korzystają z niej osoby, które wykształciły w sobie specyficzny rodzaj zaradności, pukają do licznych stowarzyszeń i organizacji pozarządowych.

- Nieracjonalne jest też dzielenie pieniędzy na kilka rodzajów zasiłków - uważa Małgorzata Kozak. - Moim zdaniem powinno być tak, że potrzebujący dostaje jedno świadczenie. I sam decyduje, w jaki sposób ma nim gospodarować i na co przeznaczyć. Czułby się samorządny, a państwu oszczędziło by to kosztów administracyjnych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska