Morsy przepłynęły już 500 kilometrów

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
Siedmiu śmiałków od 10 dni płynie lodowatą Odrą.

Na 443. kilometrze Odry wyprawa minęła Diablą Górę (woj. lubuskie). To miejsce owiane złą legendą.
- Na jednym z zakoli zdarzało się bardzo dużo wypadków żeglugowych. Winę przypisywano diabłu - opowiada kpt. Czesław Szarek, dowódca M/S Sucharskiego, który jest statkiem bazą dla morsów i towarzyszy im od Kędzierzyna-Koźla.

Powstała z tego marynarska tradycja, że w tym miejscu kapitan jednostki wychodził na burtę, witał się symbolicznie z diabłem i wrzucał mu coś cennego do wody. To miało uchronić go przed wypadkiem. - Wspaniała legenda, których po drodze słyszymy wiele. W tej wyprawie chodzi właśnie o to, żeby promować odrzańską żeglugę i odkrywać związane z nią historie - mówi Michał Kuś, oficer prasowy spływu.

Płynącym w sztafecie morsom (zmieniają się co godzinę) nic złego w Diablej Górze się nie stało. Diabeł dostał jednak bryłkę węgla. Symboliczna tona załadowana na Sucharskiego ma zwrócić uwagę na fakt, że tą drogą powinno się go transportować do Szczecina. Do tego celu Odry nie wykorzystuje się już od wielu lat.
W niedzielę morsy pokonały 500. kilometr, przed nimi jeszcze 240. - Zerwał się silny wiatr i będzie nam utrudniał pływanie, ale sobie poradzimy - mówi Teresa Jaworska, jedna z twardzielek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska