Plany inwestycyjne są ogromne, a zamek czekają poważne zmiany. Ze starego sanatorium zamieni się w luksusowy hotel z częścią restauracyjno-konferencyjną.
Kuracjusze leczący w ramach NFZ-u dolegliwości na tle nerwowym nie będą już tutaj mieszkać - pokoje zostaną udostępnione gościom hotelowym, którzy będą tu pomieszkiwać na własny rachunek.
Wypoczynek w pięciu gwiazdkach
Wchodzących przez potężne drzwi do zabytkowej rezydencji gości witać będzie recepcja. Tutaj będą mogli wynająć jeden z pokoi na wyższych kondygnacjach lub zapisać się na odprężające zabiegi. Patrząc od strony wejścia, lewa strona zamku zamieni się w centrum spa z jaskinią solną i basenem wewnętrznym. Dziś znajdują się tam stare urządzenia do hydroterapii. Niektóre z nich pamiętają jeszcze czasy Edwarda Gierka.
- Tutaj przygotowujemy pacjentom aromatyczne kąpiele, a to jest wanna do jacuzzi - Romana Majewska, kierownik fizjoterepeutów, pokazuje stare zakamienione wanny, które dawno powinny odejść na zasłużoną emeryturę. - Wirówki do pobudzania krążenia pochodzą z Czechosłowacji, a największym problemem jest 800-litrowa wanna do podwodnego masażu. Koszty jej napełnienia wielokrotnie przewyższają zyski z zabiegów. Krótko mówiąc, w takich warunkach dłużej nie można było pracować.
Po remoncie, patrząc na prawą część, goście hotelowi będą mogli przejść do galerii wystawienniczej i restauracji. Na skutek remontu innych pomieszczeń w zamku funkcjonować będą ponadto: nowoczesna sala koncertowa i kinowo-telewizyjna, biblioteka oraz gabinet kosmetyczny. Znajdzie się nawet miejsce dla zaplecza handlowego.
Dziś miejscowa restauracja przypomina bardziej szpitalną stołówkę, a stare wykładziny zdradzają, że tu rzeczywiście przydałby się remont.
Nam się tu podoba
By Centrum Terapii Nerwic mogło nadal funkcjonować w Mosznej, urząd marszałkowski wybudował w pobliżu zamku nowoczesny pawilon za ponad 20 mln zł, do którego przeniesie wszystkich kuracjuszy. Przeprowadzka już się zaczęła, a do końca marca wszyscy pacjenci przeniosą się do nowego obiektu.
Tutaj mogą liczyć na większość masaży i zabiegów, które prowadzone były w gabinetach fizjoterapeutycznych w zamku. W pawilonie brakuje jedynie hydroterapii, ale z tych zabiegów kuracjusze będą mogli znów korzystać po odremontowaniu rezydencji rodziny Tiele-Wincklerów.
- Ale to już nie będzie to samo... - wzdycha pani Anna z Opola, która będzie jedną z ostatnich pacjentek przebywających w sanatorium "po staremu". - Lubię tutaj przyjeżdżać, ze względu na specyficzny klimat. Co tu dużo mówić, w zamkowych pomieszczeniach, gdzie cały personel mi usługiwał, czułam się zawsze jak hrabina. A nowe sanatorium jest bardzo nowoczesne, ale kojarzy mi się już tylko ze szpitalem.
Z takim rozumowaniem nie zgadza się Roman Kolek, wicemarszałek województwa odpowiedzialny za cały projekt, który uważa, że w nowym miejscu panują znacznie lepsze warunki do leczenia pacjentów.
- Warunki mieszkalne są lepsze, a gabinety bardziej nowoczesne - tłumaczy wicemarszałek. - Pod tym względem zamkowe pomieszczenia nie spełniały wielu norm. Dla przykładu pacjenci niepełnosprawni w zasadzie nie mogli korzystać z sanatorium, bo rezydencja kompletnie nie jest dla nich przystosowana.
Jeżeli chodzi o klimat i charakter tego miejsca, to pacjenci wciąż mają do dyspozycji potężny park, który sąsiaduje z nową lecznicą. Ponadto po remoncie będą mogli korzystać z nowych atrakcji w zamku i zwiedzać go do woli.
Pałac jest niewykorzystany
Urząd marszałkowski zamierza zmienić charakter zabytku w Mosznej, bo uważa, że dziś nie jest on w pełni wykorzystywany.
Obecnie zamek wraz z parkiem odwiedza rocznie ok. 80 tys. turystów, z czego 20 tys. kupuje bilety na zwiedzanie pomieszczeń wewnątrz.
Przewija się tu rocznie 1600 kuracjuszy, a około 1000 osób pomieszkuje na własny koszt, korzystając z hotelu. Zdaniem marszałka i jego urzędników prowadzona w zamku działalność lecznicza sprawia, że turyści nie mogą się tutaj zatrzymać, bo po prostu brakuje dla nich wolnych miejsc.
Tadeusz Pabisiak, prezes Towarzystwa Przyjaciół Mosznej, idzie jeszcze o krok dalej twierdząc, że działalność lecznicza blokuje wręcz funkcje kulturalne, która powinny być esencją zamku.
- Od ponad 20 lat szykujemy tutaj różne imprezy, żeby przyciągnąć ludzi, ale często jest to droga przez mękę. Przykład: nasze stowarzyszenie planowało kiedyś zorganizować na tyłach zamku widowisko teatralno-muzyczne pod roboczym tytułem "Romeo i Julia w Mosznej".
To miał być spektakl z rozmachem, taki jak na dzisiejsze czasy przystało, z efektami świetlnymi i dźwiękowymi. Problem w tym, że takie przedsięwzięcie zakłóciłoby wypoczynek kuracjuszy. Dlatego musieliśmy z niego zrezygnować, choć mieliśmy już partnerów do jego zorganizowania.
Do innych kuriozalnych sytuacji dochodziło np. podczas wernisaży, w których uczestniczyli malarze europejskiej klasy.
- Niektórzy artyści nie mogli uwierzyć własnym oczom, że wznosimy toast za ich zdrowie sokiem porzeczkowym - dodaje. - Nie mogliśmy tego wieczora nalać nawet symbolicznej lampki wina, bo spożywanie alkoholu w sanatorium jest surowo zabronione.
Mimo ograniczeń, szereg imprez sprawił, że zamek pełni coraz więcej funkcji kulturotwórczych, a podczas majowych koncertów przyjeżdża tu tylu widzów, że z trudem znajdują oni miejsce na parkingu.
To będzie perła Opolszczyzny?
Zamek w Mosznej sprzed ponad 100 lat to unikat w skali Europy - posiada 365 pomieszczeń i na jego dachu piętrzy się 99 wież i wieżyczek. Dlatego samorząd województwa zakłada, że po remoncie będzie jak magnes przyciągał turystów.
Dodatkową atrakcją jest park, który także przejdzie kapitalny remont - drzewostan i ścieżki spacerowe będą uporządkowane, a turyści zyskają dodatkowe miejsca do wypoczynku.
Na stawie Kalusznik będą mieli do dyspozycji pomosty, mola i letnie altany, a miłośnicy wodnych sportów będą mogli wynająć kajak lub rowerek wodny. Ponadto wyremontowane będą boiska do siatkówki i tenisa ziemnego na trawie, a spacerowicze zyskają nową ścieżkę zdrowia, gdzie poza ławeczkami będą stały urządzenia do ćwiczeń na świeżym powietrzu.
Projekt remontu całego kompleksu dopracowany jest w każdym szczególe. Mimo tego wiele osób wątpi w jego powodzenie, twierdząc, że turystów będzie zbyt mało, co sprawi, że samorząd województwa będzie musiał dopłacać do działalności miliony złotych. Suchej nitki na pomyśle nie pozostawiają radni sejmiku z ramienia SLD.
- Mamy w województwie dużo więcej ważniejszych wydatków niż finansowanie takiej zachcianki - uważa Andrzej Namysło z SLD. - Po pierwsze uważamy, że można było sfinansować remont w oparciu o partnerstwo publiczno-prywatne, co byłoby znacznie mniejszym obciążeniem dla samorządu. Po drugie samo wyremontowanie kompleksu nie oznacza, że zaraz zjadą się tutaj tysiące klientów. Czasy są trudne, a niewiadomych jest zbyt wiele. Dlatego uważamy, że marszałek powinien wycofać się z tego pomysłu.
Marszałek Józef Sebesta odpowiada, że nie ma takiego zamiaru. Jest głęboko przekonany, że wyremontowany pałac stanie się perłą Opolszczyzny, bo nie ma drugiego tak atrakcyjnego obiektu w województwie.
- Inne samorządy już dawno poszły tym śladem, remontując swoje zabytki - tłumaczy. - Wystarczy spojrzeć choćby na zamek Książ, który jest tak oblegany, że trzeba rezerwować pokoje z dużym wyprzedzeniem, żeby w nim przenocować. Skoro tam się udało, to dlaczego nie miałoby się udać także u nas.
Wiadomo, że urzędnicy nie będą zarządzać obiektem. Zajmie się tym profesjonalna firma. Samorząd województwa planował, że remont kompleksu pochłonie 41,1 mln zł, z czego 15,1 mln dopłaci Unia Europejska.
Podczas ostatniego przetargu okazało się jednak, że najniższa cena, za jaką można przeprowadzić remont wynosi 44 mln zł. W związku z tym zarząd województwa analizuje, co dalej zrobić. W grę wchodzi obniżenie ceny lub zwiększenie budżetu przedsięwzięcia. Zgodnie z założeniami prace budowlane mają zakończyć się z początkiem 2015 roku.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?