Motocykliści z Opola zebrali na rehabilitację kolegi ponad 4 tys. zł

fot. Grzegorz Biliński
Takiego zbiegowiska nie widziała cała Jełowa. Do Jasia Golika wjechało prawie 30 motorów.
Takiego zbiegowiska nie widziała cała Jełowa. Do Jasia Golika wjechało prawie 30 motorów. fot. Grzegorz Biliński
Jan Golik z Jełowej od 10 miesięcy jest w śpiączce, po tym jak uległ wypadkowi. Zebrane pieniądze przywiozło do jego domu kilkudziesięciu motocyklistów.

Datki dla Janka Golika do Jełowej miała zawieźć kilkunastoosobowa grupa motocyklistów. Kiedy spotkali się na parkingu w kopercie pieniędzy na rehabilitację chłopaka było 2,5 tysiąca złotych. Kilkanaście minut później, gdy serca ubranych w skóry fanów ryczących bestii rozmiękły, kwota wzrosła o kolejny tysiąc.

Dorzuciły się także osoby spędzające piątkowe popołudnie w barze "U Dziadka", na przedmieściach Opola. - Zanim się obejrzeliśmy mieliśmy już prawie 4 tysiące złotych, a ludzie dalej opróżniali kieszenie. Jak dojechaliśmy do Jełowej mieliśmy już 4,2 tys. zł. Gdyby Jasiu zdrowiał w takim tempie, w jakim ludzie wrzucali dla niego kasę, już jutro mógłby wsiąść z nami na motor.

Gdyby chciał... - mówi Jarosław Henel, strażak, a po godzinach zapalony motocyklista i organizator akcji. Jan Golik ma 24 lata, od 10 miesięcy jest w tzw. śpiączce wyczekującej. Jego organizm regeneruje się po ciężkim wypadku, do ktorego doszło w Opolu w ubiegłym roku. Kierowca samochodu wymusił na motocykliście pierwszeństwo.

- W walce o zdrowie Janek nie jest sam. Chociaż prywatnie go nie znaliśmy, będziemy mu pomagać - deklarują motocykliści. Sam pomysł zbiórki dla Jasia powstał na forum motocyklowym Opolezone. - Ktoś wrzucił tam link z reportażem o Janku. Nie mogliśmy tematu tak zostawić. Postanowiliśmy, że Janek oprócz rodziców, którzy poświęcają mu teraz wszystko, będzie miał także nas mówi- Jarek Henel.

Zbiórkę dla Janka prowadził każdy użytkownik forum. Pieniądze do koperty wkładali strażacy, uczniowie zespołu szkół nr 4 w Opolu (tam akcję zorganizowała dziewczyna jednego z motocyklistów) - Każdy zachęcał do zbiórki swoją rodzinę, przyjaciół i znajomych. To był taki łańcuszek - opowiada Dawid Michalewski, kolejny organizator zbiórki.

Gdy opolscy motocykliści dojechali do Jełowej, rodzice Jasia wywieźli go wózkiem na podwórko. - Wtedy naraz odpaliliśmy nasze maszyny. Kiedy tak huczały silniki wszyscy zastygli w bezruchu. Wydawało się nam, że Jasiu się poruszył. Myślę, ze czuł bliskość przyjaznych ludzi i ukochane motory. To było niesamowite uczucie.

Do tej pory zastanawiam się, czy nas widział, czy czuł zapach benzyny - mówi Jarek Henel. Przekazane przez motocyklistów pieniądze to wciąż niewielka suma na leczenie chłopaka. Jego rodzina już wzięła kredyt.- I jesteśmy bardzo wdzięczni za pomoc - mówi Krystyna Golik, mama Janka. A motocykliści deklarują, że jeszcze do Jełowej wrócą. Już planują kolejną zbiórkę dla Jaśka.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska