Datki dla Janka Golika do Jełowej miała zawieźć kilkunastoosobowa grupa motocyklistów. Kiedy spotkali się na parkingu w kopercie pieniędzy na rehabilitację chłopaka było 2,5 tysiąca złotych. Kilkanaście minut później, gdy serca ubranych w skóry fanów ryczących bestii rozmiękły, kwota wzrosła o kolejny tysiąc.
Dorzuciły się także osoby spędzające piątkowe popołudnie w barze "U Dziadka", na przedmieściach Opola. - Zanim się obejrzeliśmy mieliśmy już prawie 4 tysiące złotych, a ludzie dalej opróżniali kieszenie. Jak dojechaliśmy do Jełowej mieliśmy już 4,2 tys. zł. Gdyby Jasiu zdrowiał w takim tempie, w jakim ludzie wrzucali dla niego kasę, już jutro mógłby wsiąść z nami na motor.
Gdyby chciał... - mówi Jarosław Henel, strażak, a po godzinach zapalony motocyklista i organizator akcji. Jan Golik ma 24 lata, od 10 miesięcy jest w tzw. śpiączce wyczekującej. Jego organizm regeneruje się po ciężkim wypadku, do ktorego doszło w Opolu w ubiegłym roku. Kierowca samochodu wymusił na motocykliście pierwszeństwo.
- W walce o zdrowie Janek nie jest sam. Chociaż prywatnie go nie znaliśmy, będziemy mu pomagać - deklarują motocykliści. Sam pomysł zbiórki dla Jasia powstał na forum motocyklowym Opolezone. - Ktoś wrzucił tam link z reportażem o Janku. Nie mogliśmy tematu tak zostawić. Postanowiliśmy, że Janek oprócz rodziców, którzy poświęcają mu teraz wszystko, będzie miał także nas mówi- Jarek Henel.
Zbiórkę dla Janka prowadził każdy użytkownik forum. Pieniądze do koperty wkładali strażacy, uczniowie zespołu szkół nr 4 w Opolu (tam akcję zorganizowała dziewczyna jednego z motocyklistów) - Każdy zachęcał do zbiórki swoją rodzinę, przyjaciół i znajomych. To był taki łańcuszek - opowiada Dawid Michalewski, kolejny organizator zbiórki.
Gdy opolscy motocykliści dojechali do Jełowej, rodzice Jasia wywieźli go wózkiem na podwórko. - Wtedy naraz odpaliliśmy nasze maszyny. Kiedy tak huczały silniki wszyscy zastygli w bezruchu. Wydawało się nam, że Jasiu się poruszył. Myślę, ze czuł bliskość przyjaznych ludzi i ukochane motory. To było niesamowite uczucie.
Do tej pory zastanawiam się, czy nas widział, czy czuł zapach benzyny - mówi Jarek Henel. Przekazane przez motocyklistów pieniądze to wciąż niewielka suma na leczenie chłopaka. Jego rodzina już wzięła kredyt.- I jesteśmy bardzo wdzięczni za pomoc - mówi Krystyna Golik, mama Janka. A motocykliści deklarują, że jeszcze do Jełowej wrócą. Już planują kolejną zbiórkę dla Jaśka.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?