Powstała ona w Kosorowicach, na terenie gminy Tarnów Opolski. Oddano ją do eksploatacji w grudniu 2000 roku. Budowę sfinansowały gminy za pieniądze Elektrowni Opole, na podstawie porozumienia z ówczesnym wojewodą.
W zamian za nieprawidłowe korzystanie z wód i odprowadzanie ścieków elektrownia miała przekazać określoną kwotę na inwestycje proekologiczne, chroniące zbiornik wód podziemnych GZWP 333.
Przypomnijmy: w 1998 roku radni obydwu gmin podjęli decyzję o powołaniu związku komunalnego o nazwie IZTAR. W umowie zapisano, że gminy będą miały procentowy udział w kosztach: Izbicko miało zapłacić czterdzieści procent kosztów, czyli milion dziewięćset tysięcy złotych.
Zapłaciło dwa miliony sto czterdzieści tysięcy, ponieważ w trakcie budowy oczyszczalni Tarnów zaproponował zmianę trzech elementów: przedłużenie rurociągu, który odprowadza ścieki, zwiększenie stopnia osuszenia osadu i zmiany w obiegu wody technologicznej. - Radni wyrazili zgodę na dwie ostatnie zmiany. Dlatego zapłaciliśmy więcej, niż deklarowaliśmy - wyjaśnia Manfred Grabelus, wójt gminy.
Od kwietnia ubiegłego roku obiektem zarządza Gminny Zakład Gospodarki Komunalnej w Tarnowie Opolskim. Tymczasem zgodnie z umową gospodarzem miał być związek IZTAR.
- Umowa jest nieważna, ponieważ podpisywała ją ówczesna pani wójt bez poprzedzenia jej uchwałą rady gminy. Kolidowała ona z umową zawartą wcześniej między naszą gminą a elektrownią, w której zastrzeżono, że po zakończeniu inwestycji należy ustalić współwłaściciela. Obie strony nie dopełniły formalności prawnych. Stan jest taki, że oczyszczalnia stoi na naszym gruncie, czyli my jesteśmy jej właścicielem - mówi Jan Damboń, przewodniczący Rady Gminy w Tarnowie Opolskim.
Jego zdaniem przedstawiciele Iztaru, którzy rządzili przez kilka miesięcy po oddaniu obiektu, nie byli przygotowani do pełnienia tej funkcji i pozostały po nich długi, dlatego radni przekazali zarządzanie zakładowi komunalnemu. Tarnów Opolski zamierza teraz wystąpić ze związku.
- Nie mamy wpływu na koszty eksploatacji obiektu ani wglądu do dokumentacji. Mieliśmy prowadzić wspólną gospodarkę, tymczasem my tylko oddajemy ścieki, a Tarnów zarządza oczyszczalnią. A przecież włożyliśmy tam należne nam pieniądze - mówi Manfred Grabelus, wójt Izbicka.
Zdaniem Jana Dambonia najlepszym rozwiązaniem konfliktu byłoby dogadanie się co do udziału w majątku i rozwiązanie związku. - Proponujemy spisanie aktu notarialnego, w którym Tarnów zagwarantuje Izbicku udział w środkach trwałych, w takiej wysokości, jaką wniosło, i porozumienie komunalne do dalszej eksploatacji - mówi Jan Damboń.
W styczniu br. zarząd Izbicka wystąpił do sądu o ugodowe rozwiązanie sprawy. Jednak Tarnów nie wyraził zgody na porozumienie. Teraz radni z Izbicka zastanawiają się nad pozwaniem Tarnowa do sądu. Wadium zabezpieczające wyniesie 140 tysięcy złotych.
- Żal tracić te pieniądze przez którąkolwiek ze stron. Można za nie wybudować kawałek kolektora - mówi Manfred Grabelus.
- Mogliśmy teraz wspólnie starać się o środki przedakcesyjne z funduszu PHARE, ale ze względu na sytuację nie doszło do tego - dodaje wójt. Jego zdaniem projekt miałby duże szanse na pozytywną opinię komisji w Brukseli.
Dla mieszkańców obydwu gmin walka o prawo do oczyszczalni na razie nic nie oznacza. Za kubik nieczystości płacą tyle samo jedni i drudzy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?