Po zjednoczeniu na początku tego roku dwóch skonfliktowanych organizacji partyjnych - miejskiej i powiatowej - jawił się jako silny człowiek SLD. Teraz wdaje się w jakieś dziwne układy z dziwnymi ludźmi - mówi jeden z prominentnych lokalnych działaczy SLD-owskich.
Rajcy posądzeni przez Jana Chmielewicza o złamanie ustawy antykorupcyjnej w 1999 roku pełnili w radzie następujące funkcje: Dariusz Jorg - szef klubu radnych UW, wiceprezydent Kędzierzyna-Koźla; Zofia Pokorska - członek zarządu miasta; Janusz Klimek - przewodniczący komisji finansowo-gospodarczej; Tadeusz Kraśnik - szef klubu radnych AWS, przewodniczący Komisji Rewizyjnej; Eugeniusz Wrotniak - wiceprzewodniczący komisji rewizyjnej; Andrzej Jastrzębki - przewodniczący Komisji Prawno-Administracyjnej; Ewald Świentek - przewodniczący komisji urbanistyki, architektury i środowiska naturalnego.
Ewald Świentek, Mniejszość Niemiecka:
- Kiedy w 1999 roku "wybuchła" afera ze złamaniem przez nas ustawy antykorupcyjnej, służby wojewody i fiskusa prześwietliły nas na wylot. I niczego złego się nie dopatrzyły. Odgrzebywanie tej sprawy po czterech latach, tuż przed wyborami samorządowymi, uważam za element brudnej gry politycznej. Dziwię się, że są jeszcze ludzie, wśród których pan Chmielewicz znajduje posłuch i "zrozumienie" dla swoich chorych insynuacji.
Adam Oczoś po wyborze na radnego III kadencji był od 1998 roku do lutego 2002 przewodniczącym komisji oświaty, kultury i kultury fizycznej rady miejskiej. Przestał nią kierować po dokooptowaniu do Zarządu Miasta Kędzierzyna-Koźla. O piśmie Jana Chmielewicza do urzędu wojewódzkiego zawierającym "dowody w sprawie Pokorskiej i Jorga" nic do tej pory nie wiedział:
- Twierdzenie, że jakobym na polecenie Dariusza Jorga wprowadzał w 1999 roku jakiekolwiek dane do magistrackiego systemu komputerowego, jest piramidalnym kłamstwem. Nigdy nie miałem nic do czynienia z komputerami urzędu miasta, więc tym bardziej ich nie obsługiwałem. Oczernieniem mojej osoby przez pana Chmielewicza jestem zdruzgotany, zniesmaczony i zażenowany. Nie wiem, dlaczego wysłał on wtedy do urzędu wojewódzkiego taką fałszywkę na mnie. Co zamierzam dzisiaj zrobić z tym fantem? Minęły cztery lata, nie ma chyba teraz sensu się w tym babrać... Na temat pana Chmielewicza nie będę się wypowiadać, jest mi go po prostu żal...
"Dziwnym człowiekiem" oplątującym parlamentarzystę swoimi nićmi ma być Jan Chmielewicz, postać w Kędzierzynie-Koźlu tyleż barwna, co kontrowersyjna. Tylko w ciągu ostatnich czterech lat zdążył być m.in., przewodniczącym rady osiedla "Śródmieście" asystentem byłego senatora AWS, Bogdana Tomaszka, organizatorem miejskich struktur Platformy Obywatelskiej, reprezentantem miejscowego PSL w komisjach wyborczych, pomysłodawcą odwołania z pełnionych funkcji w radzie miejskiej i zarządzie miasta niektórych radnych AWS-u i Unii Wolności (inicjatywę zgłosił tuż po przegranych przez AWS i UW wyborach parlamentarnych).
- Chmielewicz pałający nienawiścią do Unii i AWS bombarduje naszego posła dość wątpliwej jakości hakami na znaczniejszych członków obu ugrupowań. Potem nad tymi materiałami zbierają się zarządy powiatowe SLD i mielą je na wszystkie możliwe sposoby. Prócz niesmaku niewiele pozostaje po tych "burzach mózgów" - opowiada członek zarządu powiatowego SLD. - Tak było na przykład ostatnio w przypadku rzekomego sfałszowania przez radnych i byłych członków zarządu - Zofię Pokorską (AWS) i Dariusza Jorga (UW) - oświadczeń majątkowych.
Sprawę składania nieprawdziwych oświadczeń majątkowych przez kędzierzyńsko-kozielskich samorządowców Chmielewicz nagłośnił już w pierwszej połowie 1999 roku. Złamanie ustawy o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne zarzucił wtedy siedmiu radnym: Andrzejowi Jastrzębskiemu, Ewaldowi Świentkowi, Eugeniuszowi Wrotniakowi, Tadeuszowi Kraśnikowi, Januszowi Klimkowi, Pokorskiej i Jorgowi. Papiery na nich trafiły do byłego wojewody opolskiego, Adama Pęzioła.
Kiedy wojewoda zażądał od Chmielewicza dowodów na złamanie ustawy antykorupcyjnej, ten w liście do wydziału organizacji i nadzoru urzędu wojewódzkiego skupił się na Pokorskiej i Jorgu. O tej pierwszej napisał, iż zasiada w radzie nadzorczej spółki "Sowbud", zaś o drugim, że jest właścicielem firmy Import-Export "Dartom". Co ciekawe, z dokumentów przesłanych do UW wynikało, iż Jorgowi fałszywe oświadczenia majątkowe pomagał fabrykować radny Adam Oczoś, obecny członek zarządu miasta z ramienia SLD, w tamtym czasie "obsługujący w urzędzie miasta komputery".
W czerwcu 1999 roku wojewoda Pęzioł uznał zarzuty przeciwko radnym za nieuzasadnione i sprawę definitywnie zamknął. Nieusatysfakcjonowany Chmielewicz postanowił przeczekać - powrócił do niej po trzech latach i w tym roku o przestępstwie zawiadomił Prokuraturę Wojewódzką w Opolu, która wyjaśnienie sprawy scedowała na prokuraturę rejonową. Dochodzenie, jakie pod jej nadzorem prowadziła policja, niczego jednak nie wykazało. 11 września 2002 Dariusz Wesołowski, prokurator Prokuratury Rejonowej w Kędzierzynie-Koźlu, sprawę umorzył. W uzasadnieniu prokurator Wesołowski napisał, iż "nie stwierdzono przypadków podawania nieprawdy w oświadczeniach majątkowych u osób wskazanych przez Jana Chmielewicza".
Dariusz Jorg jest poważnym kandydatem na stanowisko prezydenta Kędzierzyna-Koźla (będzie konkurować o nie z Wiesławem Fafarą, obecnym SLD-owskim prezydentem).
- Niektórzy członkowie zarządu SLD bardzo się ucieszyli z tego, że Jorg ma na pieńku z prokuraturą. Jeden w czasie obrad naszego gremium to nawet bąknął: "Być może będziemy mieli wreszcie z nim spokój, bo go zamkną" - opowiada inny członek zarządu powiatowego. - Skąd wiedzieliśmy o całej aferze z Jorgiem? Oczywiście od Chmielewicza, który często odwiedza przewodniczącego Pietrzyka w jego biurze.
Innym gorącym tematem, jakim Chmielewicz zainteresował niedawno SLD-owską wierchuszkę, jest sprawa kupienia przez jednego z pretendentów do prezydentury dyplomu magisterskiego. Rewelacje wyśmiał radny Jan Neuman, który zna dobrze owego kandydata od czasów szkoły średniej.
- To są wierutne bujdy - podsumował bicie piany nad sensacją Chmielewicza rajca Neuman, były dyrektor Zespołu Szkół Technicznych w Azotach.
W mieście wielu ludzi o sympatiach nie tylko lewicowych dziwi się, skąd taka zażyłość pomiędzy posłem Pietrzykiem - bardzo ważną personą w całym opolskim SLD a "szarym, zwykłym człowiekiem i obywatelem" - jak sam siebie określa Chmielewicz.
- Faktem jest, że pan Chmielewicz od kilku tygodni krąży koło nas jak elektron wokół jądra atomu - przyznaje proszący o anonimowość członek Koła SLD "Śródmieście". - Bywa nie tylko u Pietrzyka, ale także i u prezydenta Fąfary. W ostatnim czasie dość często.
Zagadkowa postać Jana Chmielewicza mocno frapuje pracowników urzędu miasta.
- Bardzo chcielibyśmy wiedzieć, jaką rolę w SLD i w urzędzie odgrywa ten pan. Bo, że jest chyba niemała, świadczyć może zdarzenie z odwołaniem z funkcji jednego z naszych kolegów. Ów urzędnik dowiedział się o zmianie stanowiska pracy nie od swego bezpośredniego szefa, a właśnie od Jana Chmielewicza - wyjawiają pracownicy magistratu. - Ciekawe, skąd Chmielewicz wiedział o przesunięciu?
Poseł Kazimierz Pietrzyk sądy o wpływie Chmielewicza na niego uważa za wydumane.
- To ja rządzę w powiecie SLD i nikt mi w tym nie pomaga, nie jestem niczyją marionetką - denerwuje się parlamentarzysta. - Z panem Chmielewiczem mam taki sam kontakt jak z innymi obywatelami - wyborcami. Rozmawiałem z nim w życiu może ze dwa, może ze trzy razy. Owszem, doszło do tego w ciągu kilku ostatnich miesięcy.
O Janie Chmielewiczu mówi się w Kędzierzynie-Koźlu, iż lubi gromadzić na ludzi różne informacje, które trzyma w swych przepastnych teczkach.
- Słyszałem o tych teczkach, ale nie znam ich zawartości. Pana Chmielewicza uważam za osobę nieco zbyt egzaltowaną - ocenia "szarego, zwykłego obywatela" poseł Pietrzyk.
- Nic nie wiem o swych kontaktach z posłem Pietrzykiem czy prezydentem Fąfarą - mówi Jan Chmielewicz. - Popieram jednak w pełni działania posła Pietrzyka kierującego powiatowym SLD silną, ale sprawiedliwą ręką. Modlę się, żeby wyszło mu wszystko, co zamierza przeprowadzić w mieście po wygranych przez SLD wyborach samorządowych. Aby wyplenił z Kędzierzyna-Koźla korupcję, złodziejstwo, nepotyzm, chamstwo oraz inne niegodziwości - zapala się jeszcze nie tak dawny zwolennik Platformy Obywatelskiej.
- Przeżyłem wiele: ubecję, esbecję, ORMO i komunę, jednakże nigdy tak w d... nie dostałem jak w ciągu czterech ostatnich lat, kiedy to ojczyzną rządziła sitwa AWS i UW.
W tropieniu nieprawidłowości w życiu publicznym Kędzierzyna-Koźla jeszcze się nie poddał.
- Z awuesowsko-uwolską mafią będę walczyć, dopóki starczy mi sił - zapowiada Jan Chmielewicz. - Czekam z niecierpliwością na pozwanie mnie przez nich do sądu.