Może kiedyś nadejdą jeszcze piękne czasy dla kozielskiego portu

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
W 1902 roku odprawiono tu ponad 13 tysięcy barek.
W 1902 roku odprawiono tu ponad 13 tysięcy barek. Archiwum
Portowa dzielnica była kiedyś wizytówką miasta. Nabrzeża tętniły wówczas życiem. W ciągu doby przeładowywano tu nawet 40 barek. Odra dawała wówczas pracę ludziom.

Jest szansa

Jest dwóch inwestorów.
Pierwszy to grupa inwestycyjna Warsaw Equity, która współpracuje z zakładami chemicznymi Baltchem w Szczecinie.- Są zainteresowani przeładunkiem materiałów płynnych - wyjaśnia Wiesław Skwarko, prezes Kędzierzyńsko-Kozielskiego ParkuPrzemysłowego. Skwarko zdradza, że rozmowy z tym inwestorem prowadzone były już od ponad roku. Po kilku miesiącach dołączyli do nich przedsiębiorcy ze Śląska. - Oni chcą z kolei przeładowywać węgiel - mówi Wiesław Skwarko. Rada miasta zgodziła się na przekazanie portu do KKPP, który teraz będzie uzgadniał szczegóły współpracy z inwestorami. W ciągu dwóch, trzech lat port ponownie może być wykorzystywany. Szans na inwestycje prawdopodobnie by nie było, gdyby nie tzw. rejs prawdy, który zorganizowano kilka tygodni temu Odrą ze Szczecina do Koźla. Barka wypełniona kontenerami bez większych problemów przepłynęła ten odcinek, udowadniając, że żegluga na Odrze - wbrew obiegowym opiniom - już jest możliwa. Jednocześnie mają ruszyć inwestycje, które systematycznie będą poprawiać jakość żeglugi. Inwestor prowadzi też zaawansowane rozmowy z PKP w sprawie odbudowy linii kolejowej do portu i wpięcia się w istniejącą sieć kolejową.
(tom)

Port rzeczny w Koźlu wybudowano w latach 1891-1908. Był największym na rzece Odrze i jednym z największych w całej Europie. Przeładowywano tam węgiel i rudy przywożone Kanałem Kłodnickim z Górnego Śląska. Statki z załadowanym towarem odpływały dalej Odrą do portów w środkowych i północnych Niemczech. - W Koźlu-Porcie w pierwszych latach XX wieku rozpoczęło działalność wiele instytucji nastawionych na obsługę pracowników papierni oraz osób zatrudnionych w porcie rzecznym - podkreśla Bogusław Rogowski, dziennikarz, znawca historii portu i samego Kędzierzyna-Koźla. - Ruch był tam spory. W 1902 roku odprawiono w kozielskim porcie 13 123 barki, a załadunek towarów przekroczył 1,33 mln ton. Duże potrzeby przeładunkowe i transportowe wymusiły na władzach rozbudowę portu o kolejne baseny.

W 1905 roku oddany został do użytku 600-metrowy basen, który obok przeładunku węgla był przystosowany do załadunku drobnicy i towarów sypkich. Po trzech latach ruszyły także przeładunki w trzecim, największym, 700-metrowym basenie do załadunku zboża. Zainstalowano tam także żurawie wysięgnikowe o udźwigu 5 i 10 ton.
40 barek na dobę

- Na przełomie XIX i XX wieku w pobliżu portu wybudowano kilka hoteli - podkreśla Rogowski. - Najokazalszym był Hafen Hotel (Hotel Portowy) z dużą salą restauracyjną i piwiarnią. Prosperowały też 4 oddzielne restauracje i 5 gospód.

Pod względem mocy przeładunkowej kozielski port rzeczny w 1913 roku należał do największych w Niemczech. Wyprzedzały go tylko Duisburg nad Renem oraz Essen, położone nad Ruhrą i kanałem RenHerne. Były okresy, że w ciągu doby w kozielskim porcie przyjmowano do rozładunku oraz ekspediowano w dół Odry nawet 40 barek.
Jednym z największych zakładów związanych z dzielnicą Koźle-Port była fabryka papieru i celulozy, Wybudowano w 1892 roku. Drewniane pnie transportowano kolejką elektryczną z hałdy do miejsca, w którym zamieniano je na papkowatą masę. Poprzez sortownię i kadzie trafiała ona na maszynę papierniczą. Aby papier stał się odporny na zapisywanie i nie rozpływał się na nim atrament, masę łączono z emulsją powstałą ze specjalnego rodzaju żywicy (sprowadzano ją z Rosji i Ameryki). W 1896 roku rozbudowano fabrykę, dzięki czemu można było produkować dwa razy więcej papieru.
Kilka lat później na żądanie katowickiej Dyrekcji Kolei zakłady musiały powiększyć sieć torów kolejowych. Kosztowało to firmę 87 tys. marek. Dodatkowo budowa kolejowego mostu stalowego nad Kanałem Kłodnickim oraz kamienicy mieszkalnej dla kadry pochłonęły prawie 8 tys. marek.

Praca w fabryce, choć ciężka, należała do bezpiecznych. W kronice firmy zachował się zapis dotyczący jednego tragicznego wypadku. 31 sierpnia 1906 roku Anastasia Rudzka z Cisowej, po zakończeniu pracy miała zamknąć okno. Nie zauważyła, że tuż za nim przechodzi drut linii elektrycznej. Porażona prądem, zmarła na miejscu.

Przy zakładzie powstawały budynki dla pracowników, przedszkola, żłobki a także jadłodajnia. W tej ostatniej robotnicy herbatę otrzymywali za darmo, a za butelkę lemoniady musieli płacić po 5 fenigów. Powstała też Zakładowa Kasa Chorych, która najpierw ubezpieczała samych pracowników, a potem także ich krewnych. Młode dziewczyny pracujące w fabryce mogły mieszkać w hotelu. W trosce o dobre prowadzenie się podopiecznych, opiekę nad placówką powierzono zakonnicom, Szarym Siostrom Św. Jadwigi. Początki ich posługi nie były jednak łatwe, gdyż wiele dziewcząt nie chciało ich słuchać. Siostry domagały się nawet zwolnienia z zakładów niesfornych podopiecznych, które nie chciały wracać do pokoi po godzinie 21.00.

Przedsiębiorstwo budowało też domy dla dorosłych. Każde mieszkanie miało swój ogród i pralnię. Dzieci najlepszych pracowników mogły liczyć na stypendia, dzięki którym opłacano im naukę.

W czasie pierwszej wojny światowej spora część załogi została zaciągnięta do wojska. W 1916 roku z odpadów powstających przy produkcji papieru zaczęto także wytwarzać spirytus. W 1935 roku zakłady zatrudniały 1500 pracowników. Poza 157 mieszkaniami robotniczymi, firma posiadała też internaty męskie i żeńskie, szkołę, przedszkole,
kryte kąpielisko oraz kilka boisk piłkarskich.

Dziesięć lat później fabryka została częściowo zniszczona. Sowieci, którzy opanowali Koźle, zdemontowali sporo urządzeń i wywieźli do swojego kraju. To był koniec Zakładów Papieru i Celulozy. Sam port także został poważnie zniszczony podczas wojny. Ale już w 1946 roku powołano przedsiębiorstwo "Żegluga na Odrze". Transport rzeczny nigdy nie osiągnął jednak takiej skali, jak w przed wojną. W latach 80. coraz szybciej spadała ilość przewożonych na barkach towarów. W latach 90. port zaczął pustoszeć, wówczas zainteresowali się nim złomiarze. Obecnie jest bardzo mocno zdewastowany, budynek kapitanatu grozi zawaleniem, podobnie, jak inne obiekty.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska