Msza dla emigrantów w Jemielnicy. Biskup w kazaniu mówił o rodzinie

Redakcja
Spotkanie zakończyło się indywidualnym błogosławieństwem biskupa dla każdej chętnej rodziny i osoby oraz wspólnym kolędowaniem.
Spotkanie zakończyło się indywidualnym błogosławieństwem biskupa dla każdej chętnej rodziny i osoby oraz wspólnym kolędowaniem. Paweł Stauffer
Kilkuset Opolan - wielu z rodzinami - pracujących za granicą spotkało się na wspólnym kolędowaniu w Jemielnicy.

To pierwsza taka specjalna msza św. i spotkanie z biskupem dla emigrantów zarobkowych.

Rafał Waloszek przyjechał na nie wraz z żoną Renatą. Za miesiąc urodzi się im pierwsze dziecko.

- Pracuję w Klewe w Niemczech, pod samą granicą holenderską. Już od 13 lat - mówi pan Rafał. - Jestem z zawodu stolarzem. Na początku pracowałem na Opolszczyźnie. Ale kiedy mnie zwolniono, a po pół roku skończył się zasiłek dla bezrobotnych, nie miałem wyboru i żadnych perspektyw na przyszłość. Pracowałem wiele lat fizycznie na wózkach widłowych, od jakiegoś czasu przeniosłem się do pracy biurowej w logistyce.

Pani Renata nie ukrywa, że jest jej ciężko samej, choć mąż stara się przynajmniej raz na dwa tygodnie wracać do Polski. Na Opolszczyźnie spędza też wszystkie urlopy.

Przyznaje, że na co dzień jeszcze sobie jakoś radzi z tęsknotą. Najgorzej jest w weekendy. Na pytanie, czy chciałaby, żeby mąż zjechał z saksów do domu, tylko się uśmiecha.

- Ja pracuję tutaj i chciałabym, żebyśmy byli wreszcie razem. Ile można tam siedzieć? Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.

- Mam nadzieję, że wrócę - deklaruję mąż. - Warunki są dwa: że znajdę tutaj pracę i że zarobię na rękę przynajmniej 2,5 tys. zł. To by mi wystarczyło.

Biskup w kazaniu przyznał, że spotkanie modlitewne dla emigrantów jest wyrazem ludzkiej bezradności.

- Modlitwa jest pierwszą rzeczą, której potrzebujemy, żeby problemy wynikające z emigracji rozwiązać. Tylko Bóg może nam w tym skutecznie pomóc - mówił.

Biskup przyznał jednocześnie, że wrócić niełatwo. Nie tylko dlatego, że trzeba znaleźć pracę w regionie i zapełnić portfel. Równie trudno odbudować więzi i relacje miłości z najbliższymi.

- Naśladujmy Świętą Rodzinę - prosił. - Ona nie była idealna. Miała mnóstwo problemów. Na pewno Maryja i Józef wymarzyli swoje małżeństwo inaczej niż się potem za działaniem Boga stało. Dali radę, bo zachowali więź z Bogiem i więź między sobą. Nie stworzyli rodziny idealnej, stworzyli świętą. My też na ziemi idealnego domu nie zbudujemy.

Spotkanie zakończyło się indywidualnym błogosławieństwem biskupa dla każdej chętnej rodziny i osoby oraz wspólnym kolędowaniem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska