Msza, ślub, pogrzeb. Ile biorą opolscy księża?

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Zamawiasz u proboszcza mszę, ślub albo pogrzeb? Nie przepłacaj, opolscy księża biorą najmniej w Polsce. Jak się żenić albo umierać - to tylko u nas.

W większości parafii diecezji opolskiej ofiara za mszę św. waha się od 20 do 100 zł, za pogrzeb od 150 do 300 zł. To kilka razy mniej niż w innych częściach Polski.
Wszystko dlatego, że w przeciwieństwie do większości diecezji nie ma u nas ustalonych stawek, czyli tzw. taks za posługi liturgiczne - mszę św., pogrzeb, chrzest czy ślub. Ich wyznaczania zabronił zresztą proboszczom I Synod Diecezji Opolskiej. Wierni składają ofiary. Co łaska.

Koszyk nie wystarcza
Ile wynosi co łaska? Ks. infułat Edmund Podzielny, proboszcz opolskiej katedry, w odpowiedzi przynosi zeszyt, w którym skrupulatnie odnotowywane są ofiary.
Rubryki za marzec. Datki - w oficjalnym kościelnym języku stypendia - za odprawienie mszy św. wahają się od 20 do 100 zł (ta ostatnia suma często za mszę św. z okazji małżeńskiego jubileuszu). Przeważa 50 złotych.

W Szonowie, gdzie proboszczem jest ksiądz Walenty Kozioł, widełki ofiar dawanych na mszę są ciaśniejsze, ksiądz nie dostaje mniej niż 20, ale nie więcej niż 50 zł.
Oczywiście, ofiary za mszę nie są jedynym dochodem parafii. W niedzielę zbiera się przecież pieniądze do koszyka. Kościelni statystycy wyliczyli, że przeciętny uczestnik mszy św. w Polsce daje "na tacę" niewiele ponad złotówkę i 20 groszy.

- I u mnie właśnie tyle ludzie rzucają - mówi ks. Kozioł. - Jak ktoś wrzuci 5 złotych, to prawie na pewno był to ktoś spoza parafii, kto był u nas na mszy św. gościem. Natomiast na remonty i inwestycje rada parafialna zbiera ofiary od poszczególnych rodzin. Dają, ile mogą - kto potrafi, 10 zł, kto inny 20, ale nie zdarzyło się, żeby ktoś odmówił.

Według prawa kościelnego parafię powinno się zasadniczo utrzymać z tacy. Ofiara na mszę świętą jest przeznaczona na wyżywienie i ubranie księdza, opłacenie ubezpieczenia, zryczałtowanego podatku i składek - zdrowotnej, emerytalnej itd.
Tak jest w teorii. W praktyce wysokość parafialnych poborów księdza w diecezji opolskiej ustalił synod. Wikary może dostać najniższą pensję krajową, czyli 1276 złotych brutto (plus 20 procent), i jeśli uczy w szkole - pensję szkolną. Proboszcz ma prawo do 150 proc. najniższej pensji plus szkoła. W praktyce oznacza to, że księża dokładają do parafialnych pieniędzy "ze swego".

- Muszę powiedzieć, że mnie drażni, jak ksiądz mówi, że ze swojego dokłada - mówi ks. Tadeusz Słocki, proboszcz parafii Opole Półwieś. - Ze swojego dołoży, jak na urlop pojedzie do Niemiec na zastępstwo i dorobi. Ale w parafii granica między pieniędzmi z koszyka i z ofiar "za mszę" jest płynna. Ja się może słabo znam na kodeksie prawa kanonicznego, ale wiem, że jak mi ktoś daje 100 zł za odprawienie mszy św., to są to pieniądze nie tylko dla mnie. Przekonałem się o tym nieraz. Bo kiedy mówię składającej ofiarę babci, że to za dużo i połowa tych pieniędzy wystarczy, zwykle słyszę w odpowiedzi, że tak jest dobrze, bo parafia ma potrzeby. Na szczęście ludzie są u nas ofiarni i jeszcze mają do księdza zaufanie. Jak prowadzimy jakieś inwestycje, jak ostatnio wymiana posadzki, a wkrótce malowanie kościoła, ofiary na mszę od razu rosną.

2000 za pogrzeb? Ale nie u nas
Wysokością polskiego "co łaska" zainteresował się niedawno "Tygodnik Powszechny". Podane tam kwoty, pobierane za pogrzeb, chrzest czy ślub w różnych częściach Polski są prawdziwe i… niesłychanie wysokie. Na przykład pogrzeb w wiejskiej parafii w diecezji na wschodniej ścianie może kosztować i dwa tysiące złotych. A jedna z poznańskich parafii pisze wprost na swojej stronie internetowej do nowożeńców: Jeśli sprawy finansowe są problemem, nie wstydź się o tym powiedzieć, ale zasadniczo pobieramy za ślub 500 zł. W tym jest już honorarium organisty.

- Bardzo niedawno mieliśmy w rodzinie pogrzeb - mówi Krzysztof Tomczak, mieszkaniec Skorogoszczy. - Ksiądz zażądał od nas w kancelarii aktu zgonu, ale żadnej stawki nie wyznaczył. Ofiarę oczywiście złożyliśmy. Nie chcę mówić, w jakiej wysokości, ale była ona kilka razy mniejsza od tej opisanej w "Tygodniku". Powiedzmy tak, że razem z wynoszącym po około 50 zł datkiem dla kościelnego i organisty nie przekroczyła ona 10 procent sumy wypłaconej przez ZUS (6000 zł).

Ile tu dają?
Pogrzebowe zwyczaje także w diecezji opolskiej są zróżnicowane. W katedrze opolskiej ofiara składana za mszę pogrzebową i pogrzeb waha się między 150 a 200 zł.
- Czasem ludzie pytają, ile wynosi ofiara za pogrzeb - przyznaje ks. Tadeusz Słocki. - Jeśli są to moi parafianie, nigdy nie podaję sumy. Proszę, by raczej zapytali sąsiadów czy znajomych, którzy mieli pogrzeb w rodzinie. Kiedy pogrzeb jest spoza parafii, a jest ich u nas trochę ze względu na bliskość wielkiego komunalnego cmentarza, i ktoś bardzo się domaga informacji, "ile tu dają", pani w kancelarii mówi, że ofiary wahają się między 150 a 250 zł. Czasem ktoś w odpowiedzi daje 250, a czasem 100 zł albo 50. I usłyszy równie serdeczne "Bóg zapłać". Nigdy nie biorę ofiar za pogrzeby z opieki społecznej. Zwykle są na nich tylko grabarze, panie z opieki i ja. Więc poczytuję to sobie za zaszczyt, że skoro tego człowieka opuścili jego bliscy, to chociaż matka Kościół go nie opuszcza.

Ks. Tadeusz zgadza się, gdy ktoś chce złożyć ofiarę po pogrzebie, byle nie robił tego na cmentarzu. Zdarza się, choć niezbyt często, że ktoś taki nigdy się nie pojawia i żadnej ofiary nie składa.

- Jeśli ktoś potem chodzi po parafii i się chwali, że mnie "przekręcił", to bardzo dobrze. To jest jego problem, a nie mój - uważa proboszcz z Półwsi.
Ks. Tadeusz pamięta dobrze człowieka, który przyszedł zamówić pogrzeb i bardzo się zdziwił, że nie ma żadnej taksy i może dać tyle, ile chce. Strasznie przy tym narzekał na swojego proboszcza, że wyznacza, ile trzeba dać i zdziera z parafian. Kiedy wreszcie przyszło do płacenia, wyjął z portfela 20 zł.

- Podziękowałem mu pięknie, ale czułem się jak wykąpany w pomyjach, chociaż niby mnie chwalił, a tamtego krytykował - mówi ks. Słocki. - A o tym drugim proboszczu pomyślałem, że jak ma więcej takich parafian, to jest trochę męczennikiem.
Ksiądz Kozioł umówił się ze swoimi parafianami, że za pogrzeb zapłacą 300 zł i 200 za miejsce na cmentarzu na 20 lat.

- Od pracowników zakładu pogrzebowego dowiedziałem się, że urzędnikowi państwowemu prowadzącemu pogrzeb trzeba zapłacić właśnie 300 zł - mówi proboszcz z Szonowa. - Proszę pamiętać, że w takiej parafii jak moja tych pogrzebów jest najwyżej 10-12 w roku, a za sam wywóz śmieci z cmentarza trzeba zapłacić miesięcznie prawie 500 zł. A jak ktoś po pogrzebie wręcza mi kopertę, a jest w niej mniej niż 300 zł, nigdy się nie upominam. Zakładam, że dali tyle, ile mogli.
Zwyczajowa ofiara za ślub w Szonowie waha się od 100 do 200 zł. Jeśli gra miejscowa organistka, ludzie płacą jej 20-30 zł. Kto chce mieć "lepszą muzykę", zaprasza organistę np. z Głogówka i płaci osobno.

Zaglądamy kolejny raz do katedralnego zeszytu. Cofamy się do poprzedniego roku, bo w tym były dopiero dwa śluby. Ofiary bardzo zróżnicowane, od 100 do 400 zł.
- Tę ofiarę państwo młodzi składają zawsze po ślubie, a ja do tej koperty zaglądam dopiero w domu, więc sposób odprawiania nabożeństwa w żaden sposób nie zależy od wysokości ofiary - zastrzega się ks. Podzielny. - Czasem zdarza się, że ktoś złoży dodatkową ofiarę, zgłaszając przedślubne zapowiedzi, ale takich przypadków jest najwyżej kilka w roku.

- Najczęściej ofiara za ślub waha się od 150 do 250 zł - szacuje ks. Słocki. - Więcej niż trzysta dostajemy sporadycznie, pięćdziesiąt równie rzadko. W przypadku ślubu proszę - jeśli ktoś sobie życzy - o osobne opłacenie organisty i to jest suma rzędu 30-50 zł.

Ofiary składane podczas chrztu najczęściej nie przekraczają dobrego stypendium za mszę - czyli stu złotych.

- Jeśli chrztów jest kilka, po mszy chrzcielnej dostaję kilka kopert i nigdy nie sprawdzam, która do kogo należy ani kto nie przyniósł, bo i tak się zdarza - mówi ks. Słocki.

Lepszy dar niż przymus
Na pytanie, dlaczego w innych diecezjach taksy za chrzest, ślub czy pogrzeb są kilka razy wyższe niż u nas, księża odpowiadają zgodnie: bo w diecezji opolskiej wierni wciąż czują się odpowiedzialni za Kościół i na co dzień zamawiają msze św. i dają pieniądze. W wielu miejscach w Polsce, zwłaszcza w dni powszednie, ksiądz intencji nie ma. Więc ślub, pogrzeb czy chrzest jest czasem jedyną okazją, by dostać od parafian jakieś pieniądze na Kościół. Stąd wzięły się taksy, czasem wygórowane.
Od czasu do czasu i u nas słychać głosy, że jeśli następcą abpa Nossola byłby biskup spoza Śląska, to może zechcieć wprowadzić i w diecezji opolskiej taksy za posługi liturgiczne.

- Mam nadzieję, że u nas pozostanie tak, jak dotąd - uważa Krzysztof Tomczak. - Ofiarność musi wynikać z wiary i z odpowiedzialności za Kościół. Msza święta, ślub czy pogrzeb nie może być towarem do kupienia, jak w sklepie.

- Wprowadzenie opłat mogłoby bardzo zaszkodzić wewnętrznemu życiu Kościoła - uważa ks. Walenty Kozioł. - Bo pieniądze łatwo stają się powodem niezgody. Ja mam inne doświadczenia. W parafii stale prowadzimy jakieś inwestycje i remonty. Zwykle jak zaczynam, nie mam pieniędzy na zakończenie prac. Modlę się wtedy do Matki Boskiej Nieustającej Pomocy. Jeszcze się nie zawiodłem.

Piotr Miczka z Brożca ma 67 lat. Jeszcze się nie spotkał z wyznaczaniem stawek ani w swojej parafii, ani w okolicy.

- Dla mnie w ogóle nie ma tego tematu - mówi. - Nie miałem takiego problemu, chociaż dzieci brały śluby także w sąsiednich parafiach. A w naszym Brożcu ksiądz np. za odprawienie pogrzebu wcale nie przyjmuje pieniędzy.

W niektórych parafiach proboszczowie nie biorą ofiar za ślub. W zamian proszą państwa młodych o zamówienie od 2 do 4 mszy św. za żyjących i zmarłych członków obu rodzin.

Artur Wilpert, pracownik Caritasu, który dobrze zna całą diecezję, przyznaje, że nie wszędzie jest tak dobrze.

- To są wyjątki, ale parafie, gdzie księża wyznaczają nieformalne stawki, zdarzają się i u nas - mówi - tyle tylko, że nie są to sumy tak wygórowane jak w innych polskich diecezjach. Myślę, że gdyby ci księża zdali się na ofiarność ludzi, nie dostaliby mniej pieniędzy. Bo Ślązacy ciągle są odpowiedzialni za Kościół. Najlepszy dowód, że msze św. zamawiają w niektórych parafiach nie tylko obecni, ale i byli mieszkańcy, kiedy z Niemiec przyjeżdżają na urlop. Ale znam i taki przypadek, że jak ksiądz przesadził z wypominaniem ludziom z ambony, że jeszcze nie zapłacili za to czy za tamto, to w końcu w ogóle przestali zamawiać u niego msze św. i pieniądze za intencje trafiały do sąsiedniej parafii. Bo ludzie dar dla Kościoła ofiarują z serca, a przymusu nie znoszą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska