Wśród kibicujących nie zabrakło starosty Józefa Swaczyny.
(fot. fot. Krzysztof Ogiolda)
W sali Ochotniczej Straży Pożarnej w Krośnicy klimat prawie jak na stadionie w RPA. Kibice w niemieckich koszulkach witają brawami każdą udaną interwencję bramkarza i westchnieniem ulgi każdy argentyński strzał, który mija słupek niemieckiej bramki.
Nie brakuje nawet wuwuzeli, które trąbią przyjaźnie, kiedy Boateng opuszcza boisko, ale z dezaprobatą witają każde pojawienie się na wielkim ekranie Diego Maradony. Gwiazda argentyńskiej piłki nie cieszy się tu szacunkiem.
Bo też nie dość że z wielkiego piłkarza okazał się słabym trenerem, to jeszcze wygadywał, że Niemcy są piłkarską mafią działającą na szkodę Argentyny. W tłumie kibiców wpatrzonych w ekran wyróżnia się Piotr Gordzielik (przyjaciele mówią na niego Grześ).
Nie dość że ma na głowie perukę w niemieckich barwach narodowych, to jeszcze wymachuje wielką trójkolorową flagą. - Tylko ten jeden mecz udało mi się zobaczyć w Heimacie - mówi pan Piotr. - W niedzielę już trzeba wracać do Monachium i do roboty w BMW.
Ale tam też będziemy świętować zwycięstwo Niemców, nie gorzej niż w Krośnicy, a może nawet lepiej. Niemcy mają w meczu z Argentyną bardzo dobrych rozgrywających, no i Klosego i Podolskiego - śląski element w drużynie.
Tylko w pierwszym kwadransie drugiej połowy meczu widownia w remizie trochę cichnie. Argentyna "ciśnie" wtedy mocno na niemiecką bramkę. Ale obrońcy i bramkarz grają i bardzo dobrze, i szczęśliwie. Do stuprocentowej sytuacji bramkowej Argentyńczykom nie udaje się dojść.
Za to aż cztery razy krośnicka publiczność eksploduje radością. Kiedy Niemcy zdobywają gole nikt nie siedzi. Dorośli mężczyźni skaczą i krzyczą. W rozentuzjazmowanym tłumie nie zabrakło starosty strzeleckiego Józefa Swaczyny. - To jest jeden z najważniejszych dni w tym roku - mówi starosta.
W Krośnicy aż cztery razy kibice podskoczyli z radości.
(fot. fot. Krzysztof Ogiolda)
- Przecież w najśmielszych snach nie mogliśmy przewidywać, że wygramy z Argentyną 4:0. Argentyna gra ładnie dla oka, ale archaicznie. A Niemcy? Byli o klasę lepsi.
Mariusz Wiecha z 10-letnim synem Arkiem i grupą przyjaciół i znajomych oglądał mecz ćwierćfinałowy w barze w Pokrzywnicy. Niemcy mają tu grupę wypróbowanych kibiców.
- Atmosfera była świetna - opowiada pan Mariusz. - Jedni byli za Niemcami, drudzy za Argentyną, ale bez żadnej agresji i to jest piękne.
Zdaniem pana Wiechy tajemnicą niemieckiego sukcesu jest skromność. - Oni nigdy nie mówią z góry że wygrają, tylko do każdego przeciwnika podchodzą z szacunkiem. W sobotę pewność siebie zgubiła Argentynę, nie nasz zespół.
Do finału już tylko jeden krok. Myślę, że z Hiszpanią też wygramy. A w finale? Najlepiej byłoby trafić na Holandię, bo to europejska drużyna. Krzysztof Warzecha - jak zawsze - oglądał niemiecki mecz w Chrząstowicach.
On też liczy na zwycięstwo w następnym meczu. - Niemcy są dobrze przygotowani przez trenera i zdyscyplinowani taktycznie - mówi lider Zarządu Gminnego TSKN - ale Hiszpania będzie trudniejszym przeciwnikiemn od Argentyny. Gra podobną piłkę, ale dokładniej i szybciej.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?