Świetna robota! Może nie profesjonalizm na najwyższym szczeblu, ale i tak warte obejrzenia - chwalili wszyscy ci, którzy przyszli w ubiegłym tygodniu na premierę "Kulki", czyli drugiego już filmu w reżyserii Sebastiana Juszczyka, a w wykonaniu Muodej Foki - grupy młodych filmowców amatorów z Nysy.
Tłumy na seansie były ogromne. Do tego stopnia, że ci, którzy nieco się spóźnili, odprawieni zostali z kwitkiem, bo zabrakło nawet miejsc stojących.
- Ludzie narzekają, że nie udało im się obejrzeć filmu, wiec postanowiliśmy, że wrzucimy go gdzieś w internet, niech tam sobie hula - uśmiecha się Sebastian Juszczyk, reżyser, inicjator Muodej Foki i sprawca tego całego filmowego zamieszania.
A było ono spore. Do pracy przy realizacji filmu (w sumie trwało to rok) zaproszeni zostali nie tylko członkowie Muodej Foki, ale również ludzie z zewnątrz. Na przykład Małgorzata Radziewicz, dyrektor nyskiego muzeum, która w juszczykowym kryminale grała, rzecz jasna, panią dyrektor. W dodatku bardzo autentycznie omdlewającą na wieść o zaginięciu pewnego cennego znaczka.
- Większość scen kręciliśmy w nyskich wnętrzach, bo akcja rozgrywała się w latach 80., a na ulicach jest zdecydowanie bardziej nowocześnie - tłumaczy Seba. - Ale były też zdjęcia poza Nysą, a konkretnie w areszcie w katowickiem Instytucie Pamięci Narodowej.
"Kulka" została teraz wysłana na Festiwal Filmów Niezależnych do Nowej Soli, a od września Muoda Foka bierze się za kolejną produkcję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?