Muzo, zlituj się nad Mańkiem (video+mp3)

fot. archiwum
Mariusz Kozioł zdążył przed wypadkiem nagrać partie wokalne, ale czy płyta z wierszami ks. Twardowskiego w ogóle się ukaże, nie wiadomo.
Mariusz Kozioł zdążył przed wypadkiem nagrać partie wokalne, ale czy płyta z wierszami ks. Twardowskiego w ogóle się ukaże, nie wiadomo. fot. archiwum
Ponad rok minął od tragicznej śmierci oleskiego muzyka Mariusza Kozioła, a nadal nie ma zapowiadanej płyty z jego piosenkami.

22 października 2006 roku Mariusz Kozioł jechał z zespołem Yerba Mater na koncert charytatywny Polskiej Akcji Humanitarnej do Krakowa. 40 kilometrów przed celem podróży miał ciężki wypadek. Strażacy potrzebowali prawie godziny, by wyciągnąć go z rozbitego samochodu. 41-letni muzyk i aktor żył, ale był w bardzo ciężkim stanie. Przez 9 dni nie odzyskał przytomności. Zmarł w przeddzień Wszystkich Świętych.

Miły, kudłaty Maniek
Ta śmierć wstrząsnęła Olesnem. Mariusza znali tu chyba wszyscy. Długowłosy, kudłaty brodacz z wiecznym uśmiechem na twarzy. Życzliwy i wesoły, niepoprawny optymista i dusza towarzystwa. O jego roztargnieniu krążą legendy.
- Podczas prób nie pamiętał, gdzie stoi, skąd wychodzi, dokąd zmierza i kiedy powinien zejść - wspomina Mariusz Kozubek, szef Teatru "A", w którym Mariusz Kozioł występował przez 10 lat.

- Kiedyś po koncercie grał jeszcze na swojej ulubionej lirze korbowej - opowiada kolega z zespołu Są Gorsi Tomasz Grajcar. - Grał tak długo, aż mu zamknęli hotel. Nie przejął się za bardzo. Przespał się w samochodzie.

Właściwie to nie był Mariusz
- O nim tylko żona mówiła serio Mariusz, dla ludzkości był Mańkiem, bratem-łatą całego świata - mówi Mariusz Kozubek.

Maniek śpiewał, grał na fortepianie, instrumentach klawiszowych, gitarze, ostatnio także na lirze korbowej. Był aktorem, lektorem radiowym i telewizyjnym. Stroił fortepiany. Występował w wielu zespołach: Yerba Mater, Maćko Korba, Grajstasiek, Modern Acoustic Band, Nasza Rodzina Poszerzona.

Jego ukochanym muzycznym dzieckiem był jednak oleski zespół Są Gorsi. Razem z tą grupą śpiewał piosenki do wierszy swojego ulubionego poety, księdza Jana Twardowskiego.
Po śmieci Mańka koledzy z zespołu zapowiedzieli wydanie płyty z tymi piosenkami. To miał być hołd dla Mariusza Kozioła.

- Na szczęście zdążyliśmy nagrać partie wokalne Mańka - informował gitarzysta zespołu i kompozytor Tomasz Grajcar. - Wystarczy dograć instrumenty i płyta będzie gotowa.

Krążka nie ma jednak do dzisiaj. Wszystko przez muzę księdza Twardowskiego.
Ryba nie ma głosu

Najsłynniejszy ksiądz poeta odszedł bowiem wkrótce po Mariuszu Koziole. Ks. Jan Twardowski zmarł w styczniu ubiegłego roku w wieku 90 lat. W testamencie prawa autorskie zapisał Aleksandrze Iwanowskiej, która od kilkunastu lat była jedyną edytorką twórczości kapłana.

Spadkobierczyni od razu zabroniła wydawać i wykonywać wiersze zmarłego. Wynajęła jednego z najlepszych specjalistów od prawa autorskiego w Polsce, mecenasa Andrzeja Karpowicza. Dla zespołów używających wierszy ks. Twardowskiego jako tekstów piosenek to był szok. Ks. Twardowski dobrodusznie zgadzał się na rozpowszechnianie swojej poezji, najczęściej nieodpłatnie. Jego spadkobierczyni unieważniła jego pozwolenia.

20 lat temu Aleksandra Iwanowska sama była jedną z wielbicielek poezji księdza Twardowskiego. Przyjechała do kościoła wizytek na Krakowskim Przedmieściu, aby spotkać tam słynnego kapłana. Księdza nie było, więc Iwanowska zostawiła zakonnicom dwie książki z prośbą o autograf i krótki liścik. Ks. Twardowski odpisał. Zachęcona doktorantka Uniwersytetu Gdańskiego przyjechała z ponowną wizytą. Wkrótce podjęła się pierwszej pracy: spisała nagrane przez wizytki kazania księdza. W ciągu kilku lat stała się jedynym edytorem twórczości księdza, opracowała ok. 150 jego książek.
Część znajomych księdza nazywało Iwanowską złośliwie Muzą.
- Mieliśmy wrażenie, że ona go zawłaszcza, że on jej się boi. Unikaliśmy odwiedzania księdza w czasie, kiedy była u niego ta pani - zwierzył się na łamach "Tygodnika Powszechnego" anonimowo jeden z przyjaciół ks. Twardowskiego.

Po śmierci kapłana Iwanowska korzystania z twórczości zmarłego zabroniła m.in. dziecięcemu zespołowi Ychtis (z jęz. greckiego ryba, czyli symbol chrześcijan) z Katowic. Ta sprawa odbiła się echem w całej Polsce. Ychtis był jednym z ulubionych zespołów ks. Twardowskiego. Występował m.in. na uroczystości 90. urodzin, a także w podczas pogrzebu. Mimo że Ychtis miał na piśmie zgodę księdza poety, spadkobierczyni kategorycznie zabroniła korzystania z jego wierszy.

- Jesteśmy zespołem non profit, w naszym zespole występują zdolne dzieci z ubogich, a nawet patologicznych rodzin - mówi Marian Pyrek, impresario zespołu z Katowic. - Nie chcę jednak rozmawiać o zakazie wykonywania utworów ks. Jana Twardowskiego ze względu na dzieci i przekłamania, jakie znajdowaliśmy w prasie.
Długoletni przyjaciel księdza Twardowskiego arcybiskup Józef Życiński nie krył oburzenia:

- Nikt nie ma prawa zawłaszczać poezji ks. Twardowskiego, to naruszenie tych zasad, które głosił ks. Jan - mówił metropolita lubelski Katolickiej Agencji Informacyjnej.

Muza wywiadów nie udziela

Zespół Są Gorsi próbował na własną rękę skontaktować się z Aleksandrą Iwanowską i poprosić o zgodę na wydanie płyty w hołdzie księdzu Twardowskiemu i Mariuszowi Koziołowi.

- Próbowałem się parę razy dodzwonić, ale nie udało się - opowiada Kamil Barański, klawiszowiec oleskiego zespołu. - Zdobyłem nawet numer komórki do pani Iwanowskiej. Dzwoniłem, pisałem SMS-y, nie było żadnej odpowiedzi. - Jesteśmy w kropce, zniechęciło nas to do nagrywania tych piosenek, skoro nie ma szans na ich wydanie - dodaje Tomasz Grajcar.

- Kilka piosenek jest już gotowych w stu procentach, więc nagranie tej płyty nie trwałoby długo - ocenia Kamil Barański. - Wszystkie utwory są jednak autorstwa ks. Twardowskiego, potrzebujemy zatem zgody spadkobieczyni.

Usiłowaliśmy skontaktować się z Aleksandra Iwanowską. Nam również nie udało się dodzwonić, ale wysłaliśmy e-maila.

- Jeśli muzycy z zespołu Są Gorsi są zainteresowani wykonywaniem utworów ks. Jana Twardowskiego, proszę, aby skontaktowali się bezpośrednio ze mną - odpisała spadkobierczyni. Na inne pytania nie odpowiedziała, ponieważ "wywiadów nie udziela".

Kamil Barański dodaje, że z powodu braku porozumienia traci także Aleksandra Iwanowska. Zespół nagrał bowiem w 2003 roku temu teledysk do piosenki "Kiedy mówisz". Wideoklip jest emitowany w telewizji. Spadkobierczyni nie otrzymuje tantiem.

- Mamy wypełnione zgłoszenie do ZAiKS-u, ale podpisać je musi też pani Iwanowska - tłumaczy Kamil Barański. - A my nie umiemy się z nią skontaktować.
Od śmierci Mariusza Kozioła zespół wystąpił tylko raz na scenie. Na koncercie "Ku Mańkowi", poświęconym pamięci zmarłego muzyka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska