Do niebezpiecznego zdarzenia doszło wczoraj nad ranem w Ochodzach, gdzie też dojeżdżają miejskie autobusy z Opola. Według relacji kierowcy, najpierw usłyszał głośny stuk w komorze silnika, a potem pojawił się tam ogień.
W autobusie był jeden pasażer, ale zdążył wysiąść, zanim ogień objął pojazd.
Kierowca próbował sam gasić pożar, a gdy mu się to nie udało, wezwał straż pożarną. Zanim jednak ogień ugaszono, z pojazdu już niewiele zostało. . Wart około 200 tysięcy autobus MZK musi spisać na straty.
- To 12-letni autobus, który jest objęty ubezpieczeniem - mówi Łukasz Wach, członek zarządu MZK, i dodaje, że drugi autobus tego typu został już wycofany z linii i przechodzi gruntowny przegląd.
Pojazd, w którym wystąpił pożar, to jeden z dwóch MAN-ów NL 223, jakie ma MZK.
- Ten typ stanowił nieudany zakup i przysparzał dużo problemów eksploatacyjnych i serwisowych - przyznaje Wach. - Na długie okresy wykluczały go one z eksploatacji, a najwięcej z nich dotyczyło silnika. Zmusiło to nas do wykonania gruntownego remontu w specjalistycznej firmie, po którym przez dłuższy okres autobus był eksploatowany bez większych problemów. Przypuszczamy jednak, że przyczyna pożaru tkwi w komorze silnika.
Przypomnijmy, że w ostatnich latach pożary autobusów MZK zdarzały się często. Największy problem dotyczył jelczy 121, które dopiero po tym, jak dwa z nich spłonęły, wyposażono w specjalny system wykrywania i gaszenia ognia w komorze silnika.
Takich urządzeń nie miał MAN, który spłonął w Ochodzach, ale docelowo mają go mieć wszystkie autobusy spółki.
Na razie na ponad 80 pojazdów 38 posiada takie systemy, a każdy kupowany obecnie pojazd ma jeszcze w fabryce montowane tego typu urządzenia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?