Na dawnej granicy polsko-niemieckiej na Opolszczyźnie szmuglowano na potęgę

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
Paul Rodewald nad granicą w Zawiśnie. Po drugiej stronie rzeki Prosny stoi rosyjski pogranicznik. Zdjęcie z 25 lipca 1914 roku.
Paul Rodewald nad granicą w Zawiśnie. Po drugiej stronie rzeki Prosny stoi rosyjski pogranicznik. Zdjęcie z 25 lipca 1914 roku. Archiwum Bernharda Rodewalda
Granica powiatu oleskiego dzisiaj jest granicą województwa, ale przed wojną była granicą państwową. To tutaj zginął pierwszy żołnierz podczas I wojny światowej, ale na co dzień nie było wrogości między ludnością.

Do końca I wojny światowej ziemie oleska, wówczas leżąca w granicach Niemiec, graniczyła z carską Rosją. Polski nie było wówczas na mapach, kraj był pod zaborami.

Granicę wyznaczały u nas rzeki Prosna i Liswarta. Strefę nadgraniczną patrolowała carska straż graniczna i konne patrole kozaków.

- Granica ta nie była szczelna, kwitł szmugiel - mówi Bernhard Kuss z Psurowa, znawca historii lokalnej. - Takie wioski jak Sternalice czy Kościeliska, a także leżące przy samej granicy przysiółki Goniszów, Folwark, Wytoka i Prosna specjalizowały się w przemycie i dobrze na tym zarabiały.

Towary przenoszone była na plecach przez przemytników. Polacy kupowali towary przemysłowe, a Niemcy tanią polską żywność.

Przy granicy nad Liswartą w Bodzanowicach 2 sierpnia 1914 roku zastrzelony został 21-letni niemiecki szeregowiec Paul Grun. Został pierwszą ofiarą I wojny światowej.

Szeregowiec Grun pochowany został na cmentarzu w Bodzanowicach, które hitlerowcy przemianowali nawet na Grunsruh.

- Oprócz tego incydentu I wojna światowa nie pogorszyła stosunków między nadgraniczną ludnością polską i niemiecką - dodaje Bernhard Kuss. - Przede wszystkim nie było bariery językowej, do tego podczas wojny znad granicy zniknęła straż kozacka.

Po 1918 roku Prosna i Liswarta stanowiły granicę między Polską a Niemcami.

- Masowo przemycany był z Niemiec do Polski także płynny eter - dodaje Bernhard Kuss. - Jest to środek przeciwbólowy i znieczulający, ale przez amatorów mocnych trunków był używany jako napój odurzający.
W okresie międzywojennym granica stała się jeszcze bardziej otwarta dla mieszkańców przygranicznych miejscowości. Wielu Polaków nie przekraczało już granicy dla przemytu, tylko codziennie szło do pracy w niemieckich gospodarstwach.

- Polska straż graniczna zatrzymała i masowo zawracała przechodzących ludzi - mówi Bernhard Kus.
To jednak nie odstraszało gastarbaiterów, a przygraniczne karczmy służyły jako nieoficjalne agencje pośrednictwa pracy (karczmarze otrzymywali za to prowizję).

- Opowiadał mi o tym mój wujek Józef Kuss, który prowadził karczmę w Sternalicach. Była dużym punktem przerzutu pracowników - dodaje Kuss.

Nawet plebiscyt narodowościowy i powstania śląskie nie poróżniły bardzo mieszkańców ziemi oleskiej.
- Aktywni byli nieliczni agitatorzy, ogromna część ludności była neutralna - uważa Bernhard Kuss. Powiat oleski jeszcze do 1945 roku pozostał w granicach Niemiec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska