Na finiszu sezonu PlusLigi wyszły pewne słabości Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Siatkarze ZAKSY po zakończeniu finałowych zmagań w PlusLidze nie mogli mieć radosnych min.
Siatkarze ZAKSY po zakończeniu finałowych zmagań w PlusLidze nie mogli mieć radosnych min. Lucyna Nenow
Duży niedosyt panuje po zakończeniu sezonu ligowego przez Grupę Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Po zdominowaniu fazy zasadniczej, w play-offach kędzierzynianom nie poszło już tak dobrze. Po przegranej finałowej serii z Jastrzębskim Węglem zostali wicemistrzem kraju, co wielu nazywało wręcz sensacją. Przed naszą drużyną wciąż jednak jeden bardzo ważny cel.

- Przebieg całego sezonu wskazywał na to, że rzeczywiście jesteśmy faworytem do złota w PlusLidze - powiedział dla ZAKSA TV Paweł Zatorski, libero Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. - Z doświadczenia wiem jednak, jak trudnym zadaniem jest bardzo często dokończenie działań w play-offach. W nich jest zupełne inne granie niż w fazie zasadniczej. Wystarczą chwilowe, drobne problemy i przychodzi niepowodzenie. Tak też było w naszym przypadku. Rywale pokazali dużą klasę, nie wstrzymywali ręki i mocno zapracowali na swój sukces.

- Przede decydującą częścią sezonu wszyscy automatycznie już przyznali nam tytuł mistrza Polski - zaznaczył dla tego samego medium trener naszej ekipy Nikola Grbic. - Uznawano, że skoro awansowaliśmy do finału Ligi Mistrzów, zdominowaliśmy fazę zasadniczą, to po prostu musimy zdobyć mistrzostwo. Patrząc z perspektywy Jastrzębskiego, grając przeciwko takiemu zespołowi jak nasz jego zawodnicy nie czuli przytłaczającej presji. Ewentualna ich wygrana była traktowana jak cud, więc nie mieli nic do stracenia. Trzeba jednak przyznać, że zagrali w finale dwa niesamowite mecze. Byli cierpliwi, agresywni i zasłużyli na tytuł.

Rzeczywiście nie mogło dziwić, że ekipa z Kędzierzyna-Koźla uznawana bardzo długo uznawana była za „żelaznego” kandydata do tytułu mistrza Polski. W drodze do finału Ligi Mistrzów wyeliminowała przecież takie siatkarskie potęgi jak Cucine Lube Civitanova czy Zenit Kazań, sięgnęła po Puchar Polski, a w fazie zasadniczej PlusLigi zdobyła 70 z 78 możliwych punktów, wygrywając 23 z 26 spotkań.

W kuluarach często jednak mówiło się, że kędzierzynianie są w tym sezonie w stanie zdobyć wszystkie możliwe tytuły, ale pod jednym warunkiem: jeżeli wszystkich ich kluczowych siatkarzy ominą problemy zdrowotne. Mimo ogromnego natężenia gier, przez kilka miesięcy tak rzeczywiście było. Zmieniło się to jednak podczas serii półfinałowej w PlusLidze.

Przed drugim starciem z PGE Skrą Bełchatów kontuzja pleców wykluczyła bowiem z gry libero Pawła Zatorskiego. Choć zastępujący go Adrian Staszewski spisał się w roli „strażaka” całkiem nieźle, było widać, że Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle nie prezentuje się już tak samo jak wcześniej.

- Nie sposób wyrazić słowami tego, jak ważnym zawodnikiem dla naszego zespołu jest Paweł - dodał Grbic. - Nie tylko pod względem sportowym, ale i mentalnym. To jeden z liderów drużyny. Jego brak spowodował osłabienie pewności siebie całej drużyny.

Awans do finału kędzierzynianie zdołali wywalczyć bez popularnego „Zatiego”. Wrócił on do składu na mecze o tytuł, ale nie od razu był w nich sobą. Dopiero podczas drugiego boju w Jastrzębiu-Zdroju zaprezentował się na miarę oczekiwań.

- W pierwszym starciu, w którym najbardziej ucierpieliśmy, Paweł nie był w pełni gotowy do rywalizacji - potwierdził szkoleniowiec klubu z Opolszczyzny.

Nie tylko jednak wypadnięcie jednego z najlepszych libero na świecie spowodowało, że ligowe zmagania Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zakończyła niepowodzeniem. W najlepszej dyspozycji podczas meczów o złoto nie byli również jej inni kluczowi zawodnicy. Dołek „formy” zanotowali szczególnie przyjmujący: Kamil Semeniuk i Aleksander Śliwka. Poniżej oczekiwań wypadł też rozgrywający Benjamin Toniutti.

Patrząc jednak na to, że wszyscy ci trzej zawodnicy bardzo rzadko w tym sezonie otrzymywali okazję do odpoczynku, z takim ryzykiem należało się liczyć. Kędzierzynianom zabrakło w trudnych momentach czegoś, czym dysponował Jastrzębski Węgiel: klasowych zmienników. Losy obu finałowych spotkań odmienił bowiem atakujący Jakub Bucki, a w drugim starciu doskonałą zmianę dał też przyjmujący Rafał Szymura.

Nie jest jednak też tajemnicą, że Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle nie jest aktualnie największym finansowym potentatem w PlusLidze. Kilka klubów, w tym i Jastrzębski, dysponuje od niej większymi środkami, dzięki czemu mogą one sobie pozwolić na budowę szerszego składu. Jak się okazało, w kryzysowych momentach może mieć to kluczowe znaczenie.

W klubie z Opolszczyzny nie mogą jednak zbyt długo załamywać rąk, bo sezon jeszcze się dla niego nie skończył. Co więcej, wciąż ma on bardzo dużo do ugrania, a dokładnie tytuł najlepszej drużyny Europy. 1 maja, w finale Ligi Mistrzów, Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zmierzy się w Weronie z Itasem Trentino. Jeżeli była w stanie wyrzucić za burtę Cucine Lube i Zenit, to i ten klasowy rywal z pewnością jest w jej zasięgu.

- Mam nadzieję, że porażka w finale PlusLigi wpłynie na nas motywująco i do starcia w Weronie przystąpimy z „czystymi głowami” - podsumował Zatorski. - Postaramy się wejść w ostatni mecz sezonu z nowymi siłami i zakończyć go spektakularnym sukcesem.

Występ w mieście Romea i Julii będzie zarazem „ostatnim tańcem” kędzierzynian w obecnym składzie. Po zakończeniu sezonu ich kadra ulegnie bowiem sporym zmianom. Odejść ma właśnie m.in. Zatorski, który wraz z Jakubem Kochanowskim łączony jest z Asseco Resovią Rzeszów. Szeregi Jastrzębskiego ma z kolei zasilić Toniutti. W gronie ich następców wymienia się najczęściej nazwiska Marcina Janusza (rozgrywający), Norberta Hubera (środkowy) oraz Amerykanina Erika Shojiego (libero).

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska