Na kłopoty Bednarski

Jarosław Staśkiewicz
Jarosław Staśkiewicz
- Takiej kompleksowej analizy problematyki oględzin w przypadku śmierci gwałtownej w polskiej literaturze kryminalistycznej jeszcze nie było - mówią specjaliści.

27 LAT W POLICJI
Leszek Bednarski przepracował w policji 27 lat i dosłużył się stopnia podinspektora. Od 1989 do 1999 roku był komendantem policji w Brzegu. Jego praca doktorska: "Dowód z oględzin w przypadkach śmierci gwałtownej" została obroniona na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego. Jej promotorem był prof. dr hab. Zdzisław Kegel, a recenzentami: prof. dr hab. nauk med. Barbara Świątek - kierownik zakładu medycyny sądowej Akademii Medycznej we Wrocławiu, dr hab. Ryszard Jaworski z Uniwersytetu Wrocławskiego oraz dr hab. Kazimierz Zgryzek z Uniwersytetu Śląskiego.

Od miesiąca Leszek Bednarski jest doktorem nauk prawnych. Licząca blisko 600 stron praca zawiera opis ponad 280 przypadków zabójstw, wypadków drogowych oraz dwóch rodzajów uduszeń gwałtownych, czyli utonięć i powieszeń ze szczególnym uwzględnieniem zabezpieczanych na miejscu zgonu śladów.

- Chciałem podzielić się swoim wieloletnim doświadczeniem, a jednocześnie dokonać przeglądu dostępnej literatury - około 300 pozycji, w której poruszany był problem oględzin w przypadku nagłej śmierci - mówi dr Leszek Bednarski. - Będę starał się o wydanie pracy w formie książkowej i mam nadzieję, że będzie ona przydatna zarówno dla policjantów, jak i prokuratorów - dodaje autor.

Jakie błędy najczęściej powtarzają się podczas zabezpieczania śladów?
- Przede wszystkim pobieżność oględzin i utrwalanie miejsca zdarzenia w sposób bardzo ogólny - wymienia Bednarski. - Często zdarza się, że protokół oględzin nie zgadza się z tym, co znajduje się na szkicach czy fotografiach, brakuje zdjęć ważnych śladów albo odwrotnie - opisu tego, co na zdjęciach utrwalił fotograf - dodaje.
Do istotnych błędów zaliczył też słabe udokumentowanie śladów.
- Opisałem sprawę ze Śląska, gdzie czterech mężczyzn było podejrzanych o zabójstwo - opowiada Bednarski. - W trakcie półtorarocznego śledztwa podejrzani wielokrotnie przyznawali się do wszystkiego, a nawet opisywali okoliczności zdarzenia. Ale w sądzie odwołali swoje zeznania, a policja, nie zlecając wcześniej ekspertyzy na obecność krwi na zabezpieczonych spodniach należących do jednego mężczyzn, straciła ostatni dowód. W efekcie sąd uniewinnił oskarżonych.

W pracy doktorskiej znalazł się również rozdział o tatuażach.
- To bardzo ważny sposób identyfikacji ofiar i podkreślam potrzebę opisywania tego rodzaju znaków na ciele - mówi autor pracy i przytacza historię jednego z topielców - Ukraińca, rozpoznanego po charakterystycznym tatuażu, który wykonywali oficerowie floty czarnomorskiej w 200. rocznicę powstania Sewastopola.
- Cytuję w pracy starą maksymę: "Słowa uczą, a przykłady pociągają" i myślę, że jeśli ktoś będzie chciał poszerzać swoją wiedzę, to w tej pracy znajdzie doskonałą pomoc - uważa dr Bednarski. - Praca w organach ścigania polega właśnie na zdobywaniu doświadczenia i unikaniu rutyny, dlatego nie można poprzestać na raz zdobytej wiedzy - podkreśla były komendant.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska