Na kolei brakuje rąk do pracy

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
Maszynista na etacie średnio może zarobić około 3,5 do 4 tysięcy złotych na rękę.
Maszynista na etacie średnio może zarobić około 3,5 do 4 tysięcy złotych na rękę. Piotr Krzyżanowski
Na Opolszczyźnie, podobnie jak w całym kraju, brak maszynistów. Starsi odchodzą na emerytury. Ponad połowa zatrudnionych w tym zawodzie jest już po 50. A młodych trzeba wyszkolić.

Kolej z roku na rok wozi coraz więcej pasażerów. W 2010 roku było ich 262 miliony, w 2014 - 269, a w 2015 - aż 280 milionów. W przewozach towarowych także rośnie liczba tzw. tonokilometrów (w zeszłym roku było ich 50 miliardów 597 milionów). Sęk w tym, że już teraz brakuje maszynistów, a wkrótce ci, co jeszcze pracują, odejdą. - Większość z nich powoli zbliża się bowiem do wieku emerytalnego - wyjaśnia Leszek Miętek, szef Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych.

Obecnie w Polsce w tym zawodzie pracuje 16 tysięcy osób. Na już brakuje około 2 tysięcy. Ponadto ponad połowa ukończyła 50 lat, a tylko co dwudziesty ma mniej niż 30.

- Młodych brakuje, bo kiedyś pozamykano szkoły kolejowe. Teraz się to mści - mówi nam jeden z maszynistów z Kędzierzyna-Koźla. - Na brak ofert nie narzekamy. Zdarza się, że w czasie wolnym niektórzy dorabiają u innych przewoźników, biorąc takie godziny ekstra. Ludzie wiedzą, że to nie jest bezpieczne, ale pieniądze kuszą.

Maszyniści muszą składać oświadczenia „o świadczeniu pracy lub usług na rzecz więcej niż jednego przedsiębiorcy kolejowego”. Składają je u przewoźnika, a ten powinien je przekazać do Urzędu Transportu Kolejowego. W ostatnich latach różnie jednak z tym bywało.

UTK w zeszłym roku przyjrzał się szczegółowo 128 maszynistom, co do których miał podejrzenia, że kombinują w oświadczeniach. I się potwierdziło. Aż w 95 procentach przypadków stwierdzono nieprawidłowości. 28 proc. maszynistów nie odpoczywało po pracy przez pełne 11 godzin. Kilku prowadziło lokomotywy, choć formalnie byli na chorobowym. Część nie zachowała co najmniej jednej niedzieli w miesiącu na odpoczynek. Zdarzały się nawet przypadki świadczenia pracy dla dwóch różnych podmiotów w tym samym czasie. UTK ustalił też, że firmy zatrudniały maszynistów bez odpowiednich kwalifikacji zawodowych lub bez potwierdzenia spełniania wymagań zdrowotnych, fizycznych i psychicznych.
Przewoźnicy zapewniają jednak, że wszystko jest pod kontrolą i podróżni nie mają się czego obawiać. - Jeśli nasi pracownicy chcą pracować w konkurencyjnych firmach, to muszą mieć naszą zgodę - tłumaczy Michał Stilger z biura prasowego PKP Przewozy Regionalne. - Nasze wewnętrzne przepisy mówią o tym, że pracownik ma się zawsze stawiać do pracy wypoczęty i egzekwujemy to z całą surowością.

PKP CARGO, największy polski przewoźnik, na szkolenie maszynistów przeznacza 20 mln zł rocznie. Aktualnie w spółce pracuje ponad 4 tysiące maszynistów. Pełny cykl szkolenia na takie stanowisko jest dwuetapowy, trwa ok. 18 miesięcy.

Pierwszy etap - szkolenie na licencję - trwa dwa do trzech miesięcy i nie uprawnia jeszcze do siadania za sterami lokomotywy. Drugi etap, zakończony otrzymaniem świadectwa maszynisty, trwa około półtora roku i daje pełne prawa do prowadzenia pojazdów trakcyjnych. Maszynista przed otrzymaniem uprawnień spędza w kabinie lokomotywy blisko 2000 godzin. Kandydaci, którzy ubiegają się o taką pracę, muszą posiadać co najmniej średnie wykształcenie. Poza tym wymagany jest dobry stan zdrowia, niekaralność i dyspozycyjność. Niestety, z powodu problemów ze wzrokiem lub słuchem na testach odpada aż połowa chętnych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska