Na oddziale covidowym w Jastrzębiu malutkie dzieci leżą pod tlenem - mówi mama Julii. Szpital: hospitalizujemy niemowlęta i noworodki

Piotr Chrobok
Piotr Chrobok
Córka pani Justyny, 9-letnia Julia trafiła do szpitala z dusznościami i dodatnim wynikiem testu na koronawirusa.
Córka pani Justyny, 9-letnia Julia trafiła do szpitala z dusznościami i dodatnim wynikiem testu na koronawirusa. arc. prywatne
9-letnia Julia od kilku dni jako jedna z pacjentek przebywa na oddziale covidowym szpitala w Jastrzębiu. U dziewczynki nie obyło się bez tlenu, który trzeba było jej podawać. Taka pomoc potrzebna jest większości małych pacjentów, a właśnie tacy trafiają do WSS nr 2. - Hospitalizujemy przede wszystkim niemowlęta i noworodki - mówią lekarze.

Na oddziale covidowym w Jastrzębiu dzieci potrzebują tlenu! Jak wygląda sytuacja? Opowiedziała nam mama 9-letniej Julii, jednej pacjentek

Na przekształconej w oddział wyłącznie dla dzieci chorych na koronawirusa pediatrii w Jastrzębiu, dla chorych dzieci przygotowano dwadzieścia łóżek z tlenem. Wcale nie zrobiono tego na wyrost, bo większość z nich jest już zajęta, a i użycie tlenu niejednokrotnie bywa koniecznością.

Jednym z hospitalizowanych obecnie na oddziale pediatrycznym-covidowym dzieci jest 9-letnia Julia Goraus. Dziewczynka w szpitalu przebywa ze swoją mamą. Jak mówi nam pani Justyna, mama Julii pobyt na dziecięcym oddziale COVID-owym wiąże się z totalnym reżimem sanitarnym.

ZOBACZCIE ZDJĘCIA

- Na prośbę pielęgniarek jesteśmy zamknięci w salach. Żeby nie roznosić wirusa, nie spacerujemy po korytarzach. Jeśli trzeba wyjść z sali, to wyłącznie w maseczce - przyznaje pani Justyna, która z córką w jastrzębskiej lecznicy przebywa od kilku dni.

Córka pani Justyny do szpitala trafiła ze stwierdzonym zapaleniem oskrzeli, a także pozytywnym testem na COVID-19. - U córki występowały trudności z oddychaniem, pojawiła się obniżona saturacja. Zaraz po przyjęciu na oddział podano jej tlen - mówi mama 9-latki, dodając, że stan zdrowia Julii poprawia się.

- Jest coraz lepiej, duszności ustąpiły. Córka nie potrzebuje już mieć podawanego tlenu - dodaje pani Justyna, która podkreśla wysiłki i troskę lekarzy oraz pielęgniarek. - Personel pracuje na najwyższych obrotach. Dzieci jak najbardziej mogą czuć się zaopiekowane. Mają wykonywane badania płuc i oskrzeli - zauważa.

Nie przeocz

Obecnie spośród wszystkich 20 łóżek dla dzieci niespełna 75-proc. z nich - bo aż 14 - jest zajętych. Jak mówi nam Andrzej Dubik, specjalista pediatrii i gastroenterologii dziecięcej z jastrzębskiego oddziału dziecięcego przeważającą ilość zakażonych koronawirusem stanowią najmłodsze dzieci.

- W naszym oddziale pediatrycznym, z powodu COVID-19, hospitalizujemy przede wszystkim niemowlęta i noworodki - wyjaśnia lek. Andrzej Dubik, dodając, że zdarza się, ale rzadko, iż pomocy potrzebują starsze dzieci i młodzież.

Lekarz tłumaczy, że trafiający do szpitala najmłodsi zazwyczaj mają duszności i wysoką gorączkę. Borykają się także z brakiem węchu i smaku, skutkującą niechęcią do jedzenia. Zdarzają się też natomiast inne, bardziej nietypowe i poważne objawy, np. kłębuszkowe zapalenia nerek, zapalenie oskrzeli, oskrzelików czy też zapalenie płuc.

Przede wszystkim najmłodsi pacjenci nie mają jednak możliwości wyleczenia się z choroby w warunkach domowych. Najczęściej dotyczy to konieczności podania tlenu.

- Opieka nad dzieckiem cierpiącym na covid skupia się na leczeniu objawowym, czyli pomagamy opanować duszność terapią tlenową - mówi Dubik, zaznaczając, że w przypadku najmłodszych dodatkowo pojawiają się także braki apetytu, które rozwiązuje się dostarczanie pokarmu dojelitowo, nawadnianiem pozajelitowym.

Sam przebieg koronawirusa u dzieci, lekarze określają jako ciężki, a zarazem szybki. - Obserwując pacjentów tutejszego oddziału choroba przebiega w sposób ostry - z gwałtownym początkiem i stosunkowo szybkim końcem - zaznacza Andrzej Dubik.

Liczba hospitalizowanych noworodków i niemowląt ma związek z większym ryzykiem zakażenia u takich dzieci. - Zarażamy się poprzez kontakt z innym chorym, a im dłuższa ekspozycja, tym większe prawdopodobieństwo zachorowania. Niemowlaki, które trafiają do naszego oddziału mają kontakt z rodzicami, opiekunami, ogólnie domownikami - wyjaśnia lekarz.

Problemem w przypadku najmłodszych jest również brak możliwości zaszczepienia. Z przyjęcia szczepionki na COVID-19 rzadko korzystają też kobiety w ciąży, przez co to one zapadają na koronawirusa, którego "łapią" później ich pociechy. Nie wiadomo jednak, czy zaszczepienie pozwoliłoby odciążyć dziecięce oddziały covidowe.

- Ciężko stwierdzić jednoznacznie, co by było, gdyby… Być może kiedyś poznamy badania na ten temat - przyznaje dr Andrzej Dubik, zauważając, że jak do tej pory z osób, które mogły się zaszczepić, ale tego nie zrobiły, w szpitalu przebywał niespełna 18-letni chłopak.

Musisz to wiedzieć

Z całą pewnością lekarze stwierdzają jednak, że najmłodszym w największym stopniu można pomóc, samemu szczepiąc się przeciwko koronawirusowi. - W trosce o tych, którzy nie mogą się zaszczepić (kobiety w ciąży, małe dzieci), dla ich dobra i zdrowia, wszyscy kwalifikujący się do szczepienia powinni to zrobić - apeluje dr Andrzej Dubik.

Jednocześnie, jak mówią lekarze nie można na razie powiedzieć właściwie nic na temat ewentualnych powikłań, które koronawirus może wywołać u dzieci.

- Jest jeszcze zbyt wcześnie, żeby jednoznacznie mówić o powikłaniach u dzieci. Dzieci wypisywane z oddziału trafiają do dalszej opieki ambulatoryjnej. Wymagają dalszej obserwacji i badań kontrolnych - zaznacza dr Dubik.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska