Na opolskich cmentarzach rośnie liczba ekshumacji

Daniel Polak
Ekshumacje na życzenie są też na rękę administratorom cmentarzy. Groby rodzinne to więcej miejsca na kolejne pochówki.
Ekshumacje na życzenie są też na rękę administratorom cmentarzy. Groby rodzinne to więcej miejsca na kolejne pochówki. Daniel Polak
Ludzie nie mają czasu na dalekie wyjazdy na groby.

Na cmentarzach w powiecie krapkowickim przeprowadzano wcześniej średnio dwie, trzy ekshumacje w roku. W 2012 roku było ich aż 13.

- Najczęstszą przyczyną są przenosiny szczątków w miejsce, do którego bliżej ma rodzina zmarłego - wyjaśnia Mariola Markowska z krapkowickiego sanepidu. To właśnie do tej instytucji trzeba złożyć wniosek, jeśli chce się wykopać szczątki zmarłego i zakopać je w innym miejsce. Pracownicy sanepidu zazwyczaj nie robią żadnych problemów.

Ekshumacje. Mieć bliskich blisko

Ostatnia sprawa, jaką zajmowali się krapkowiccy inspektorzy, dotyczyła sprowadzenia szczątków z Mazur na jeden z tutejszych cmentarzy. Rodzina tłumaczyła, że nie może się opiekować grobem, do którego ma kilkaset kilometrów.

Na kędzierzyńskich cmentarzach przeprowadzono w zeszłym roku 32 ekshumacje, a w tym już 16. Podobnie jest w innych opolskich powiatach, gdzie przeprowadza się rocznie od kilkunastu do kilkudziesięciu takich czynności.

Szczególnie dużo jest ich właśnie na początku wiosny. Firmy pogrzebowe i ludzie zamawiający te usługi śpieszą się, ponieważ zgodnie z prawem ekshumacje można przeprowadzać tylko od 15 października do 15 kwietnia.

- W cieplejszych miesiącach robi się to w wyjątkowych okolicznościach - mówi Grażyna Traczyk z kozielskiej stacji sanitarno-epidemiologicznej. Ekshumacji przybywa także w sytuacji, gdy któryś z cmentarzy zostaje zamknięty i nie przeprowadza się na nim nowych pochówków. Tak dzieje się głównie z parafialnymi nekropoliami.

Firmy pogrzebowe zapewniają, że są gotowe do przenosin szczątków szybciej, niż zgodę na to wyda sanepid. Podchodzą do tego w wyjątkową starannością, ale bez większych emocji. - Nasi ludzie są odpowiednio przeszkoleni w tym zakresie - mówi Janusz Piskorski, szef Zakładu Usług Pogrzebowych w Nysie. - Czasami rodziny zmarłych chcą nam towarzyszyć podczas tych prac, niekiedy tylko zlecają usługę. Nigdy się nie zdarzyło, żeby ktoś składał reklamację.

Potwierdzają to pracownicy stacji sanitarno-epidemiologicznych. - W praktyce nie zdarzają się żadne skargi na firmy pogrzebowe, że zrobiły coś niedbale, albo nie zachowały należytego szacunku - mówi Grażyna Traczyk z kozielskiego sanepidu.

Sama ekshumacja trwa zazwyczaj dwie godziny. Po dokopaniu się do szczątków są one dokładnie zbierane i przekładane do małych trumienek, w których bez problemu się mieszczą. Zdarza się, że rodziny decydują się później na kremację.

Inspektorzy bezpośrednio na miejscu nadzorują tylko te ekshumacje, w których szczątki leżą w ziemi krócej niż 20 lat. Jeśli są starsze, zazwyczaj nie przyjeżdżają nawet na cmentarz, ograniczając się do prowadzenia dokumentacji.

Ekshumacje na życzenie rodzin są także na rękę zarządcom cmentarzy. Na wielu z nich kurczą się wolne kwatery. Jeśli rodziny decydują się na groby rodzinne, wówczas zwalniają miejsce na kolejne pochówki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska