Na Opolszczyźnie jest jedyny w Europie ręczny prom. Atrakcja czy szara codzienność?

Trafić na prom jest bardzo prosto. Na wysokości stacji Orlen w Zdzieszowicach należy skręcić w ul. Solownię (w tej części miasta przeładowywano kiedyś transportowaną rzeką sól). Po lewej stronie miniemy cmentarz, by po dalszych kilkuset metrach zjechać w dół w kierunku Odry. Trafimy na niezwykłą przeprawę promową, która jako jedyna w Europie wykorzystuje napęd ręczny. Pomiędzy oboma brzękami rzeki rozpostarta jest metalowa lina. Prom jest obsługiwany przez jedną osobę, która przeciąga prom za pomocą drewnianej maczugi, z wyżłobionymi otworami, pozwalającymi złapać i przesunąć linę.

Teoretycznie przeprawa na drugą stronę Odry zajmuje 5 minut. Często jednak kierowcy biorą sprawy w swoje ręce, chwytają za znajdujące się na promie dodatkowe maczugi i pomagają przewoźnikowi. Wtedy czas ten można skrócić nawet do 2 minut. Jedyna w Europie ręczna przeprawa stanowi atrakcję turystyczną, niektórzy przyjeżdżają z daleka, by na własne oczy zobaczyć to cudo. W mediach społecznościowych bez problemu można znaleźć zdjęcia pasjonatów podróżowania na zdzieszowickim promie.

Dla wielu osób przeprawy promem to jednak szara codzienność. Do pracy w zakładach koksowniczych w Zdzieszowicach przyjeżdżają mieszkańcy okolicznych gmin: Walce i Reńska Wieś. Często wyjeżdżają wcześnie rano, by zdążyć na godz. 6.00 do pracy. Dlatego prom ma stały rozkład kursów, pierwszy z nich odbywa się już o godz. 5.00. Ostatni kursuje o 22.30, żeby pracownicy wracający ze zmiany popołudniowej mogli dostać się do domów.

Historia promu jest niezwykle ciekawa. Wzmiankę o nim można znaleźć w topografii Śląska z 1845 r., chociaż do 1900 r. przeprawa funkcjonowała odrobinę wyżej niż dzisiejsza. Potem nastąpiła regulacja rzeki i od 1903 r. Odra ma współczesny wygląd i przebieg. Obecna jednostka pływająca nosi wdzięczne imię „Józef” i została zbudowana w 1987 r. w stoczni w Koźlu.