Na Opolszczyźnie mamy miejsca dla 1300 uchodźców

Radosław Dimitrow
Tylu w razie czego gotowe były przyjąć opolskie gminy w 2014 roku. Straż Graniczna i wojewoda chcą się jednak upewnić, że tak jest też dzisiaj.

Takie miejsca będą potrzebne na wypadek, gdyby do Polski wdarła się duża grupa imigrantów z Azji i Afryki próbujących się przedostać do Europy Zachodniej. Na razie ich główny szlak wiedzie m.in. przez Węgry, Austrię i Czechy. Ale niewykluczone, że wraz z zaostrzeniem kontroli granicznych w tych państwach uchodźcy będą próbowali przedostać się na Zachód przez Polskę, w tym Opolszczyznę.

Polecenie, by zebrać informacje o tym, które gminy są gotowe przyjąć uchodźców, przyszło odgórnie z Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Resort chce wiedzieć nie tylko, gdzie uchodźcy mogliby trafić, ale także ile takich miejsc mają opolskie gminy.
– Prośba o udzielenie takich informacji zostanie wysłana do wszystkich gmin Opolszczyzny, zebrane dane po opracowaniu zostaną wysłane do ministerstwa – informuje Jacek Szopiński, rzecznik wojewody.

Z obliczeń, które opolskie samorządy przygotowały w ubiegłym roku, wynika, że mamy na Opolszczyźnie 1300 miejsc dla uchodźców. Tyle, że wtedy gminy myślały o uciekinierach z Ukrainy.

Podobne zestawienie w sprawie liczby miejsc dla uchodźców przygotowali wcześniej starostowie - gdy w ubiegłym roku na Ukrainie w rejonie Donbasu wybuchła wojna.
Spodziewano się wtedy, że do Polski trafi duża liczba uchodźców, którym trzeba będzie udzielić schronienia. Tak się nie stało, ale plany pozostały.
- Z zebranych danych wynika, że Opolszczyzna dysponowała wtedy możliwością przyjęcia około 1300 uchodźców - dodaje Jacek Szopiński. - Najwięcej miejsc wskazano w ośrodkach wypoczynkowych w Turawie, oprócz tego na liście pojawiały się schroniska młodzieżowe, świetlice wiejskie i gospodarstwa agroturystyczne.

Przeczytaj też: Patryk Jaki: Obozy islamistów na Opolszczyźnie? Po moim trupie!

Część samorządów wskazała miejsca dla uchodźców w oparciu o powiatowe plany zarządzania kryzysowego. Przewidują one, że w wyjątkowych sytuacjach można umieszczać potrzebujących m.in. w szkołach, halach sportowych, domach pomocy społecznej, internatach itp.

Ale już w ubiegłą środę, podczas spotkania przedstawicieli samorządów z urzędnikami z Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Opolu ci pierwsi poinformowali, że muszą poważnie zrewidować swoje plany.

To dlatego, że nie wyobrażają sobie umieszczania uchodźców np. w budynkach, gdzie za murem uczą się dzieci lub trwają zajęcia z wuefu.
- Wiemy, że Straż Graniczna będzie potrzebować pomieszczeń dla uchodźców, żeby prowadzić tam działania związane np. ze sprawdzaniem tożsamości, by wykluczyć wśród imigrantów osoby niebezpieczne - tłumaczy Bartosz Janiszewski z Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Krapkowicach. - Takie czynności trwają zazwyczaj do 48 godzin, ale uchodźcy są w tym czasie pilnowani pod bronią. W związku z tym absolutnie nie wyobrażamy sobie kwaterowania ich w szkołach, remizach itp. Nie chcemy narażać naszych mieszkańców na jakiekolwiek niebezpieczeństwo. Dlatego obecnie poszukujemy dużych budynków, które znajdują się z dala od terenów zamieszkanych.

Podobnych budynków poszukują gminy i powiaty w całym województwie. Podporucznik Joanna Rokicka z Komendy Głównej Straży Granicznej uspokaja, że potrzeba wskazania miejsc dla uchodźców nie wynika z bieżących potrzeb, a jedynie z planów.
- Zapewniam, że obecnie sytuacja na polskiej granicy jest spokojna - mówi Rokicka. - Staramy się tylko wyprzedzić pewne fakty, by przygotować plan działania na wypadek wystąpienia różnych scenariuszy. Nie chcemy, by zarzucono nam brak przygotowania w kontekście tego, co się dzieje w innych krajach Unii.

Gminy i powiaty na Opolszczyźnie obecnie nie palą się, by dawać schronienie uchodźcom. Mieszkania dla dwóch chrześcijańskich rodzin z Syrii proponowała początkowo gmina Krapkowice - we współpracy z fundacją Estera, która pomaga Syryjczykom. Ale w pewnym momencie kontakt z fundacją się urwał i obecnie przedstawiciele gminy nazywają temat „nieaktualnym”.
- Mamy wystarczająco dużo wniosków od naszych mieszkańców, którzy sami potrzebują mieszkań - mówi Harald Brol, wiceburmistrz Krapkowic.

Swoją pomoc dla 50 rodzin z Syrii wciąż deklaruje natomiast diecezja opolska, która nawiązała współpracę z fundacją Estera i Stowarzyszeniem Libertus. - Pierwsi uchodźcy mieli do nas dotrzeć w lipcu, ale pojawiły się trudności z załatwieniem formalności - mówi ks. Joachim Kobienia z diecezji opolskiej. - W związku z tym jesteśmy gotowi przyjąć innych potrzebujących.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska