Na Opolszczyźnie nie będzie gdzie się kąpać?

Prawo wodne, zmienione w ubiegłym roku, może przyczynić się do wzrostu liczby utonięć - mówili wczoraj w Opolu uczestnicy spotkania służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo na wodach województwa opolskiego.

Rygorystyczne przepisy spowodowały, że kąpielisk na Opolszczyźnie będzie w tym roku zdecydowanie mniej. Zamiast dotychczasowych siedemnastu, zgłoszono oficjalnie tylko cztery: Skorochów nad jeziorem Nyskim, Dębową koło Reńskiej Wsi, Januszkowice i zalew w Pietrowicach Głubczyckich.

- Organizacja strzeżonych kąpielisk, zgodnie z nowymi przepisami, jest tak kosztowna i skomplikowana, że gminy i inni właściciele wód zgłaszać je będą teraz do Inspekcji Sanitarnej tylko jako tereny wykorzystywane do kąpieli - tłumaczy Zbigniew Szorc, prezes Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w województwie opolskim - A w tych, według nowego prawa, można się kąpać na własną odpowiedzialność, bez ratowników.

Władze Lewina Brzeskiego już rozważają rezygnację z ratowników, którzy od kilku lat pilnowali w sezonie kąpieliska Nowa Żwirownia.

- Skoro jest taka możliwość, to niewykluczone, że postawimy tylko tabliczkę "kąpiel na własną odpowiedzialność" - przyznaje burmistrz Lewina Artur Kotara. - Powód? Sytuacja finansowa gminy jest trudna. Decyzję podejmiemy w najbliższych dniach.

W Opolu żadnego oficjalnego kąpieliska też nie będzie, ale...

- Chociaż Silesię i Malinę zgłosiliśmy tylko jako tereny wykorzystywane do kąpieli, to będą tam dyżurować ratownicy - uspokaja Stefan Zdziechowski, naczelnik wydziału kultury, sportu i turystyki opolskiego ratusza. O tym, że ratownicy nie znikną także znad jeziora Średniego, zapewnia też Waldemar Kampa, wójt Turawy. To też już tylko "miejsce wykorzystywane do kąpieli", a nie kąpielisko.

Więcej na ten temat przeczytasz w piątkowym wydaniu Nowej Trybuny Opolskiej