Na Opolszczyźnie nie ma chętnych do nauki szewstwa

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Na Opolszczyźnie nie ma chętnych do nauki szewstwa.
Na Opolszczyźnie nie ma chętnych do nauki szewstwa. Pawel F. Matysiak
Strzelecki mistrz apeluje do uczniów, by nie bali się tego fachu. To jeden z kilku ginących zawodów.

Mistrz szewski Jacek Ferdynus od pewnego czasu nagrywa na Facebooku nietypowe filmy - pokazuje swój zakład „od kuchni”, apelując jednocześnie do młodzieży, by nie bała się tego zawodu. Na jednym z ostatnich nagrań widać np. jak Ferdynus ćwiekuje buty. W rozmowie z dziennikarzem zdradza, że zaczął publikować filmy, bo jest zaniepokojony tym, że młodzież nie chce się uczyć tego zawodu.

- W Polsce pokutuje jakieś dziwne przekonanie, że nauka zawodu jest czymś gorszym niż np. studiowanie - mówi Jacek Ferdynus. - Kiedyś spotkałem się nawet z przekonaniem, że ktoś się wstydził tego, że uczy się szewstwa, bo „co powiedzą dziewczyny”. A przecież to fach, który daje pewne zatrudnienie. To też zawód, w którym ciągle można się dokształcać i rozwijać. Liczę, że przez internet uświadomię to nie tylko uczniom, ale też ich rodzicom.

Szewstwo to jeden z kilku ginących fachów. Jak wynika z danych Izby Rzemieślniczej w Opolu, od kilku lat brakuje chętnych do nauki starych zawodów.

O ile upadek zawodu kapelusznika, czy też podkuwacza koni może być zrozumiały, to dziwi brak chętnych do nauki fachu złotnika, czy też zegarmistrza. Obecnie żaden uczeń na Opolszczyźnie nie kształci się w tym kierunku.

- Brakuje też chętnych do nauki zawodu tapicera, cieśli, kamieniarza czy też krawca, a przecież na Opolszczyźnie mamy wiele zakładów, które działają w branży - podkreśla Grażyna Dębicka-Ozorkiewicz, dyrektor Izby Rzemieślniczej w Opolu. - W tych zawodach uczy się raptem po kilka osób. Wynika to z faktu, że szkoły zawodowe mają niestety złą renomę. Liczymy, że reforma oświaty i przekształcenie ich od 1 września br. w szkoły branżowe zmieni nieco sytuację.

Na małe zainteresowanie starymi zawodami bez wątpienia wpływ ma też fakt, że opolskie szkoły nie oferują kształcenia w tych kierunkach, a osoba, która chciałaby zostać np. szewcem, musi wykazać się sporą wytrwałością. Przedmiotów ogólnych może uczyć się na miejscu, ale nauka przedmiotów zawodowych odbywa się już poza Opolszczyzną, np. w... Zielonej Górze.

Opolskie zawodówki kształcą obecnie najwięcej fryzjerów (aż 749 uczniów), mechaników samochodowych (627) oraz pracowników budowlanych (murarz-tynkarz - 231 osób, monter zabudowy i robót wykończeniowych - 240 osób).

Dlaczego ludzie znów chcą nabywać rzemieślnicze umiejętności?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska