Winnice zakładają głównie miłośnicy tego trunku lub osoby, które odziedziczyły w spadku niewielkie obszary ziemi. Jeszcze kilka lat temu na Opolszczyźnie działała tylko jedna winnica - dziś mamy 16 takich miejsc, a nasz region zaczyna być kojarzony z niektórymi gatunkami wina.
Założenie własnej winnicy nie jest jednak proste, a formalności i przygotowania potrafią zająć nawet 3-4 lata.
- Po pierwsze trzeba kupić sadzonki z paszportem od certyfikowanego hodowcy, by mieć pewność, że winorośla są odpowiednio odwirusowane i zabezpieczone - tłumaczy Grzegorz Horzela, który 4 lata temu rozpoczął w Malni pod Krapkowicami swoją przygodę z produkcją wina. - Potem trzeba załatwić formalności w kilku, a czasem nawet kilkunastu instytucjach. Badane jest praktycznie wszystko: od szczepów roślin, przez warunki sanitarne w pomieszczeniach, wielkość fermentowni, rozmieszczenie zbiorników, sposób przechowywania wina, warunki w jakich trzymane są banderole itp. Co ciekawe, żeby założyć winnicę trzeba przedstawić… zaświadczenie o niekaralności.
Na szczęście, jak zauważają właściciele winnic, polskie prawo jest stopniowo upraszczane i ujednolicane w taki sposób, by były bliższe przepisom unijnym.
- Jeszcze kilka tygodni temu mali właściciele winnic byli traktowani tak samo, jak duże koncerny produkujące wino. Na szczęście powoli to się zmienia - mówi Mateusz Jania, właściciel winnicy w Krzyżowicach, niedaleko Brzegu. - Efektem upraszczania przepisów jest wzrost zainteresowania zakładaniem winiarni lub powiększaniem już istniejących areałów.
O tych sprawach dyskutowali właściciele winnic na konferencji zorganizowanej w Kamieniu Śląskim. Wytwórcy przyjechali na zaproszenie Inspektora Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych w Opolu
- Prelegentami byli przedstawiciele urzędów kontrolujących, którzy chcieli podzielić się swoją wiedzą i wskazać na co właściciele winnic powinni jeszcze zwrócić uwagę - tłumaczy Dorota Szyra, dyrektor IJHARS.
Jak zauważają właściciele winnic, produkcja wina może być niebawem jedną z szybciej rozwijających się gałęzi lokalnej gospodarki. Na razie Opolszczyznę zdominowały małe przydomowe winnice, które produkują nie więcej niż 10 tys. litrów wina w skali roku. Dla lepszego zobrazowania, taką ilość (już butelkowana) zajmie przestrzeń mniej więcej połowy naczepy jednej ciężarówki.
- Myślę, że powinniśmy się zjednoczyć w stowarzyszeniu, podobnie jak zrobili winiarze z Dolnego Śląska - dodaje Mateusz Jania. - Dzięki temu mogą działać pod jedną marką, a ich interesy są lepiej reprezentowane np. w kontakcie z sieciami handlowymi.
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?