Na Opolszczyźnie zmalała liczba zgonów z powodu zawału

fot. Sławomir Mielnik
Pracownia hemodynamiki WCM w Opolu. Tu przez całą dobę przywożeni są zawałowcy z Opolszczyzny. Na zdjęciu dyżuruje kardiolog Paweł Jasionowicz.
Pracownia hemodynamiki WCM w Opolu. Tu przez całą dobę przywożeni są zawałowcy z Opolszczyzny. Na zdjęciu dyżuruje kardiolog Paweł Jasionowicz. fot. Sławomir Mielnik
Liczba zgonów zmalała z 850 do 450 rocznie. Zawdzięczamy to wzorcowej strategii leczenia zawałów serca, wdrożonej na Opolszczyźnie pod koniec 2002 roku - ocenili członkowie rady opolskiego oddziału NFZ na wczorajszym posiedzeniu. Ten system będzie teraz doskonalony.

- Do tej pory założenie było takie, że karetka z zawałowcem powinna dojechać do ośrodka kardiologii inwazyjnej w Opolu czy Kędzierzynie-Koźlu najpóźniej do 90 minut, by poddać go zabiegowi udrożnienia tętnic wieńcowych - powiedział Kazimierz Łukawiecki, dyrektor opolskiego oddziału NFZ. - Od września skrócimy ten czas do godziny. Umożliwia to uruchomienie kolejnego ośrodka kardiologii inwazyjnej w Nysie.

To absolutny rekord. Dyrektor Łukawiecki przypomniał, że w Katowickiem czas dojazdu pacjenta z zawałem serca do kliniki wynosi do 5,5 godziny.

Przodujemy też, gdy idzie o dostępność zabiegów kardiologicznych: w opolskim WCM na planową koronarografię (przetykanie tętnic, by nie dopuścić do zawału) czeka się najwyżej 20 dni, a w innych województwach nawet rok. W WCM rozrusznik serca wszczepiają choremu niemalże od ręki.

Natomiast w klinikach w Katowickiem i Wrocławskiem pacjenci czekają na niego po kilkanaście miesięcy. W środowisku lekarzy utarło się powiedzenie, że na Opolszczyźnie coraz trudniej jest umrzeć z powodu zawału. Ale to nie znaczy, że wszystko działa na medal.
- Mamy problem z dostępem do poradni kardiologicznych - podkreślił Roman Kolek, zastępca dyrektora ds. leczniczych opolskiego NFZ. - Kiedyś była jedna taka poradnia przy WCM i czas oczekiwania na przyjęcie wynosił miesiąc. Obecnie poradnie kardiologiczne są w każdym powiecie, a czas oczekiwania wydłużył się do 3 miesięcy. Przeznaczamy na porady kardiologiczne coraz więcej pieniędzy i ciągle jest ich za mało.

Zdaniem NFZ to efekt coraz większych oczekiwań pacjentów, którzy jak najszybciej chcą trafić w ręce specjalistów. Jesteśmy na bakier z profilaktyką chorób układu krążenia.

- To nasza pięta achillesowa - przyznał dyrektor Łukawiecki. - Słabo realizują ją lekarze pierwszego kontaktu, co gorsza, na badania zgłasza się mało ludzi. Wolą czekać na zawał? Musimy nad tym mocniej popracować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska