Na Opolszczyźnie znikają bociany. Nie mają tutaj warunków do życia

Jarosław Staśkiewicz
Na Opolszczyźnie znikają bociany. Nie mają tutaj warunków do życiaCztery młode boćki rosną w Kościerzycach i Brzezinie, ale to wyjątki, bo większość par wychowuje po 1-2 młode.
Na Opolszczyźnie znikają bociany. Nie mają tutaj warunków do życiaCztery młode boćki rosną w Kościerzycach i Brzezinie, ale to wyjątki, bo większość par wychowuje po 1-2 młode. Jarosław Staśkiewicz
Mniej krów, to mniej pastwisk i łąk, a to przekłada się na liczbę bocianów. Jakby tego było mało, młode boćki padają ofiarą bielików.

 

Dziś w setkach gniazd na terenie całego regionu można zobaczyć małe boćki, które trenują latanie.

 

W środę obserwowaliśmy takie próby w Skarbimierzu, gdzie bociania rodzina ma swoje gniazdo na słupie energetycznym.

Dwa młode ptaki grzecznie siedziały na dnie gniazda, a trzeci podskakiwał na pół metra, próbując opanować machanie skrzydłami.

- Potem się zmieniają miejscami i ćwiczy kolejny młody - mówi Marek Stajszczyk, brzeski ornitolog.

Kilkadziesiąt metrów dalej na kolejnym słupie widać bocianiego ojca, który stara się nie przeszkadzać latoroślom w treningach.

 

- W Brzezinie u państwa Kozłowskich tamtejsza dorosła para ma nawet swoje osobne gniazdo, gdzie śpi, bo cztery młode zajmują bardzo dużo miejsca - dodaje Stajszczyk. - Niestety, to coraz rzadsza sytuacja, bo na całej Ziemi Brzeskiej (w granicach powiatu z lat 70.) mamy tylko dwa gniazda z czterema młodymi i jedno - właśnie w Skarbimierzu - z trójką młodych.

I to mimo, że tegoroczna pogoda nie była najgorsza.

 

Jak tłumaczy pan Marek, który bociany liczy od 30 lat, stopniowy, ale postępujący spadek liczebności tak lubianych w Polsce ptaków to efekt zmian w rolnictwie

 

- Mamy coraz mniej krów, a co za tym idzie - pastwisk i łąk, za to coraz więcej takich upraw jak kukurydza, gdzie bociany nie mogą szukać pokarmu, bo rośliny są zbyt wysokie - wyjaśnia Stajszczyk.

Populacja bocianów na Ziemi Brzeskiej rosła do 1996 roku, kiedy to Stajszczyk doliczył się 72 par!

W 2004 roku było tylko 45 par, a w zeszłym roku zaledwie 26. W tym może być jeszcze gorzej.

 

To tendencja powszechna na całym Śląsku, podobne wyniki pokazują ornitolodzy badający populację bociana w województwie dolnośląskim.

Dlatego mieszkańcy, u których bociany wychowują liczne potomstwo mogą mówić o dużym szczęściu.

 

- Pierwszy raz zamieszkały u nas w 1987 roku, czyli dokładnie w roku moich urodzin i oczywiście wszyscy się śmiali, że przyniósł mnie bocian - mówi Mateusz Tuński ze Skarbimierza. - Odtąd zawsze mamy pełne gniazdo, chociaż nie zawsze są młode, bo zdarzało się, że brakowało pożywienia. Ale widać, że w tym roku nie jest z tym najgorzej.

 

Stajszczyk dopatruje się spadku populacji także w działalności bielików.

Ten drapieżca z rodziny jastrzębiowatych coraz częściej porywa młode.

 

- Szczególnie z gniazd na peryferiach wsi - mówi ornitolog. - To też efekt zmian społecznych: dziś jest coraz mniej rolników, wieś budzi się później i bieliki, które unikają ludzi, mogą przed świtem polować, wykorzystując moment, kiedy dorosłe bociany wylatują z gniazd po pokarm.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska