- Ci, którzy wybierają się wieczorem na miasto, siedzą jeszcze w domach - wyjaśniają patrolujący ulice Opola policjanci. Przed północą się zacznie: pod jakimś klubem będzie jakaś zadyma albo u kogoś "na domówce" po wypiciu litra lub dwóch ktoś dostanie.
- Studenci wyjechali. Kiedy są, prawie zawsze trzeba uciszać jakąś imprezę - mówią. - Po drodze będą jakieś stłuczki, może włamanie do samochodu. Norma.
Po każdej takiej interwencji obowiązkowy raport w notatniku. Oprócz broni, kajdanek i pałki należy on do obowiązkowego wyposażenia każdego policjanta. Gdyby nie on, praca patrolu byłaby łatwiejsza. Ale to z niego funkcjonariusze rozliczani są najstaranniej.
- Zapisujemy tu każde zgłoszenie, polecenie i zdarzenie - jeśli stanie się coś poważnego, piszemy raporty. Jeśli nie, to właśnie ta mała książeczka jest naszym dzienniczkiem - mówią.
Pięć stówek to dużo
Na skrzyżowaniu daewoo tico skręca w niedozwolonym miejscu.
Będzie mandacik i dmuchanie - słyszy kierowca, który nie ma przy sobie prawa jazdy. Kiedy alkomat pokazuje 0.0, chłopak zamiast 750 złotych za skręt na zakazie i brak dokumentów dostaje 500.
- Pięć stówek to dużo - z zasady w takich sytuacjach wlepiamy mandat za jedno wykroczenie - wyjaśniają policjanci.
Czasami pijani kierowcy awanturują się albo zgrywają ważniaków. Bo przecież nikt nie lubi być legitymowany.
Marka (imię zmienione) przed kilkoma laty jeden z nich oskarżył o usiłowanie wzięcia łapówki. Policjant dowiedział się o tym po kilku miesiącach. Sprawa toczyła się przez dwa lata.
- Ktoś chciał mi zrobić na złość i udało mu się - mówi Marek. - Przez kilka miesięcy byłem zawieszony w czynnościach. Po uniewinnieniu nic już nie było takie jak przedtem.
Co zostaje w radiowozie
Kolejne zgłoszenie - osiemdziesięciokilkuletnia babcia cierpi na zaniki pamięci i nie może trafić do domu. Jakaś trzeźwo myśląca dziewczyna przyprowadziła ją na komendę. Kiedy policjanci odwożą babcię do domu, ta moczy siedzenie radiowozu. W aucie śmierdzi, a pokrowiec trzeba uprać. To i tak nieźle
- czasami w policyjnym aucie na zakręcie jest wszystko, co jakiś pijak zjadł przez cały dzień.
- Dlatego w drodze na izbę zamykamy ich w klatce w oddzielonej części policyjnego busa. Jeśli tam komuś zrobi się niedobrze, nie trzeba myć całego samochodu ani zmieniać munduru - przyznają policjanci.
Zgłoszenia do domowych awantur. Najgorzej, kiedy są przy tym dzieci. Niekiedy trzeba je zabrać do izby dziecka.
- Trudno powiedzieć, dlaczego zostałem gliną - to był kiedyś po prostu dobry i szanowany zawód
- wspomina sierżant sztabowy Witold Turowski, w policji od jedenastu lat.
Posterunkowa Ewelina Rusakiewicz jest w policji od kilku miesięcy. Przedtem była przedstawicielem handlowym.
- Chciałam mieć ciekawą pracę, poznawać ludzi i mieć stałą wypłatę - wyjaśnia. Na razie służba w noc i dzień, w tygodniu i w weekendy jeszcze się nie znudziła.
- Nie jest lekko - mówi posterunkowa.
Mundur zmienia człowieka
Najtrudniej się wybronić, gdy ktoś posądzi patrol o nadużycie siły. Takich spraw było przed laty niewiele, dziś niektórzy "sprytni" próbują bronić się tak przed odpowiedzialnością. A oskarżenia o złamanie prawa to najgorsza rzecz, jak może zdarzyć się na służbie.
Obawy podsyca sprawa dwójki policjantów z Kędzierzyna-Koźla. Sąd I instancji skazał ich za domniemane pobicie na dwa lata. Według skarżącego mieli go oni pobić, obrażać i wywieźć za miasto. Dziś policjantom grozi za to wydalenie ze służby.
- U nas bardziej wierzy się przestępcom niż nam - komentują policjanci, którzy z garbem oskarżeń chodzą już od trzech lat. Właśnie wznowiono ich proces.
Prawie każdy ma na koncie traumatyczne przeżycia. Jeden był świadkiem śmierci, inny pilnował przykrytego folią ciała przez pół dnia. W dodatku na plaży pełnej opalających się ludzi.
- Ludzie rozkładali ręczniki kilka metrów od zwłok i zajadali lody jakby nigdy nic - wspomina funkcjonariusz, który kilka godzin czekał, aż zakład pogrzebowy zabierze ciało. Kiedy wreszcie mógł zejść z posterunku, odnalazła go rodzina zmarłego.
- Musiałem im powiedzieć, co się stało.
Praca w policji zmienia ludzi. Przyznają to wszyscy "niebiescy": gorzknieją wraz z latami służby.
- Byłem kiedyś kontaktowy, otwarty, towarzyski. Po kilkunastu latach służby zrobił się ze mnie mruk - wielu policjantów mogłoby tak o sobie powiedzieć.
Mandatu nie dostaniesz
Zalety służby? Policjanci mogą iść na cześniejszą emeryturę.
- Ale co to za plus? - narzekają. - Po 15 latach możemy odejść i dostawać 40 procent wynagrodzenia. A to jest jakiś tysiąc złotych.
W sumie wychodzi na to, że policjantom nie grożą jedynie mandaty. Kolega koledze takiego świństwa nie zrobi. No i możliwość przeprowadzki.
- Jeśli żona czy mąż dostanie pracę w innym mieście, zwykle nie ma problemów z przeniesieniem - przyznają stróże prawa.
Policjant na starcie zarabia 1300-1500 złotych na rękę. Suma nie jest powalająca.
- Za te pieniądze policjant musi być prawnikiem, sanitariuszem, prokuratorem, psychologiem i pedagogiem, czasem naraża zdrowie i życie - mówi Piotr Królikowski, naczelnik sekcji prewencji komendy miejskiej w Opolu.
W tej chwili w opolskiej policji wolnych jest blisko 100 etatów, ale z powodu kryzysu trzeba było wstrzymać rekrutację. Chętnych nie brakuje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?