Na początku było Olesno

fot.Mirosław Dragon
Bernard Smolarek - pierwszy lider oleskiej mniejszości.
Bernard Smolarek - pierwszy lider oleskiej mniejszości. fot.Mirosław Dragon
20 lat temu - 23 stycznia 1990 roku - jako pierwsze zarejestrowano oficjalnie w częstochowskim sądzie stowarzyszenie mniejszości z Olesna. Na czele stanął Bernard Smolarek.

Wtedy, w styczniu 1990 roku byłem przede wszystkim zadowolony z tego, że się wreszcie udało zarejestrować organizację mniejszości. W dodatku za pierwszym razem. Bez żadnych poprawek - wspomina Bernard Smolarek.

- A skoro do rejestracji doszło, trzeba było powołać zarząd. Stało się to 9 marca. Na przewodniczącego wybrano mnie.

A potem jak grzyby po deszczu rosły kolejne koła mniejszości. Co drugi dzień zawiązywało się jedno DFK. To była najlepsza odpowiedź na głosy tych, co mówili, że w Częstochowskiem żadnych Niemców nie ma. Nawet biskup tak mówił.

Pan Bernard pamięta dobrze, że od pierwszych prób zawiązywania się mniejszości do rejestracji upłynął prawie dokładnie rok. Już w styczniu 1989 ludzie gotowi przystąpić do mniejszości, zaczęli przyjeżdżać do jego domu. Czasem na takim zebraniu było i 60 osób jednocześnie.

W gminie Dobrodzień w organizowanie mniejszości zaangażowała się m.in. Barbara Kaczmarczyk z mężem. Jak wielu działaczy zaczęli od wizyty w Gogolinie, u Johanna Krolla. Dodał im otuchy, zachęcając żeby się nie bali.

- Biuro rejestracyjne zorganizowaliśmy w pokoju gościnnym naszego mieszkania - wspomina pani Barbara. - Łatwo nie było, najmłodszy synek miał wtedy dwa latka, a u nas drzwi się nie zamykały. Ludzie podpisywali się i przynosili ze sobą jednocześnie trwogę i śmiałość. Oni naprawdę chcieli mieć wreszcie tę mniejszość.

- W sumie podpisów na listach zebraliśmy wtedy około 14 tysięcy - wspomina Bernard Smolarek. - Nie tylko z Olesna, także z powiatu lublinieckiego i z części Tarnowskich Gór. Entuzjazm był ogromny. W dodatku rozeszła się plotka, że jak się ktoś zapisze do mniejszości, dostanie za to pieniądze. Niektórzy wierzyli.

Ale na początku 1989 roku więcej było powodów do lęku niż nadziei na jakieś profity. - Trzeba pamiętać, że jak zaczynaliśmy nie było jeszcze wolnej Polski, tylko komuna - dodaje pierwszy lider oleskiej mniejszości.

- W tym samym styczniu 1989 pojechaliśmy do Zdzieszowic razem z Józefem Maryniokiem, żeby spotkać się po kościele z jednym z tamtejszych Niemców. Zamiast niego przyszła kobieta. Od niej dowiedzieliśmy się, że mężczyźnie panowie z SB nagle wręczyli paszport i kazali mu wyjechać do Niemiec. Od lokalnej władzy zależało, komu pozwolili zostać, a kogo wypchnęli na emigrację.

- Ale po rejestracji wszystko okrzepło - dodaje Barbara Kaczmarczyk - na początku lat 90. powstała silna, chyba najsilniejsza w historii, grupa BJDM. No i zespół “Guttentag". Zaczęłam w nim śpiewać od początku i zostałam do dziś.

Obecny lider mniejszości w powiecie oleskim Ehrenfrid Dittmann pamięta świetnie spotkanie 15 czy 16 założycieli mniejszości - jeszcze przed rejestracją - w ówczesnym barze “Ślązak" (dziś jest w tym miejscu hotel). Wtedy też na szefa wybrano Bernarda Smolarka. Ale czas leci szybko. Sześciu uczestników tamtego spotkania nie ma już na tym świecie.

- Dziś entuzjazm jest bez porównania mniejszy niż wtedy - przyznaje pan Dittmann - z tych 14 tys. zostało dziś mniej niż pięć tysięcy płacących składki. A przecież ludzi mających korzenie niemieckie było znacznie więcej niż tych, co się zapisali.

Za to teraz nikt nie przeszkadza uczyć się niemieckiego ani nie oburza się, że ktoś po niemiecku mówi na ulicy. A wtedy, za komuny to i dowodu osobistego nie chcieli mi dać. Bo im się imię Ehrenfrid i nazwisko z dwoma t i dwoma n nie podobało. Ale to już historia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska