- W pod koniec wojny budynek został spalony i taki zobaczyłem, kiedy przyjechałem do Grodkowa w lipcu 1945 roku - mówi autor makiety. - Potem go odbudowano, ale sztukateria, okna, kolory - to wszystko było zniknęło, w czasie remontu zrobili z tego pięknego obiektu taki prosty bunkier.
Dlatego pan Józef zamienił swój pokój w pracownię i postanowił odtworzyć na makiecie czasy świetności dworca. I zrobił z ogromną pieczołowitością i precyzją. Są tu najmniejsze detale, łącznie ze słupem ogłoszeniowym, pieszymi i wozami na ulicach czy światłem zapalonym w oknach mieszkań. Nie brakuje oczywiście pociągów: na torach stoi m.in. skład towarowy z widocznym na jednym z wagonów węglem.
Makieta jest dostępna od kilku miesięcy, ale pan Józef ostatnio znowu ją uzupełnił, dlatego warto zaglądać do Izby Pamięci Ziemi Grodkowskiej, żeby obejrzeć najnowszą wersję. - Budowałem ją kilka lat, trochę to się wlekło, bo robiłem to dorywczo - mówi autor. - Na same lokomotywy zeszedł mi cały rok.
I walce się nie dziwimy: wystarczy powiedzieć, że obręcze drewnianych kół w wozach są wykonane z blachy - co daje wyobrażenie staranności odtwarzania detali. 87 razy mniejsze niż w rzeczywistości są obiekty na makiecie dworca. Niewykluczone, że niedługo dworzec znowu zacznie przypominać ten z pracy Józefa Wilczęgi, bo gmina planuje kompleksowy remont budynku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?