Rok temu skończyli studia. Pod koniec piątego roku zaczął im chodzić po głowie pomysł, by wybrać się w jakąś długą podróż.
- Czytaliśmy dzienniki Che Guevary, który pisał o tym, jak objechał z kolegą na motorach całą Ameryką Południową - mówi Michał Ciężkowski.
- Chcieliśmy przede wszystkim, by nasza wyprawa była długa. Nie zastanawialiśmy się jeszcze wtedy, czy pojedziemy akurat na rowerach - dodaje Bartosz Lisiakiewicz.
Po odebraniu dyplomów, zamiast wystartować w wyścigu o staże i dobre posady, postanowili popracować rok, gdziekolwiek, by zebrać pieniądze na zrealizowanie swojego pomysłu. Rodzice, zwłaszcza zatroskane mamy, nie bez obaw, ale zaakceptowali decyzję synów.
Michał i Bartosz nie układali dokładnej trasy podróży. Wyruszyli z Polski na Słowację, by dalej przez Węgry, Rumunię, Bułgarię, Grecję i kilka krajów bałkańskich kierować się na zachód Europy, do Hiszpanii.
Stamtąd wyruszyli do Maroka i z powrotem przez Hiszpanię, Portugalię, Francję Niemcy i Czechy do Polski.
W ciągu pięciu miesięcy przejechali 14 tysięcy kilometrów, odwiedzili dwadzieścia krajów. Na trasie ustalali, gdzie danego dnia będą jeść i spać. Często nocowali pod chmurką.
Wrócili w poniedziałek późnym wieczorem. Na ul. Kochanowskiego witał ich wielki, rozpięty na kamienicy transparent: "Chłopaki, witajcie w domu", oraz rodziny i znajomi. Był szampan, fajerwerki i łzy wzruszenia. Jerzy Krzciuk, jako kontroler z ramienia Księgi Polskich Rekordów i Osobliwości też tam był, chce bowiem zgłosić do tej księgi wyczyn 27-latków z Kluczborka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?