Na rynku pracy, jak w gospodarce, działa prawo popytu i podaży

Anna Grudzka [email protected]
Witold Potwora, ekonomista z Wyższej Szkoły Zarządzania i Administracji. (fot. archiwum prywatne)
Witold Potwora, ekonomista z Wyższej Szkoły Zarządzania i Administracji. (fot. archiwum prywatne)
- Dlatego trzeba być elastycznym i nie bać się zmian - mówi Witold Potwora, ekonomista z Wyższej Szkoły Zarządzania i Administracji.

- Mówi się, że najbardziej poszukiwani na rynku pracy są informatycy i inżynierowie? Rozumiem, że to kierunki, których ukończenie gwarantuje znalezienie ciekawej i dobrze płatnej pracy?

- Informatyk tak jak inżynier to zaledwie hasła. Teraz potrzebni są ludzie o wąskich specjalizacjach. Informatyk posiadający konkretne kwalifikacje, np. zajmujący się pisaniem programów lub projektowaniem stron internetowych na pewno znajdzie pracę.

Zobacz: Rekrutacja: niech cię nie zawiedzie pierwsze wrażenie

Ile potrwa, zanim rynek nasyci się osobami o takich umiejętnościach - tego nie wiem, bo w pracy, jak w gospodarce, działa prawo popytu i podaży. Dlatego nie jestem pewien, czy warto polecać studiowanie informatyki.

Zwłaszcza, że większość z nas na tyle ogrania skomputeryzowaną rzeczywistość, że nie potrzebuje pomocy np. w zainstalowaniu oprogramowania. Zdecydowanie dłużej potrwa zapotrzebowanie na specjalistów od budowy dróg.

- A logistyka? Wciąż cieszy się popularnością. Czy już za niedługo nie okaże się, że jej absolwentów jest za dużo?

- Myślę, że nie. Ogólnie panuje hossa na wszystkie zawody związane z branżą transportową. Polska ma zresztą wyjątkowo korzystne położenie do uprawiania tego zawodu. Przez nasz kraj prowadzą dwa ważne korytarze tranzytowe, więc centra logistyczne powstają u nas jak grzyby po deszczu.

- Jak w takim razie wybierać studia?

- Generalnie najlepiej podejmować takie, które pozwolą na ciągłe poszerzanie swoich kwalifikacji, jak matematyka czy ciekawe filologie. Studia to wartość sama w sobie. Ucząc się, nie tylko rozwijamy się, poznajemy ludzi, poszerzamy i otwieramy nowe horyzonty.

Zobacz: Prawnicy i radcy prawni nadal poszukiwani przez pracodawców

W Polsce mamy boloński model kształcenia, tzw. dwa plus trzy, czyli studenci najpierw otrzymują tytuł licencjata, a potem magistra. Taki system daje możliwość uzyskania dwóch zawodów za jednym zamachem. Trzeba z tego korzystać.

- Czyli trzeba być elastycznym?

- Dokładnie. Zmienić trochę podejście do swojej pracy. Ludzie powinni sobie zdać sprawę, że zmiana pracy to nic strasznego. W naszych czasach trzeba być mobilnym. Manewrować na rynku pracy i w zależności od potrzeb zmieniać swoją ścieżkę zawodową. Tylko taka postawa pozwoli odnaleźć się na rynku pracy.

- Czy same studia zagwarantują sukces zawodowy?

- Najważniejsze jest łączenie nauki z praktyką, dlatego warto pracę podjąć już na studiach. Idealnie, gdy związana jest ona z pasją. Większość studentów tak robi, pracują na czwartym i piątym roku. Mogą wtedy zdobyć doświadczenie tak wymagane przez pracodawców.

- A jakie kierunki pozwolą świeżo upieczonemu absolwentowi odnaleźć się na rynku pracy?

- Obserwujemy, że coraz bardziej popularna staje się pedagogika. Przyczyn jest kilka. Po pierwsze społeczeństwo się nam starzeje, więc trzeba osób, które będą się zajmowały starszymi. Sporo pracy jest w resocjalizacji, np. trudnej młodzieży.

Poszukiwane są także osoby prowadzące dodatkowe zajęcia z maluchami z najrozmaitszych dziedzin.

- A które zawody zwiększą rzesze bezrobotnych?

- Kosmetyczki, fryzjerzy i dietetycy. Rynek po prostu się nimi nasycił. Są też zawody, które powoli znikają. Przykładem takiego jest np. protetyk. Pojawiają się maszyny, które skanują wnętrze jamy ustnej i na podstawie tego wykonują idealny odlew zęba. To przykład na to, że maszyny wypierają ludzi. Podobnie będzie z kasjerami. Coraz więcej supermarketów stosuje tzw. samoobsługowe kasy.

Zobacz: Dla informatyków kryzys nie jest straszny

- Teraz bardzo dużo mówi się o przedsiębiorczości akademickiej. To oznacza, że studenci mają masowo zakładać firmy?

- Projekt celuje raczej w studentów kierunków takich jak pedagogika, socjologia, chemia. Trzeba im pokazać, jak swoją wiedzę mogą wykorzystywać dla zdobywania pieniędzy. Projekt skierowany jest też do naukowców, aby swą wiedzę i badania transferowali do przemysłu.

Oczywiście nie każdy musi mieć własny biznes. Niektórzy się po prostu genetycznie do tego nie nadają. Ale fakty są takie, że przyszłość mają małe przedsiębiorstwa. Trzeba tylko znaleźć odpowiednią niszę dla swojej działalności. Studentom łatwiej się odnaleźć, bo ze swojej definicji są bardziej zorientowani i otwarci. Poza tym biznesmen przestaje się już kojarzyć z absolwentem Harvardu i sztywnym białym kołnierzykiem.

- A jak powinien wyglądać?

- Powinien mieć cechy antycznego wodza, noblisty z fizyki i prezentera telewizyjnego.

To są zawody przyszłości!!!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska