Na śmierć pani wiceminister

Ryszard Rudnik
Ryszard Rudnik
Ryszard Rudnik
Ryszard Rudnik archiwum
Wiceminister sprawiedliwości Monika Zbrojewska miała 43 lata. Popełniła samobójstwo przed dniem Wszystkich Świętych. Wcześniej odwołano ją ze stanowiska z powodu jazdy po alkoholu. Nie powinna, dymisja była słuszna. Ale gdyby tylko o nią chodziło. Pani minister stała się ofiarą totalnego hejtu, jeszcze jednym argumentem degrengolady platformianych rządów.

Jakoś tym wszystkim fejsbukowym besserwiserom, inkwizytorom moralności nie przyszło do głowy, że za nagannym czynem pani wiceminister mogły stać zwykłe ludzkie kłopoty. Nie, ona pasowała do antysystemowego obrazka i nikt już nie widział w niej pogubionego człowieka, tylko zdegenerowanego urzędnika. Jednostkę ludzką pasującą do z góry ustalonej tezy.

No i przyszła śmierć, a z nią refleksja, że przecież świat nie jest czarno-biały. W żadnym wypadku naskórkowy. Że nie każda akcja wymaga od nas reakcji z siłą wodospadu. Że myślę, więc jestem, a jeśli nie potępiam zbyt łatwo, to jestem w dwójnasób. Za błędy w życiu trzeba płacić, ale przecież nie najwyższą cenę. Zawsze warto znać proporcję w swoich sądach. I pamiętać, że im mniej znamy ludzi, tym nasze wyroki wobec nich powinny być ostrożniejsze.

Monice Zbrojewskiej życia nikt nie wróci, ale może następnym razem komuś się je uratuje. Kto wie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska