Na stokach Czechów nie przegonimy

- Przykro panu, że Opolanie jeżdżą na narty do Czech i nawet narciarskie mistrzostwa regionu odbywają się po tamtej stronie?
- Nie, bo po naszej nie ma odpowiednich stoków. W trasach do narciarstwa zjazdowego nigdy Czechom nie dorównamy. Szansą dla Opolszczyzny jest natomiast narciarstwo biegowe. Nasi południowi sąsiedzi dopiero przymierzają się do budowy odpowiednich tras, my mamy tu dużo większe możliwości.

- Płaskie nartostrady to chyba zbyt mało, by przyciągnąć turystów na naszą stronę Gór Opawskich.
- Oczywiście. Czesi przyjeżdżają chętnie do polskich przygranicznych miejscowości, ale tylko na zakupy. Turyści, polscy i zagraniczni, wciąż zbyt mało wiedzą o atrakcjach Opolszczyzny. By ich tu przyciągnąć i zatrzymać na dłużej, potrzebna jest kompletna, atrakcyjna oferta. Potrzebne są nowe hotele, schroniska. Profesjonalnie przygotowana informacja o atrakcjach, których próżno szukać po drugiej stronie granicy.

- Na przykład?
- Muzeum Gazownictwa w Paczkowie, placówka jedyna w skali europejskiej. W naszym województwie, także w pasie przygranicznym, np. w Jarnołtówku, buduje się już obiekty, których praktycznie nie ma po czeskiej stronie. To nowoczesne hotele, które spełniają wymogi turystyki korporacyjnej, biznesowej.

- Skąd na to wszystko brać pieniądze?
- W Czechach od lat turystyka jest jedną z najważniejszych dziedzin gospodarki, wspieraną finansowo przez państwo. W Polsce na turystyce wciąż się oszczędza. Wszystko zależeć będzie od współpracy i pomysłowości samorządów i prywatnych przedsiębiorców, korzystających ze wsparcia Unii Europejskiej.